Marsz Miliona Serc. Ratusz: było około miliona osób. Policja o "bardzo bezpiecznym marszu"

Marsz Miliona Serc
Tusk: chcę uroczyście ślubować zakończenie wojny polsko-polskiej dzień po wyborach
Źródło: Zdjęcia organizatora
W niedzielę w Warszawie odbył się opozycyjny Marsz Miliona Serc. Według warszawskiego ratusza, na ulicach stolicy pojawiło się około miliona osób, które wypełniły całą czterokilometrową trasę, między rondami Dmowskiego i "Radosława". Było spokojnie. Policja poinformowała o "sporadycznych incydentach". Marsz relacjonowaliśmy na żywo w tvnwarszawa.pl.

Marsz Miliona Serc został zwołany przez lidera Koalicji Obywatelskiej Donalda Tuska. Niedzielne zgromadzenie rozpoczęło się w samo południe na rondzie Dmowskiego. Stamtąd uczestnicy przeszli Marszałkowską do Świętokrzyskiej. Po dojściu do ronda ONZ skręcili w prawo, w aleję Jana Pawła II, którą po 14 dotarli do ronda "Radosława". Zakończenie zgromadzenia planowane było na godzinę 16, ale niektórzy uczestnicy dotarli do mety marszu ponad godzinę później.

Po zgromadzeniu sukcesywnie otwierane były kolejne stołeczne ulice. Jak poinformowała stołeczna policja, po godz. 15 rozpoczęto prace związane z przywróceniem ruchu na Al. Jerozolimskich. Następnie przywrócony został ruch na Al. Jerozolimskich od Ronda Czterdziestolatka do Ronda Dmowskiego. Przywrócono także ruch na ul. Marszałkowskiej w kierunku Pl. Bankowego.

OBEJRZYJ: Marsz Miliona Serc na zdjęciach z drona.

Policja o "sporadycznych incydentach" i "bardzo bezpiecznym marszu"

Podczas niedzielnego marszu w Warszawie doszło do sporadycznych incydentów; jedna osoba został zatrzymana w związku z zniesławieniem policjanta - poinformował w niedzielę rzecznik komendanta stołecznego Policji podinsp. Sylwester Marczak.

Przedstawiciel stołecznej policji w niedzielę na briefingu przedstawił wstępne podsumowanie sobotnich i niedzielnych wydarzeń w Warszawie. W niedzielę odbył się organizowany przez KO Marsz Miliona Serc.

- Te wydarzenia (sobotnie i niedzielne - PAP) pokazały, że jesteśmy profesjonalną policją, że potrafimy zapewnić bezpieczeństwo - podkreślił Marczak.

Odnośnie do niedzielnego marszu, rzecznik poinformował, że "początkowe liczby" mówią o jednej osobie wstępnie zatrzymanej w związku ze zniesławieniem policjanta. - Mówimy również o czynnościach wykonywanych z czterema osobami, które latały dronami pomimo, że w tym miejscu tego robić nie mogły - dodał.

Marczak pytany przez dziennikarzy o szacunki policji dotyczące liczby uczestników marszu podkreślił, że od kilku lat takie szacunki przez policję nie są podawane. - Naszym celem jest zabezpieczenie. Od kilku lat nie podajemy liczb. Nie widzę powodu żebyśmy te liczby podawali oficjalnie czy nieoficjalnie - powiedział.

Rzecznik przekazał, że sobotnie jak i niedzielne wydarzenia w stolicy zabezpieczało w sumie tysiące policjantów.

- Na podsumowanie ostatecznie przyjdzie czas w momencie kiedy zakończymy działania (,,,) Te informacje będą do nas spływać przez całą noc (...) Ale biorąc pod uwagę liczby, biorąc pod uwagę to ile osób dzisiaj było w Warszawie i te działania, które były prowadzone z naszej strony - są to sporadyczne przypadki jeśli chodzi o incydenty - powiedział rzecznik.

Marczak przekazał, że od niedzielnego poranka działały komórki samodzielnego pododdziału kontrterrorystycznego, który przeprowadzał liczne kontrole m.in. pod względem ewentualnych zagrożeń pirotechnicznych na ulicach. Dodał, że policja wykorzystywała też zapory betonowe, które pojawiły się w Alejach Jerozolimskich. Rzecznik podkreślił, że działania były prowadzone po to, by można było się czuć bezpiecznie w stolicy.

- Gorące podziękowania dla organizatorów. Gorące podziękowania dla uczestników i gorące podziękowania do kierowców, bo dziś niewątpliwie ta cierpliwość się przydała - zaznaczył rzecznik dodając, że "śmiało możemy mówić, że był to bardzo bezpieczny marsz (niedzielny - PAP)".

"Niemożliwe stało się możliwe"

Od rana do stolicy z całego kraju docierały autokary z protestującymi. Urzędnicy przygotowali zmiany w komunikacji miejskiej. Policja do stolicy skierowała funkcjonariuszy z całego kraju.

Wydarzenie rozpoczęło się w samo południe od wystąpienia Donalda Tuska. Szef Platformy Obywatelskiej zaznaczał ze sceny, że "niemożliwe stało się możliwe". - Kiedy widzę to morze serc, kiedy widzę te setki tysięcy uśmiechniętych twarzy, to dobrze czuję, że przychodzi ten przełomowy moment w historii naszej ojczyzny - podkreślał.

Po nim na scenie pojawił się prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. - Idziemy pełni odwagi i determinacji w kierunku Polski, która jest tolerancyjna, która jest różnorodna, która jest europejska i która jest uśmiechnięta. Idziemy w kierunku przyszłości - mówił na inauguracji marszu.

Po marszu zamieścił wpis na platformie X. "Byliśmy dziś w Warszawie razem. Z @donaldtusk. Z Jurkiem Owsiakiem. Z milionem biało-czerwonych serc. W tym składzie jestem przekonany, że wygramy. Nie tylko te wybory, ale przede wszystkim lepszą przyszłość dla Polski. Przyszłość opartą na wspólnocie i solidarności, a nie podziałach i nienawiści. Dziękuję za dziś! Jesteście niesamowici!" - napisał.

Ratusz: około miliona osób

Dwie godziny po rozpoczęciu wydarzenia, rzecznik ratusza Jakub Leduchowski przekazał w mediach społecznościowych, że w marszu uczestniczyło około miliona osób. W tym samym czasie Donald Tusk opublikował wpis, w którym przekazał, że na wydarzeniu było ponad milion uczestników.

Donald Tusk po marszu zamieścił w mediach społecznościowych krótki wpis. "1 000 000. Kocham Was!" - napisał. Ta liczba to nawiązanie do miliona osób, które według warszawskiego ratusza zgromadziły się na ulicach stolic. Opublikował też krótkie nagranie pokazujące, jak tłumy uczestników przechodziły przez ulice Warszawy.

>>>Zobacz Marsz Miliona Serc na zdjęciach z drona<<<

Na scenę znajdującą się na końcu trasy przemarszu spontanicznie wyszli artyści, którzy wspólnie odśpiewali piosenkę "Kocham wolność". Na scenie pojawili się między innymi Piotr Gąsowski, Andrzej Seweryn, Katarzyna Grochola oraz Małgorzata Ostrowska.

O godzinie 15 na rondzie "Radosława" uczestnicy i uczestniczki marszu odśpiewali hymn Polski.

- Chcę wam uroczyście ślubować zakończenie wojny polsko-polskiej dzień po wyborach; jak się pogoni agresora, to już nie będzie powodu do wojny. Jesteśmy tu po to, żeby wygrać - podkreślił w niedzielę lider PO Donald Tusk na zakończenie Marszu Miliona Serc.

Zapowiedział, że po wyborach - jeśli wygra KO - Polska będzie krajem szczęśliwych ludzi, Polki i Polacy będą dumnym narodem, nasze miejsce na ziemi będzie najlepszym miejscem na ziemi i nie będziemy potrzebowali do tego takiego heroizmu, jak nasze bohaterki z Powstania, jak żołnierze z Radosława, jak bohaterowie Solidarności.

Zdaniem lidera PO tegoroczne wybory mogą być najważniejsze w historii Polski od 1989 r. - Jeśli nie będziemy skuteczni, to może być na lata ostatnie głosowanie. Kocham Polskę, życie bym był gotów oddać za moją ojczyznę, za przyszłość moich dzieci i wnuków, nie wstydzę się tego - oświadczył Tusk. Podkreślił, że "Polska i Polacy zasługują na więcej". 

Młodsi i starsi, nie tylko w Warszawie

W Marszu Miliona Serc, który w niedzielę przeszedł ulicami Warszawy, uczestniczyli ludzie z całej Polski. Maszerowali także młodzi obywatele, którzy nie mają jeszcze praw wyborczych. - Musimy to wygrać, ponieważ jeśli przegramy, jeśli byśmy nie poszli na ten marsz i by było tutaj tylko jakieś 10 osób, to nasz kraj już tak naprawdę by przegrał i byśmy musieli się stąd raczej wynosić - powiedział jeden z chłopców uczestniczących w wydarzeniu.

Ci, którzy nie mogli pojawić się w stolicy wspierali marsz w swoich miastach. Swój sprzeciw i nadzieję na zakończenie konfliktów w kraju pokazywali również mieszkańcy między innymi Łodzi czy Wałbrzycha.

ZOBACZ TAKŻE: Tłumy w metrze. Policja pomaga w regulowaniu ruchu pasażerów.

Marsz Miliona Serc w Waszych obiektywach
Marsz Miliona Serc w Waszych obiektywach
Czytaj także: