To jedno z największych tego typu składowisk odpadów niebezpiecznych w Polsce. Na działce przy ulicy Łukasiewicza 11 w Wołominie zalega ich od 16 do nawet 20 tysięcy litrów. Substancje łatwopalne i takie, które w kontakcie z powietrzem mogą tworzyć związki wybuchowe, są składowane w plastikowych i metalowych opakowaniach. Wiele z nich jest w fatalnym stanie. Groźba skażenia środowiska jest bardzo realna.
Deszczówka z chemikaliami
Jak bardzo? Można było przekonać się w nocy z 20 na 21 sierpnia, kiedy przez Warszawę i okoliczne powiaty przeszła burza oraz gwałtowne opady deszczu. Wiele miejsc zostało podtopionych i zniszczonych przez gromadzącą się wodę. Usuwanie skutków trwało wiele godzin. Przy Łukasiewicza w Wołominie doszło do poważnego incydentu - uszkodzenia infrastruktury odprowadzającej deszczówkę.
- Natychmiast zwołaliśmy posiedzenie gminnego sztabu kryzysowego. Z informacji przekazanych mi przez straż pożarną, co potwierdziły później Wody Polskie, doszło do rozszczelnienia kanału deszczowego, który odprowadza wody opadowe z terenu tego niebezpiecznego składowiska - powiedziała nam Elżbieta Radwan, burmistrzyni Wołomina.
Wcześniej Wody Polskie zamurowały kanał deszczowy, żeby nie dochodziło do zrzutów deszczówki która może być zanieczyszczona, do rzeki. Wykonane zabezpieczenie nie wytrzymało jednak naporu wody wywołanego ponadnormatywnym opadem. Uszkodzony przepust został zabezpieczony przez służby. Próbki wody z rzeki Czarnej zostały pobrane do analizy przez strażaków oraz Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
"Nie odnotowano istotnego pogorszenia jakości wody w próbkach pobranych poniżej i powyżej wylotu wód opadowych z terenu przy ulicy Łukasiewicza 11 w Wołominie" - poinformował Artur Brandysiewicz, rzecznik prasowy WIOŚ w Warszawie. "Podczas oględzin rzeki Czarnej prowadzonych w kolejnych dniach nie stwierdzono padłych ryb i innych organizmów wodnych lub zamierania roślinności" - dodał.
Tym razem służby zareagowały nas czas i do skażenia nie doszło. To nie oznacza, że nie ma zagrożenia. Elżbieta Radwan alarmuje o tym od ponad roku.
Pomoc finansowa jest niezbędna
O składowanych chemikaliach zrobiło się głośno pod koniec lipca 2023 roku za sprawą konferencji posła Koalicji Obywatelskiej Jana Grabca zakłóconej przez byłego wiceministra klimatu i środowiska Jacka Ozdobę. Przedstawicielowi rządu towarzyszył ówczesny starosta wołomiński z PiS Adam Lubiak. Grabiec zwracał uwagę, że rząd Prawa i Sprawiedliwości nic nie robi ze składowiskiem. Ozdoba w kontrze odpowiadał, że pozwolenie na składowanie odpadów wydał w 2015 roku starosta z Koalicji Obywatelskiej, a pomoc gminie Wołomin w rozwiązaniu problemu leży w gestii marszałka województwa.
Pomoc, przede wszystkim finansowa, jest w tym przypadku niezbędna. Szacowany koszt utylizacji kilkudziesięciu tysięcy ton chemikaliów to koszt około 200 milionów złotych. Takich pieniędzy Wołomin po prostu nie ma.
- Rzeka Czarna wpada do Kanału Żerańskiego. Na naszym gminnym posiedzeniu sztabu kryzysowego usłyszałam od fachowców z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego, że z ich symulacji wynika, iż jeśli doszłoby do skażenia rzeki to wówczas 600 tysięcy osób zostanie pozbawionych wody pitnej – mówi nam Elżbieta Radwan.
W obliczu zagrożenia tej skali, bierność Ministerstwa Klimatu jest co najmniej zadziwiająca.
Krótko po awanturze z Janem Grabcem, Jacek Ozdoba, obecnie europoseł, spotkał się z burmistrzynią Radwan i sekretarzem gminy Wołomin Małgorzatą Izdebską. - Minister przyznał wtedy, że widzi problem i że temat jest kryzysowy – relacjonuje burmistrzyni. Konkretnych rozwiązań ówczesny wiceminister jednak nie zaproponował.
W październiku PiS przegrało wybory. Problem składowiska w spadku otrzymała nowa ekipa. Stery w resorcie klimatu objęła Paulina Hennig-Kloska z Trzeciej Drogi.
- Dopiero w tym roku powołano substytut okrągłego stołu w sprawie odpadów przy ministerstwie. Udało mi się przekonać Zarząd Związku Miast Polskich, żeby przy tych rozmowach była nasza sekretarz gminy (Małgorzata Izdebska - red.), która jest moim pełnomocnikiem do spraw ochrony środowiska i gospodarki odpadami, prawdziwa specjalistka w tym temacie. Ale co z tego, że ona tam jest, skoro ze składowiskiem cały czas nic się nie dzieje? Nie ma zmian w przepisach. Podsuwane przez nas gotowe rozwiązania są ignorowane - żali się burmistrzyni.
"To składowisko nie wyrosło wczoraj"
Przedstawicielka wołomińskiego samorządu przekonuje, że sprawa składowiska przy Łukasiewicza wymaga działania kryzysowego. Taki tryb – jak wskazuje Radwan – pozwoliłby na skorzystanie z rezerw budżetu państwa. Decyzji na szczeblu centralnym do tej pory jednak nie podjęto.
Jak informuje rzeczniczka prasowego wojewody mazowieckiego Joanna Bachanek, w sprawie składowiska odbyły się trzy spotkania z przedstawicielami urzędu marszałkowskiego, policji, straży pożarnej oraz WIOŚ. - Celem spotkań było skoordynowanie działań i omówienie możliwych do zastosowania procedur w granicach obowiązujących przepisów prawa – przekazuje.
Efektem zebrań było jedynie polecenie służbom stałej kontroli składowiska. - To składowisko nie wyrosło wczoraj, ten problem narastał i nie został rozwiązany za poprzedniej władzy. Dodatkowo sytuacja składowiska odpadów niebezpiecznych w Wołominie ma charakter precedensowy m.in. z uwagi na jego skalę, dlatego teraz rozpatrywane są różne scenariusze działań – zauważa Bachanek.
- Ze względu na to, że prawdopodobnie mamy do czynienia z przestępczym charakterem działalności, dla dobra toczącego się śledztwa, na tym etapie nie możemy ujawniać żadnych szczegółów – podkreśla urzędniczka wojewody.
Dwa postępowania, jedno już umorzone
W ubiegłym roku w czerwcu i sierpniu w sprawie składowiska wszczęto dwa postępowania. Pierwsze z artykułu 183 paragraf 1 Kodeksu karnego dotyczy składowania odpadów. Jak informuje rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prokurator Norbert Woliński, śledztwo pozostaje w toku. - Uzyskano opinię biegłego z zakresu chemii, która została włączona do materiałów postępowania. Na podstawie zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego w dniu 26 marca 2024r wydano postanowienie o przestawieniu zarzutu popełnienia czynu z artykułu 183 paragraf 1 Kodeksu karnego jednej osobie – potwierdzam Woliński.
Prokuratura nie informuje, co konkretnie jest składowane w mauzerach, z kolei WIOŚ wskazuje na "różnego rodzaju chemiczne odpady niebezpieczne".
Drugie postępowanie dotyczyło działania na szkodę interesu publicznego poprzez niedopełnienie obowiązku cofnięcia zezwolenia na zbieranie odpadów przez byłego starostę wołomińskiego z PiS Adama Łubiaka. Jak informowaliśmy na tvnwarszawa.pl w ubiegłym roku, Łubiak cofnął jedynie decyzję o pozwoleniu na przetwarzanie odpadów, ale nie tę wcześniejszą zezwalającą na ich gromadzenie. Starostwo tłumaczyło, że anulowanie takiego pozwolenia leży w kompetencjach marszałka województwa.
Ostatecznie - jak się dowiadujemy teraz - postępowanie zostało umorzone. - Postanowienie nie jest prawomocne z uwagi na złożone zażalenie, które zostało przekazane do Sądu Rejonowego w Wołominie – zastrzega prokurator Woliński.
Rząd chce zmodyfikować przepisy
W resorcie klimatu zapytaliśmy o podjęte dotychczas działania w sprawie likwidacji zagrożenia.
"Usuwanie nielegalnie nagromadzonych odpadów należy do obowiązków administracji terenowej. Działania Ministra Klimatu i Środowiska mają charakter systemowy, w szczególności regulacyjny. Niemniej od samego początku kadencji obecnego rządu, zdając sobie z sprawę z zagrożenia jakie stanowią nielegalne składowiska niebezpiecznych odpadów, pracujemy w resorcie klimatu nad pozyskaniem środków na cele związane z ich usuwaniem" - odpowiedziało w mailu do naszej redakcji ministerstwo klimatu.
Resort wskazał, że pieniądze, które są dostępne na ten cel pochodzą z pożyczek. Zapewnił też, że bierze aktywny udział w pracach nad budżetem na przyszły rok i wnioskuje w Ministerstwie Finansów "o przeznaczenie środków z rezerwy celowej na usuwanie odpadów".
"Obecnie trwają prace nad zmianą przepisów ustawy o odpadach. Rozpatrywany przez Komitet do Sprawy Europejskich projekt ma m.in. niwelować bariery prawne uniemożliwiające przekazanie środków z rezerwy celowej na usuwanie odpadów jednostkom samorządu terytorialnego. Zakładamy, że wszystkie środki, które będą dostępne w najbliższych latach na usuwanie odpadów powinny być przeznaczone w pierwszej kolejności na miejsca m.in. takie, jak to w Wołominie – gdzie porzucono odpady niebezpieczne" - podsumował resort klimatu.
Na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów widnieje informacja o tym, że przewidywana data przyjęcia projektu przez Radę Ministrów to trzeci kwartał tego roku.
Autorka/Autor: Dariusz Gałązka
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24