Nawet 10 stopni poniżej zera pokazały termometry w poniedziałek w Warszawie. Ale nie mróz był największym problemem, a intensywne opady śniegu. Kierowcy musieli zwolnić, na ulicach było ślisko, mimo że wyjechały na nie posypywarki. Silny wiatr niweczył efekty odśnieżenia.
Sytuację na stołecznych drogach w popołudniowym szczycie obserwował reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński. - Auta posuwają się w żółwim tempie. Trzeba bardzo uważać, bo jest naprawdę ślisko i pomimo tego, że na drogi wyjechały chyba wszystkie dostępne pługosolarki, część z nich również utknęła w korkach. Stąd apel do kierowców, żeby przepuszczali te samochody i traktowali je jak uprzywilejowane. Wtedy wszystkim nam będzie się jeździć lepiej – mówił Zieliński.
Na mapach Google, pokazujących natężenie ruchu w czasie rzeczywistym, większość ulic miała kolor pomarańczowy, co oznacza, że jeździło się nimi bardzo wolno. Warszawski odcinek trasy S8, aleja Prymasa Tysiąclecia, Wawelska czy Aleje Jerozolimskie od placu Zawiszy w stronę Dworca Zachodniego miały kolor czarny, czyli były kompletnie sparaliżowane. Problemy były również przy wiaduktach - ciężarówki nie mogły podjechać, co wywołało duże utrudnienia na Wisłostradzie i trasie S8.
- Tak naprawdę nie ma chyba teraz żadnej większej ulicy w Warszawie, którą można by płynnie przejechać. Dlatego kierowcy, którzy wyjeżdżają gdzieś w jakimś celu, powinni dodawać kilkudziesięciominutową zakładkę czasową na dojazd – ostrzegał nasz reporter.
300 odśnieżarek w akcji
O godzinie 16.30 Zarząd Oczyszczania Miasta podał, że pługoposypywarki przejechały już ponad dziesięć tysięcy kilometrów. "Kierowców prosimy o przepuszczanie pojazdów służb oczyszczania miasta – pozwoli to na bezpieczne odśnieżanie i posypywanie jezdni. Ze względów bezpieczeństwa apelujemy o zachowanie maksymalnej ostrożności. Kierowcy powinni też zwrócić szczególną uwagę na pojazdy komunikacji miejskiej" – apelował urząd miasta.
Do akcji zmobilizowanych zostało ponad 300 pojazdów, które miały do odśnieżania 2370 kilometrów dróg. Odśnieżane i posypywane piaskiem były także chodniki – w sumie to 3,4 miliona metrów kwadratowych powierzchni.
Służby miejskie pracowały nieprzerwanie od rana i zapowiadały działania aż "do uzyskania oczekiwanego efektu". Urzędnicy tłumaczyli też, dlaczego w trakcie intensywnych opadów śniegu nie zawsze spotkamy od razu pług na swojej drodze. "Należy pamiętać, że trudno wymagać zupełnie oczyszczonej nawierzchni ulic i chodników w trakcie długotrwałej zamieci - pełnego odśnieżenia można spodziewać się około czterech godziny po ustaniu opadów" – podkreślał urząd miasta.
- W takich warunkach jak dzisiejsze, kiedy prognozowane były długie i intensywne opady, silny wiatr i niska temperatura ważne było, żeby nie dopuścić do zlodowacenia i przymarzania padającego śniegu do jezdni. Dlatego w pierwszej kolejności jezdnie posypywane były chlorkiem sodu z dodatkiem chlorku wapnia, którego dodatek jest konieczny, kiedy temperatura spada poniżej -7 stopni Celsjusza i sama sól już nie działa – wyjaśniała Iwona Fryczyńska, kierowniczka Działu Organizacyjnego i Komunikacji Społecznej Zarządu Oczyszczania Miasta.
Jak dodała, gdy z samego rana na ulice wyjechało 170 pługoposypywarek, działały one nieprzerwanie przez kilka godzin. Odśnieżały ulice, którymi kursuje komunikacja miejska. Na chodniki, dojścia do stacji metra, kładki i schody podlegające pod ZOM ruszyli z kolei pracownicy z szuflami i piaskiem. Kolejne pojazdy dołączyły do nich około godziny 13, od tamtej pory ulice Warszawy wciąż odśnieżało ponad 300 pługów i posypywarek. Fryczyńska wyliczała też, że w działaniach uczestniczyło około 1500 osób. ZOM zastrzegał, że pełnego efektu odśnieżenia można spodziewać się około czterech godzin po ustaniu opadów.
