- Żona wracając z pracy zatrzymała się przed przejściem, aby przepuścić pieszego. W momencie, gdy stała na prawym pasie, lewym pasem wjechał na przejście samochód i potrącił pieszego - relacjonuje Radosław, w którego samochodzie znajdował się wideorejestrator.
- Moja żona podeszła w stronę leżącego na ulicy mężczyzny by sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Wtedy do poszkodowanego podszedł kierowca, który go potrącił, podniósł mężczyznę z ziemi, wsadził do samochodu i odjechał na pobliski parking - dodaje Radosław.
Gdy kobieta ruszyła za sprawcą wypadku, ten natychmiast odjechał z parkingu. Pan Radosław z żoną przekazali nagranie policji.
Anna Kędzierzawska - KSP fot
Policja nic nie wie
Policjanci nie otrzymali jednak zgłoszenia ani od poszkodowanego w wypadku, ani od sprawcy.
- Zapoznaliśmy się z filmem, który krąży w sieci i jest to dla nas podstawa do podjęcia czynności sprawdzających - powiedziała TVN24 Anna Kędzierzawska z Komendy Stołecznej Policji. - Musimy dokładnie ustalić miejsce zajścia i czy rzeczywiście osoba, która jest uczestnikiem tego zdarzenia została ranna, czy trafiła do szpitala. Jeśli tak jest, to te szczegóły będziemy wyjaśniać - dodała policjantka.
Uwaga na pasach
Zimą każdego dnia na polskich drogach ginie kilka osób - ofiar potrącenia. W konfrontacji samochód - pieszy - ten drugi prawie zawsze jest na straconej pozycji. Dlatego policja apeluje o szczególną uwagę. Niesprzyjające warunki atmosferyczne, ograniczona widoczność, szybko zapadający zmrok - to czynniki zwiększające ryzyko potrącenia.
"To najczęstsza przyczyna wypadków"
- Najczęstszą przyczyną wypadków na stołecznych drogach jest nie udzielenie pierwszeństwa przejazdu lub właśnie nie prawidłowy przejazd przez przejście dla pieszych, tak jak oglądamy w nadesłanym filmie od internauty – komentuje Wojciech Pasieczny, z Wydziału Ruchu Drogowego stołecznej policji. – Najważniejsze jest oczywiście zakwalifikowanie obrażeń ciała u pokrzywdzonego, czy jego pobyt w szpitalu będzie trwał poniżej czy powyżej 7 dni. Wówczas mamy wykroczenie, karane grzywną w wysokości do 5000 zł albo przestępstwo za które grozi do 3 lat pozbawienia wolności. W przypadku śmierci grozi od 6 miesięcy do 8 lat - dodaje. Jak mówi Pasieczny, film trafił już do funkcjonariuszy z komendy rejonowej na Woli, którzy z urzędu zajmą się sprawą.
Pasieczny podkreśla przy okazji, że trwająca od trzech miesięcy akcja "Cwaniak" ma m.in.: walczyć z tego typu zachowaniami. Od września tego roku stołeczna drogówka przy pomocy miejskich kamer i mobilnego centrum monitoringu wyłapała już ponad dwa tysiące "cwaniaków"
Mapy dostarcza Targeo.pl
Kontakt24//mmt/jaś