Przejęcia mieszkań, śmierć pięciu osób. Trzy wyroki skazujące, dwa uniewinnienia

Dwóch z oskarżonych na sali rozpraw Sądu Okręgowego w Warszawie
Prokuratura o zarzutach za zabójstwo sześciu osób (materiał z 10 stycznia 2021 roku)
Źródło: TVN24

W Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga zapadł wyrok w sprawie członków grupy, która podstępem przejmowała mieszkania. Na ławie oskarżonych zasiadało pięć osób. Oskarżeni byli między innymi o pięć zabójstw i sześciokrotne usiłowanie zabójstwa. Według sądu jednak podstawa do postawienia zarzutów oskarżonym, iż doprowadzili lub próbowali doprowadzić do zabójstwa wskazanych w akcie oskarżenia osób, nie znalazła potwierdzenia w zebranym materiale dowodowym. Trzy osoby usłyszały wyroki od ośmiu do 15 lat więzienia. Dwie zostały uniewinnione. Wyrok jest nieprawomocny.

Ponowny proces tzw. gangu trucicieli ruszył w marcu ubiegłego roku. Na ławie oskarżonych ponownie zasiedli Tomasz G., który miał kierować grupą, dwóch braci Roman i Krzysztof P., Wiesław A. i związana z jedną z transakcji notariuszka Jolanta D.-S. Proces zaczął się od nowa ze względu na długotrwałe zwolnienie lekarskie poprzedniego sędziego referenta sprawy. Zmarł też szósty oskarżony - Paweł S., więc jego wątek sąd wyłączył do umorzenia.

W czwartek zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd skazał Romana P. na 15 lat więzienia, Krzysztofa P. na osiem lat więzienia, a Tomasza G. na 12 lat więzienia. Z kolei Jolantę D.-S. i Wiesława A. sąd uniewinnił.

PRZEZYTAJ: "Panie Tomku, potrzebuję pieniędzy, nie mam co jeść". Mieli truć, by zdobyć mieszkania

Zeznania i butelka ze skażonym alkoholem

Sędzia Beata Ziółkowska w uzasadnieniu podkreśliła, że zebrany materiał dowodowy w głównej mierze składał się z zeznań współpodejrzanego w sprawie mężczyzny, który twierdził najpierw, że był uczestnikiem procederu, a potem świadkiem wyłudzania mieszkań od osób, głównie z problemem alkoholowym. Według tego mężczyzny, osoby te miały być zatruwane alkoholem. Mężczyzna miał m.in. przynieść na policję plastikową butelkę zawierającą skażony alkohol.

Sędzia wskazała jednak, że w zebranym materiale dowodowym nie ma potwierdzenia, że osoby te umierały po spożyciu tego alkoholu, dlatego od tego czynu oskarżeni zostali uniewinnieni. Zaznaczyła, że powołany zespół biegłych stwierdził, że nie można udowodnić, że zgony pokrzywdzonych nastąpiły po spożywaniu alkoholu z izopropanolem. - Podstawa do postawienia zarzutów oskarżonym, iż doprowadzili lub próbowali doprowadzić do zabójstwa wskazanych w akcie oskarżenia osób, nie znalazła potwierdzenia w zebranym materiale dowodowym - powiedziała sędzia.

Podkreśliła natomiast, że nie budzi wątpliwości, iż proceder doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem miał miejsce i brali w nim udział oskarżeni, a ich wyjaśnienia są zbieżne z poczynionymi w toku postępowania ustaleniami. Wskazała też na wysoki stopień szkodliwości społecznej i na to, że oskarżeni wykorzystywali trudne położenie pokrzywdzonych oraz ich bezradność. - Działali z niskich pobudek, jakimi są pieniądze - powiedziała sędzia.

Sąd nie dopatrzył się też znamion tego, że oskarżeni działali w zorganizowanej grupie przestępczej. Odnosząc się do oskarżonej notariuszki i Wiesława A., sąd wskazał z kolei, że nie dopatrzył się znamion popełnienia przestępstwa.

Wyrok jest nieprawomocny.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Proces członków "gangu trucicieli" rozpoczął się od nowa.

Akt oskarżenia dotyczył pięciu zabójstw, sześciu usiłowań zabójstwa oraz przestępstw doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem lub usiłowania oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości.

Z kolei zarzut przedstawiony notariuszce dotyczy m.in. przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego i poświadczenia przez niego nieprawdy w dokumentach w zakresie udzielenia pełnomocnictwa do zbycia jednej nieruchomości.

Wybierali osoby samotne i uzależnione

Według ustaleń śledczych, oskarżeni szukali i wybierali osoby samotne, schorowane i często uzależnione od alkoholu. Sprawdzali też ich majątek, w szczególności posiadane przez nich nieruchomości. Następnie członkowie grupy nawiązywali kontakt z takimi osobami, zaprzyjaźniając się z nimi. Zdobywali ich zaufanie i pod pozorem udzielania im pomocy w sprawach życiowych, uzyskiwali pełnomocnictwa od tych osób, w tym notarialne, do pełnego dysponowania ich nieruchomościami.

"Następnie z takim pełnomocnictwem zbywali nieruchomość sobie lub innym osobom. Już na etapie zaprzyjaźniania się z ofiarami w celu pozbawienia ich życia, wykorzystując ich uzależnienie od alkoholu, systematycznie podawali im alkohol zawierający domieszkę izopropanolu, który w konsekwencji skutkował zgonem niektórych z pokrzywdzonych, a w dalszej konsekwencji zgodnie z zamiarem sprawców pozwalał na zatarcie śladów przestępstwa" - informowała prokuratura.

ZOBACZ: Adwokaci mieli pomagać "gangowi trucicieli". Wciąż są w zawodzie.

Dodatkowo śledczy ustalili, że grupa Tomasza G. działała około pięć-sześć lat - głównie w Warszawie i województwie mazowieckim.

O działalności grupy prokuratura i policja dowiedziały się od kobiety, która nie była z tymi przestępstwami związana. Złożyła zawiadomienie po rozmowie ze znajomym Robertem S., który współpracował z Romanem P., i opowiedział kobiecie o dokonywanych zbrodniach.

Zarzuty sześciu zabójstw usłyszał 43-latek zatrzymany przez policjantów stołecznego Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw
Źródło: KSP

Udało się ocalić kolejną potencjalną ofiarę

Robert S. został zatrzymany w marcu 2021 roku. Złożył obszerne wyjaśnienia, bo "nie chciał być zamieszany w zabójstwa". Mężczyzna zeznał, że był odpowiedzialny za weryfikowanie stanu majątkowego pokrzywdzonych, zadłużenia posiadanych przez nich nieruchomości, środków na rachunkach bankowych. Robert S. posiadał szczegółowe informacje o zbrodniach.

W wyniku działań śledczych udało się ocalić życie kolejnej ofiary grupy. Miała nią być emerytka z Warszawy. Podczas działań operacyjnych funkcjonariusze zabezpieczyli u niej półtoralitrową butelkę po wodzie mineralnej, w której był zatruty izopropanolem alkohol.

Czytaj także: