"Najważniejsze, żeby powiedzieć, co się działo i co było, bo ludzie nie wierzą"

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Halina Litman Yasharoff Peabody jest wolontariuszką w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie
Halina Litman Yasharoff Peabody jest wolontariuszką w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie TVN24
wideo 2/2
Halina Litman Yasharoff Peabody jest wolontariuszką w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie TVN24

Z Polski wyjechała jako dziecko, później mieszkała w Anglii, ale też w Izraelu i Stanach Zjednoczonych, gdzie obecnie jako bezpośredni świadek, opowiada w Muzeum Holocaustu o zagładzie Żydów. Mówi po angielsku, hebrajsku i po polsku. Rozmowa korespondenta "Faktów" w Waszyngtonie Marcina Wrony z Haliną Litman Yasharoff Peabody, ocalałą z Holocaustu.

Urodziła się 12 grudnia 1932 roku, ale w dokumentach widnieje data 12 stycznia. Gdy z rodziną przyjechała po wojnie do Anglii, rodzice nie mieli jej dokumentów. Myśleli, że przesunięcie urodzin pomoże w zapisaniu do szkoły.

Ocalała z Holocaustu, jest wolontariuszką w muzeum

Halina Litman Yasharoff Peabody jest zaangażowana w pracę w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie, gdzie jest wolontariuszką. Na czym polega wolontariat osoby, która ocalała z Holocaustu? - Najważniejsze to, żeby powiedzieć, co się działo i co było, bo ludzie nie wierzą – powiedziała. – Nie wierzą, że ludzi zabijali i sześć milionów zabili. Nikt nie pamięta o tym teraz, wolą nie pamiętać – dodała.

Podkreśliła, że niektórzy mówią, że Holocaustu nie było, podczas gdy ona sama jest świadkiem i - jak stwierdziła - musi teraz o tym wszystkim powiedzieć. – Żeby wiedzieli, że to było i ja jestem tą panią, która się uratowała dlatego, że moja matka była bardzo odważna – podkreśliła.

Pani Halina miała młodszą siostrę, razem z matką zostały same, bez pieniędzy. Poradzili im, że jako kobiety mogą udawać, że są katoliczkami, a nie Żydówkami. – Moja matka miała znajomych, którzy wzięli ją do księdza i ten ksiądz wydał trzy zaświadczenia, że każda z nas jest urodzona jako katoliczka – wskazała.

Miała wtedy może osiem lat. Matka nauczyła ich nowych imion, miały urodzić się w Grodnie. – Ja się nazywałam Alina, moja siostra była Ewa, a mama była Olga. To były polskie imiona i powiedziała mi, że teraz będziemy musiały uważać – wskazała.

Przez Warszawę przejdzie marsz modlitwy "Szlakiem Pomników Getta Warszawskiego".

We trójkę pojechały do Jarosławia (ojciec pani Haliny został oskarżony przez Sowietów o szpiegostwo i zesłany na Syberię, rodzina straciła z nim kontakt - red.). To miało trwać cztery dni i cztery noce. Miały trochę bagażu: jedną walizkę i kilka mniejszych. Siostra pani Haliny była bardzo mała, miała około dwóch lat. Po drodze dosiadł się do nich jakiś mężczyzna i rozmawiał z matką. Okazało się, że to volksdeutsch. – Bardzo ją męczył i w końcu powiedziała, że nie mogła nic zrobić (…) przyznała się, że my jesteśmy Żydówkami – opisała.

Chciał je wydać gestapo

Wtedy mężczyzna powiedział, że jak przyjadą do Jarosławia, to on musi ją wydać gestapo. Nie wiedziała, co robić i wiedziała, że nie mogą uciec. – "Wyhandlowała" z nim, że dała mu cały bagaż, wszystko cośmy mieli i wszystkie pieniądze i tylko prosiła o jedną rzecz: że jak on nas wyda do gestapo, żeby nas zastrzelili wszystkie trzy razem. Jak dojechaliśmy do Jarosławia, to jak zaczęliśmy schodzić do stacji, to powiedziałam mojej mamie, że ja nie chcę umierać. Mama nie wiedziała, co ma mi powiedzieć – przyznała.

