Przez dwa dni strażacy z warszawskiego metra ćwiczyli akcję ratunkową podczas pożaru w podziemnej kolejce. Nie trzeba było do tego jednak zamykać żadnej stacji. Ćwiczenia odbyły się w tak zwanym trenażerze pożarowym, który symuluje warunki prawdziwego pożaru. Byliśmy tam z kamerą.
Do tej pory strażacy trenowali na wybudowanej już infrastrukturze, co nie do końca oddawało warunki, jakie mogą panować w czasie akcji, np. na stacji metra nie można znacznie podnieść temperatury.
Trenażer ma tę zaletę, że ćwiczenia odbywają się wśród "żywego" ognia, przy wysokiej temperaturze i ograniczonej widoczności. W tle uczestnicy akcji słyszą odtwarzane głosy przerażonych ludzi.
- Warunki takie są jednymi z najbardziej niebezpiecznych dla ratowników ze względu na szybko rozprzestrzeniające się płomienie, zerową widoczność oraz wysoką temperaturę, dochodzącą do 800 stopni Celsjusza - opisuje Anna Bartoń, rzeczniczka Warszawskiego Metra.
Potrzebna dobra taktyka
Trenażer, który przyjechał do Stacji Techniczno-Postojowej na Kabatach we wtorek, to zamknięte pomieszczenie, umieszczone na naczepie ciężarówki.
- Jest najbardziej zaawansowanym technologicznie, sterowanym komputerowo, zasilanym gazem, systemem szkolenia strażaków i ratowników - wyjaśnia Bartoń.
Systemy umieszczone w trenażerze reagują na każde zachowanie ratowników.
- Do ugaszenia pożaru dochodzi wyłącznie w przypadku zastosowania właściwej taktyki - wyjaśnia Bartoń.
Jednym z przećwiczonych scenariuszy było odnalezienie i uratowanie poszkodowanego, a następnie powrót na miejsce zdarzenia i ugaszenie pożaru. Strażacy ćwiczyli też zabezpieczenie przed ogniem butli z tlenem.
jb/lulu