Aktor Jerzy Stuhr, dziennikarz Mariusz Szczygieł i konsultant medyczny Tomasz Sadlik walczą w sądzie o zadośćuczynienie od Skarbu Państwa za naruszenie prawa do korzystania z niezanieczyszczonego powietrza. We wtorek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia złożyli w tej sprawie zeznania.
Jerzy Stuhr dowodził, że z powodu zanieczyszczenia powietrza cierpi na problemy górnych dróg oddechowych. Wspomniał, że przeszedł chorobę nowotworową i znajduje się w grupie podwyższonego ryzyka. - Odczuwam coraz bardziej trud wykonywania zawodu. Czasem z trudem udaje mi się dokończyć spektakl - mówił.
Aktor przekonywał sąd, że problemy zdrowotne są przyczyną wielu sytuacji stresowych. Podkreślił, że stresujące jest dla niego wyjście na scenę ze świadomością, że trzeba będzie z niej zejść z powodu kaszlu. Zapewnił, że nie może odmówić udziału w spektaklu nawet wtedy, gdy jest ogłoszony alert smogowy. - Nie ma rady, trzeba iść i grać, bo ludzie zapłacili za bilety – argumentował.
I dodał: - Nawet zwolnienia lekarskie wkładamy do kieszeni, żeby nie robić kłopotów telewizji. Stuhr domaga się od Skarbu Państwa wpłacenia 20 tysięcy złotych na konto fundacji pomagającej dzieciom cierpiącym na choroby onkologiczne.
Przez smog nie może uprawiać sportu
Reportażysta Mariusz Szczygieł oznajmił przed sądem, że smog ogranicza jego prawa osobiste. Wyjaśnił, że choć bardzo ceni aktywny tryb życia, to z powodu zanieczyszczenia powietrza przez wiele miesięcy w roku nie może uprawiać sportu na świeżym powietrzu czy nawet chodzić na spacery. Poinformował, że jest zmuszony przez cały rok ćwiczyć w klimatyzowanych pomieszczeniach klubu fitness w hotelu Marriott.
W jego ocenie za stan powietrza odpowiada państwo, dlatego domagał się od państwa zadośćuczynienia w wysokości pięciu tysięcy złotych, które miałyby trafić do jednej z fundacji. Dowodził, że samorządy i obywatele sami sobie nie poradzą z problemem zanieczyszczenia powietrza. - Państwo powinno podjąć holistyczne działania – powiedział.
Podobną opinię wyraził konsultant medyczny Tomasz Sadlik z Krakowa. Domagał się od Skarbu Państwa 10 tysięcy złotych z przeznaczeniem na jedną z fundacji. Podkreślił jednak, że zdrowie ludzkie, które jest narażone na szwank przez negatywne oddziaływanie zanieczyszczonego powietrza, nie ma ceny. Zarzucił instytucjom państwowym, że wprowadzają obywateli w błąd co do zanieczyszczenia środowiska i nie podejmują stosownych działań mających poprawić jego stan.
Brak jednoznacznej zależności
Radca Prokuratorii Generalnej Paweł Dobroczek wnioskował o oddalenie powództwa w tych trzech sprawach rozpatrywanych przez sąd. Argumentował między innymi, że żaden z powodów nie wskazał na jednoznaczną zależność - potwierdzoną orzeczeniami medycznymi - między stanem zanieczyszczenia powietrza a uszczerbkiem na ich zdrowiu. Kolejny termin rozprawy sąd wyznaczył na 1 października.
Grażyna Wolszczak wygrała proces
Jak poinformował też Dobroczek, Prokuratoria Generalna prowadzi osiem tego typu spraw. W styczniu tego roku przed tym samym sądem proces o "prawo do oddychania" wygrała aktorka Grażyna Wolszczak. Sąd przyznał jej rację i nakazał Skarbowi Państwa zapłatę pięciu tysięcy złotych na wskazany przez nią cel charytatywny.
W uzasadnieniu sąd stwierdził, że bezsprzecznie w Polsce występowały bardzo znaczące przekroczenia poziomu pyłów, szczególnie zimą. Zwrócił też uwagę, że Polska należy do krajów, które od lat mają najbardziej w UE zanieczyszczone powietrze, a choć Skarb Państwa podejmował wiele działań w celu poprawy jakości powietrza, to większość tych działań była spóźniona bądź nieskuteczna.
PAP/mp/b