Policja przesłuchuje świadków, straż monitoruje pogorzelisko, prokuratura zapowiada oględziny

Spalona hala w Mińsku Mazowieckim
Działania służb po pożarze hali w Mińsku Mazowieckim
Źródło: Mateusz Mżyk/tvnwarszawa.pl
Strażacy opanowali pożar hali w Mińsku Mazowieckim, ale pozostają na miejscu. Całkowite dogaszenie terenu może potrwać jeszcze kilkanaście godzin. Służby zapewniają, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców. Stan substancji szkodliwych w powietrzu nie przekracza norm. Udało się też uniknąć skażenia pobliskiej rzeki Srebrnej. Materiały dotyczące pożaru trafiły do prokuratury.

Pożar hali w Mińsku Mazowieckim, gdzie produkowano i przechowywano folie i opakowania z tworzyw sztucznych, wybuchł w niedzielę wieczorem. Jak podaje Komenda Stołeczna Policji, na razie nie ustalono, co spowodowało zaprószenia ognia.

- Dziś do Prokuratury Rejonowej w Mińsku Mazowieckim wpłynęły materiały w sprawie tego pożaru. Sprawa została zarejestrowana w naszej prokuraturze i będziemy ją nadzorować. Na ten moment planowane są oględziny, które będą wieloetapowe, z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa - powiedziała nam w poniedziałek po południu prokurator Magdalena Wieczorek, szefowa Prokuratury Rejonowej w Mińsku Mazowieckim.

- Wszystko jest na początkowym etapie. Będziemy zbierać materiał i go weryfikować w celu ustalenia przyczyn tego pożaru - dodała.

Dach zawalił się do środka

Pożar udało się opanować w poniedziałek około godziny 1 w nocy. "Strażacy prowadzą rozbiórkę elementów konstrukcyjnych" - poinformował rano w poniedziałek na X rzecznik Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Karol Kierzkowski. Jeszcze rano na miejscu wciąż znajdowało się 16 pojazdów i 50 strażaków.

Około godziny 10 reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Mżyk przekazał, że z parkingu, gdzie stała większość pojazdów strażackich, nie ma już żadnego.

- W tym momencie pozostałe na miejscu zastępy stoją przy ulicy Dźwigowej. Otwarto sklepy które mieszczą się tuż obok przy spalonej hali - powiedział Mżyk. - Przy pomocy ciężkiego sprzętu usuwane są elementy spalonej hali. Strażacy gaszą pozostałe zarzewia ognia. Nad hala w kilku miejscach wciąż unosi się dym. Kluczowe miejsca lokalizowane są przy pomocy drona - relacjonował.

- Działania ze względu na swoją trudność, ponieważ dach zawalił się do środka, mogą potrwać do końca dnia - zapowiedział w rozmowie z reporterem TVN24 młodszy brygadier Tomasz Kosznik, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Mińsku Mazowieckim.

Strażak przyznał, że brane było pod uwagę zagrożenie dla środowiska. - Dlatego od pierwszej chwili zadysponowana została specjalna jednostka Państwowej Straży Pożarnej, która badała w pięciu różnych punktach na terenie Mińska Mazowieckiego stan powietrza. Nie przekroczył on w żadnym momencie stanów normatywnych. Nie było żadnego zagrożenia mieszkańców - uspokoił strażak.

Rzeka obroniona

Jak wyjaśnił starosta powiatu mińskiego Remigiusz Górniak, wysłany alert RCB do mieszkańców miał charakter prewencyjny. Powiadomienia rozesłano, zanim służby - straż pożarna oraz Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska - sprawdzili, czy doszło do skażenia powietrza toksycznymi substancjami.

Co z małą rzeką Srebrną, która znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie spalonej hali? - Burmistrz miasta Marcin Jakubowski podjął działania ze swoim sztabem kryzysowym i zabezpieczał prewencyjnie rzekę Srebrną. Zostały ułożone worki z piaskiem, aby uniemożliwić dopływ szkodliwych substancji z terenu akcji ratowniczej i gaśniczej. To się udało - podkreślił Górniak.

Zaznaczył, że akcja na miejscu potrwa jeszcze kilkanaście godzin. - Jest cały czas ryzyko, że pod tymi pryzmami może pojawić się zarzewie ognia. Strażacy muszą to monitorować - powiedział starosta. - Potem wejdzie ciężki sprzęt i będzie spychał te zwałowiska, zgarniał je, aby zmniejszyć temperaturę - dodał.

Przesłuchania świadków

Sierżant Paula Antolak z Komendy Powiatowej Policji w Mińsku Mazowieckim wskazała, że w trakcie dogaszania pogorzeliska przez strażaków, policjanci są cały czas na miejscu. - Wyznaczono tak zwaną strefę bezpieczną. Prowadzone są czynności wyjaśniające, przesłuchiwani są świadkowie i prowadzona jest analiza nagrań z monitoringu - powiedziała policjantka.

Czytaj także: