Uprawomocnił się wyrok dla Emila B., który w maju 2019 roku zabił kolegę w szkole w warszawskim Wawrze. Chłopak odpowiadał przed sądem jak dorosły i został skazany na 25 lat więzienia. Będzie musiał zapłacić 100 tysięcy złotych na rzecz ojca ofiary, a 50 tysięcy złotych - jego młodszemu bratu.
Emil B. został w lutym skazany przez Sąd Okręgowy Warszawa - Praga. Był to wyrok pierwszej instancji, skazujący go na 25 lat więzienia oraz zobowiązujący do zapłaty łącznie 150 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz rodziny. Biuro prasowe sądu apelacyjnego poinformowało właśnie, że w poniedziałek zapadło prawomocne orzeczenie, w którym utrzymano wyrok niższej instancji. Pierwszy informację podał Kamil Sialkowski z Wirtualnej Polski.
Sprawa dotyczyła zbrodni, do której doszło 10 maja 2019 roku w szkole przy ulicy Króla Maciusia w Wawrze. Emil B. zadał 16-letniemu Kubie dziewięć ran kłutych w głowę, szyję, klatkę piersiową oraz brzuch. Nie udało się go uratować. Po zatrzymaniu napastnika Sąd Okręgowy Warszawa - Praga uznał, że będzie on odpowiadał jak dorosły, choć miał on wówczas 15 lat.
Sąd: zbrodnia była zaplanowana
W lutym, podczas wygłaszania ustnego uzasadnienia wyroku sędzia sprawozdawca Ewa Grabowska podkreślała, że Emil B. działał w wyniku wysoko nagannej motywacji. Wskazywała też na bliższą znajomość między oprawcą a ofiarą.
W toku śledztwa prokuratura ustaliła, że między chłopcami pojawił się konflikt. Jak wskazywał sąd, Emil B. miał pretensje do Kuby z tytułu nierozliczonych należności związanych z obrotem narkotykami. Z relacji rówieśników wynikało, że chodziło o półtora tysiąca złotych, ale nie ma na to innych dowodów.
Sąd podkreślił, że zbrodnia, której dopuścił się Emil B., była zaplanowana. - Emil nie popełnił tego czynu pod wpływem impulsu, on to zaplanował. Informował kolegów i koleżanki o swoich planach. Wiedział, co może mu za to grozić, był świadomy konsekwencji. W dniu zdarzenia prosił koleżankę, by potwierdziła, czy Kuba przyszedł do szkoły. Przygotował się, zabrał ze sobą nóż - podkreśliła sędzia Grabowska. Zwróciła też uwagę, że oskarżony przez kilka dni informował środowisko rówieśnicze o zamiarze zabójstwa Kuby. - W tych kontaktach był rzeczowy, opanowany - dodała.
Świadkowie zeznali, że w dniu tragedii Emil B. był pobudzony, zachowywał się inaczej niż zwykle. Jak się później okazało, był pod wpływem narkotyków, ale okoliczność tę sąd rozważył na jego niekorzyść. Do budynku szkoły wszedł w czasie przerwy, zaczął szarpać się z Kubą na oczach uczniów i pracowników szkoły. Zaczął zadawać ciosy nożem i nie przestał, gdy ofiara podjęła próbę ucieczki. - Dopadł ofiarę w sali lekcyjnej i na oczach nauczyciela dokończył to, co zaczął na korytarzu, zadając kolejne ciosy. Celem Emila nie było postraszenie Kuby, chciał pozbawić go życia - stwierdziła sędzia referentka.
Został skazany na 25 lat więzienia
Biegli orzekli, że Emil B. nie cierpiał na chorobę psychiczną i nie miał zaburzeń świadomości. Chłopiec przed dokonaniem zabójstwa przejawiał problemy w nauce i funkcjonowaniu społecznym - lubił przemoc, podejmował próby samobójcze, dokonywał samookaleczeń, nadużywał narkotyków i alkoholu. Mimo zaleceń nie kontynuował terapii.
Sąd zaznaczył, że wymierzył Emilowi B. najsurowszą przewidzianą przez polskie prawo karę, bo jedyną okolicznością łagodzącą był fakt, że ten przyznał się do czynu i przeprosił rodzinę ofiary. Zgodnie z artykułem 54 paragraf 2 Kodeksu karnego wobec sprawcy, który w czasie przestępstwa nie ukończył 18 lat, nie wymierza się kary dożywocia.
Sąd zauważył jednak przy tym, że kara 25 pozbawienia wolności nie jest karą eliminacyjną. Jak wskazano, przy prawidłowym korzystaniu z terapii B. będzie miał szansę "jako osoba już dorosła, ale jeszcze stosunkowo młoda, powrócić do społeczeństwa jako wartościowy człowiek". - Kuba takiej szansy już nie ma, bo została mu odebrana - podsumował sąd.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24