Na jednym ze skrzyżowań w Ursusie w samochodzie siedział zdezorientowany mężczyzna. Groźną sytuację zauważyli strażnicy miejscy i jeden z kierowców. Na miejsce wezwano policję i karetkę.
Strażnicy miejscy z III Oddziału Terenowego patrolowali ulicę Wojciechowskiego. Przy skrzyżowaniu z Jagiełły zauważyli stojącą na skrzyżowaniu toyotę. Przy aucie stał mężczyzna, który zdenerwowany próbował gdzieś zadzwonić. "Gdy podeszli do niego, dowiedzieli się, że w stojącym obok niego aucie jest kierowca, który potrzebuje pomocy. 60-letni kierowca był zamknięty w samochodzie i kompletnie zdezorientowany. Chaotycznie próbował zmieniać biegi i kręcił kierownicą" - opisała stołeczna straż miejska.
Sytuacja była niebezpieczna
Jak wskazano, "sytuacja była niebezpieczna, ponieważ silnik auta był włączony". Mężczyzna nie reagował na to, co mówili do niego funkcjonariusze. Dopiero po dłuższej chwili zdołał uchylić okno w drzwiach. Wówczas strażnicy wyłączyli zapłon w toyocie i wyjęli kluczyki ze stacyjki. W tym momencie przyjechał patrol policji. Mężczyzna został zbadany alkomatem. "Był trzeźwy. Wezwano pogotowie ratunkowe. Ratownicy zbadali mężczyźnie poziom cukru. Okazało się, że kierowca choruje na cukrzycę" - poinformowano.
Po kilkunastu minutach i podaniu glukozy mężczyzna doszedł do siebie. Z miejsca zdarzenia odebrał go kolega.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Stołeczna straż miejska