"W związku z występującymi opadami śniegu przypominamy też właścicielom, ale także zarządcom nieruchomości o obowiązku usuwania śniegu z dachów, sopli oraz nawisów śnieżnych. Szczególną uwagę należy zwrócić na obiekty tymczasowe, wykorzystywane przy szpitalach i przychodniach dla chorych na COVID-19 oraz budynki wielkopowierzchniowe, m.in. hipermarkety, hale targowe, sportowe i magazyny" – apelował ratusz.
Od rana około 200 stłuczek i trzy wypadki
- Od rana trudne warunki drogowe, ale jak dziś zapewnia policja, nie jest najgorzej. W tej chwili ta liczba zdarzeń jest wyższa niż w normalny dzień. Od samego rana około stu zdarzeń: kolizji i drobnych wypadków miało miejsce w stolicy. I jest to mniej więcej tyle, ile odnotowuje się przez cały letni dzień – relacjonowała przed godziną 14 reporterka TVN24 Małgorzata Mielcarek.
Ja dodała, policja podkreśla, że są to zdarzenia niegroźne w skutkach, ponieważ kierowcy jeżdżą w poniedziałek dość wolno.
Po godzinie 18 liczba odnotowanych kolizji podwoiła się. - Od rana na terenie Warszawy doszło do około dwustu kolizji i trzech wypadków – przekazała nam Małgorzata Wersocka z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Opóźnienia pociągów, autobusów i tramwajów
Ze względu na warunki atmosferyczne i spowolnienie ruchu na drogach pasażerowie muszą niestety spodziewać się opóźnień w kursowaniu komunikacji miejskiej. Reporterka TVN24 obserwowała, jak wygląda sytuacja na jednym z przystanków przy ulicy Sobieskiego. Z jej relacji wynika, że na Mokotowie niektóre autobusy kursują z kilkuminutowym opóźnieniem względem rozkładu jazdy.
Gorzej było na kolei. Dworzec Centralny odwiedził reporter TVN24 Paweł Łukasik. - Jakie jest rekordowe opóźnienie? 315 minut, pociąg pośpieszny "San" do Przemyśla. Z Wiednia około 100 minut opóźnienia. I praktycznie każdy pociąg, który wyświetla się na tablicy przyjazdów czy odjazdów notuje mniejsze lub większe opóźnienia. Od dziesięciu do kilkudziesięciu minut – zaznaczał reporter.
"Sieć kolejowa w Polsce jest przejezdna. Do godziny 12.00 na sieć kolejowa wyjechało około 2200 pociągów pasażerskich. By ograniczyć zmiany non stop pracują służby techniczne i pociągi sieciowe. W nocy lokomotywy wykonały jazdy patrolowe na długości ponad 2100 kilometrów. Sprawdzane i odśnieżane były i są rozjazdy oraz urządzenia odpowiedzialne za sprawne przejazdy pociągów. Ze względu na trudną sytuacje zimowa mogą wystąpić czasowe zmiany w kursowaniu pociągów" – podawały PKP PLK w popołudniowym komunikacie.
Zaśnieżone jezdnie, słaba widoczność
Łukasik opisywał też, że centrum była słaba widoczność. - Trudno jechać, trudno wyjechać, ale ruch na szczęście wydaje się mniejszy niż zwykle w tym miejscu – opowiadał o warunkach w Alejach Jerozolimskich. - W centrum miasta w gogle, narty i kijki najbardziej pożądane, choć mamy też człowieka na rowerze – mówił reporter.
Warunki pogodowe w Warszawie na antenie TVN24 relacjonowała już po godzinie 7 reporterka Małgorzata Mielcarek. Przestrzegała kierowców przed opadami śniegu, które wymuszają mniejszą prędkość na drogach. Jak wskazała, w poniedziałkowy poranek na ulicach jest mniej samochodów niż w inne dni tygodnia o tej porze. - Miejscami, szczególnie tam, gdzie drogi są mniej uczęszczane, rzeczywiście trudno dostrzec pasy rozdzielające jezdnie – zauważyła reporterka.
Dodała, że termometry w Warszawie od rana pokazują minus 10 stopni Celsjusza, ale odczuwalna temperatura jest jeszcze niższa. W ciągu dnia w Warszawie ma być do minus ośmiu stopni Celsjusza.
Z kolei reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter opisywał, że zasypane są główne ulice stolicy. - Śnieg widać na ulicy Powązkowskiej, Okopowej czy w alei Jana Pawła II. Nie widać odśnieżarek albo nie nadążają. Jest bardzo ślisko – przestrzegał Szmelter.
Jak informuje tvnmeteo.pl, na Mazowszu obowiązują ostrzeżenia pierwszego stopnia przed intensywnymi opadami śniegu. Miejscami może spaść nawet do 30 centymetrów. Możliwe są również zawieje i zamiecie śnieżne spowodowane przez silny wiatr o prędkości od 20 do 35 kilometrów na godzinę, w porywach do 55 kilometrów na godzinę.
Źródło: tvnwarszawa.pl, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl