Drogowcy ograniczyli liczbę słupków na Lindleya. Na reakcję kierowców nie trzeba było długo czekać, wjeżdżają na chodnik przez przejście dla pieszych. - Bez słupków się nie obejdzie - przyznaje Zarząd Dróg Miejskich.
Pod koniec poprzedniego roku zakończył się generalny remont ulicy Lindleya. Drogowcy ograniczyli liczbę zawzięcie krytykowanych przez kierowców słupków blokujących wjazd na chodnik. Skutki już widać. "Zrobiliśmy wszystko, aby ograniczyć ustawianie słupków blokujących, zastępując je między innymi zielenią. Niestety niemal rok użytkowania odnowionej ulicy ukazał smutną rzeczywistość dotyczącą nielegalnego parkowania" - napisali na Facebooku urzędnicy ZDM.
Można je było przeznaczyć na kolejne remonty
Jedno z takich miejsc to róg ulic Lindleya i Oczki. Tam właśnie znajduje się szeroki chodnik, który nie został zabezpieczony słupkami. Drogowcy zwrócili uwagę, że efekt jest taki, że kierowcy codziennie parkują na nim swoje samochody, wjeżdżając przez przejście dla pieszych. "Jesteśmy rozczarowani, że niektórzy nie szanują wspólnego dobra, jakim są nowe chodnik czy zieleń" - czytamy we wpisie.
ZDM zapowiedział, że w obecnej sytuacji będzie zmuszony zamontować słupki w tym miejscu. "Za które zapłacimy wszyscy. Te pieniądze można by przeznaczyć na kolejne remonty i poprawę infrastruktury w mieście" - zauważają urzędnicy.
Nie muszą płacić za parking
ZDM opatrzył wpis zdjęciem, które pokazuje, że problem z parkowaniem w tym miejscu faktycznie istnieje.
Na róg Lindleya i Oczki wybrał się w piątek reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter, który zastał identyczną sytuację. - Szeroki chodnik zajęły trzy samochody - opowiadał. - Tyle, że dookoła znajduje się strefa płatnego parkowania, więc kierowcy parkując w ten sposób, nie muszą płacić za postój - zaznaczył Szmelter.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl