Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w poniedziałek, 10 kwietnia. Kierowca bmw, podczas manewru wyprzedzania, zjechał z drogi i uderzył w słup. Autem podróżowało pięć osób. Kierowca oddalił się z miejsca zdarzenia. Wszyscy pasażerowie zostali zabrani do szpitala, gdzie jeden z nich zmarł. Był to 20-letni mężczyzna.
Kierowcę zatrzymano na przystanku
Jak przekazała w środę prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie, niespełna 20-letni kierowca bmw został zatrzymany około półtorej godziny po wypadku na pobliskim przystanku autobusowym. Policjanci przebadali go na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu. Alkomat wskazał ponad 0,7 promila.
- W toku czynności procesowych kierującemu samochodem marki BMW przedstawiony został zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, kierowania w stanie nietrzeźwości, jak również ucieczki z miejsca zdarzenia. Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia - poinformowała prokurator Skrzyniarz.
Nie mieli zapiętych pasów
Wskazała również, że "z uwagi na konieczność zabezpieczenia toku prowadzonego śledztwa prokurator wystąpił wobec podejrzanego z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztowania". - Sąd zastosował wobec Macieja Ś. wolnościowe środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji oraz zakazu opuszczania kraju. Prokuratura zaskarży wydane postanowienie - zapowiedziała Skrzyniarz.
Prokurator wskazała również, że samochodem podróżowali młodzi ludzie, wszyscy w wieku około 20 lat. - W wyniku obrażeń poniesionych w wypadku zmarł 20-letni pasażer. Jeden z pasażerów odniósł obrażenia powyżej siedmiu dni. Osoby podróżujące tym samochodem nie miały zapiętych pasów - wyjaśniła Skrzyniarz.
Autorka/Autor: dg/gp
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl