Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali w środę dyrektora pionu bezpieczeństwa w warszawskim ratuszu Michała Domaradzkiego (zgodził się na podawanie nazwiska). Po przedstawieniu zarzutów, związanych z przekroczeniem uprawnień, niedopełnieniem obowiązków, dyrektor został wypuszczony. Wieczorem sam odniósł się do sprawy.
Według dwóch niezależnych od siebie źródeł tvn24.pl dyrektor został zatrzymany w środę rano, gdy pojawił się w swoim miejscu pracy. Służba antykorupcyjna wysłała po niego pięciu uzbrojonych agentów. - To generał policji, były szef Komendy Stołecznej Policji. Po co ta szopka, można go było wezwać - mówi jeden ze stołecznych urzędników.
Usłyszał zarzut
Domaradzki oficjalnie pełni rolę dyrektora Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w stołecznym ratuszu, jest bliskim współpracownikiem prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Podlegają mu m.in. służby reagowania kryzysowego. Według pierwszych, jeszcze nieoficjalnych informacji, zatrzymanie generała miało związek z jego służbą w policji, którą zakończył w 2016 roku. To ostatecznie nie potwierdziło się. Wieczorem sam podejrzany ujawnił, że chodzi o okres pracy w ratuszu.
Agenci CBA i nadzorujący sprawę prokurator ze Szczecina uważają, że Domaradzki w przeszłości mógł udostępnić niejawne materiały ze śledztwa dotyczącego przestępczości gospodarczej.
Dlatego już kilkanaście miesięcy temu w gabinetach i mieszkaniu generała Michała Domaradzkiego doszło do przeszukań. - Nigdy nie złamałem prawa, będę bronił swojego dobrego imienia - odpowiadał wtedy pytany przez dziennikarza tvn24.pl generał.
W środę usłyszał zarzut z artykułu 231 Kodeksu karnego, mówiącego o nadużyciu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego.
"Pokazowe zatrzymanie"
Poproszona o komentarz Monika Beuth, rzeczniczka stołecznego ratusza, przekazała nam, że Domaradzki pozostaje na stanowisku dyrektora.
- W każdej sprawie ratusz współpracuje ze służbami. Nie będziemy komentować pokazowego zatrzymania byłego komendanta stołecznego policji, a obecnie jednego z dyrektorów ratusza po to, żeby go zwolnić po kilku godzinach zamiast normalnie wezwać do prokuratury - przekazała Beuth. I dodała, że Michał Domaradzki upoważnił ją do poinformowania, że wyraża zgodę na podawanie pełnego nazwiska i niezakrywanie twarzy w publikacjach dotyczących sprawy.
Za pośrednictwem rzeczniczki dyrektor wydał wieczorem oświadczenie: "Dziś w godzinach porannych, w czasie pracy w Biurze Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego m.st. Warszawy zostałem zatrzymany przez służby. Następnie przesłuchano mnie i postawiono mi zarzuty w sprawie urzędowej związanej z moim funkcjonowaniem jako dyrektora pionu bezpieczeństwa w stołecznym ratuszu. Nigdy, w żadnych sprawach, nie uchylałem się od współpracy z organami państwa, a przedmiot sprawy, której dotyczą zarzuty można było wyjaśnić bez konieczności sięgania po zastosowane środki. Stawiane zarzuty oraz sposób zatrzymania oceniam jako krok czysto polityczny. Jako wieloletni funkcjonariusz policji nie zgadzam się na takie funkcjonowanie państwa. Będę bronił swojego dobrego imienia".
Z policji do ratusza
Domaradzki zaczął służbę w policji w 1992 roku w Skarżysku-Kamiennej, gdzie doszedł do stanowiska komendanta powiatowego. Potem szefował komendom w Ostrowcu Świętokrzyskim i Kielcach, pełnił także wysokie funkcje w komendach wojewódzkich: świętokrzyskiej, stołecznej, lubelskiej. W latach 2014-16 stał na czele stołecznej policji, skąd przeszedł do warszawskiego urzędu miasta. Najpierw został dyrektorem Biura Polityki Mobilności, potem przeszedł do Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. Szefuje mu do dziś.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: CBA