80. rocznica powstania w getcie warszawskim. Debata w TVN24 o historii, tożsamości i pamięci.

Mama pani Haliny próbowała jeszcze przekonać Niemca, że jej starsza córka jest blondynką i mogą uciec. Chciała oddać mu wszystko, co miała, by tylko je wypuścił. On sam miał dzieci, w końcu pomyślał i się ugiął. – Dał mamie pięć złotych i powiedział "z deszczu pod rynnę" - opowiedziała dalej.

Kiedy je zostawił, stały w nowym mieście. Nie wiedziały, gdzie są. Nie miały ani pieniędzy, ani bagażu. Poszły do małej kawiarni i matka próbowała załatwić dla nich nocleg. Pomogła pani, u której później przez chwilę mieszkały. Jej syn był temu przeciwny, ale kobieta chciała pomóc.

Matka pani Haliny szukała pracy, także u Niemców. Bała się jednak, że ktoś ich wyda. Pani Halina wiedziała, że w niedzielę musi iść do kościoła, choć nie miała żadnych instrukcji. Wiedziała tylko, że musi zamoczyć palce w wodzie i wykonać znak krzyża. – Mama robiła, co mogła. Chodziła szukać różnej pracy. W końcu powiedziała, że musi iść gdzieś, gdzie pokaże, że pracuje dla Niemców – opisała.

Znalazła pracę u Niemców

Poszła do wojskowego obozu niemieckiego i tam powiedziała, że szuka pracy. Pokazała swoje papiery. Obawiały się, że zorientują się, że są fałszywe. – Przez 2-3 tygodnie żyliśmy w strachu, ale nic się nie stało. Mama dostała pracę - dodała.

Na pytanie, czy to, co opowiada rozumieją ludzie młodzi, odpowiedziała: - Myślę, że to ważne, jak ja mówię do dzieci (...) studenci, którzy przychodzą do Muzeum Holocaustu więcej rozumieją, ale wydaje mi się, że dzieci też. Jak już przychodzą usłyszeć kogoś, kto był naprawdę. To wydaje mi się, że tak. To jest ważne, to nie jest książka tylko ktoś, kto był i ja mam tą rękę, którą mogę pokazać, co się stało.

Podkreśliła też, że to ważne, "by uczono o tym w szkołach". - Może trzeba mieć dojrzałość, jak się widzi te dzieci, te wszystkie buty, które dzieci miały (…) myślę, że to bardzo ważne – oceniła.

Czy nie ma obawy, że świat nie wyciągnął wniosków z Holocaustu i powtarza błędy z przeszłości? – Tak. Dlatego to jest dla mnie takie straszne, że to się dzieje. Legalnie nie mogą zabijać, ale zabijają w różny sposób, zabijają dzieci - podsumowała.

"Powstanie nie było misją samobójczą. Przeciwnie. Mój ojciec chciał żyć. Za wszelką cenę."

Ojciec aresztowany za szpiegostwo

Jak czytamy na stronie Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie, Halina Litman Yasharoff Peabody urodziła się 12 grudnia 1932 roku w liberalnej rodzinie żydowskiej w Krakowie. Jej ojciec, Izak Litman, był dentystą, a matka, Olga Schreiber, była mistrzynią w pływaniu.

Kiedy Związek Radziecki napadł na Polskę jesienią 1939 roku, rodzinne miasto Haliny Zaleszczyki (dziś Zaleszczyki na Ukrainie) znalazło się pod sowiecką okupacją. Obawiając się poboru do armii sowieckiej, Izak przekroczył otwartą granicę z Rumunią. Kiedy próbował wrócić do rodziny, sowieccy urzędnicy zatrzymali go, oskarżając go o szpiegostwo. Izak został skazany na 20 lat ciężkich robót i zesłany na Syberię. W 1941 Niemcy zajęli całą Polskę. Rodzina straciła kontakt z Izakiem.

Pani Halina była dzieckiem, kiedy naziści przeprowadzili w jej mieście pierwszą akcję przeciwko żydowskiej ludności cywilnej.

We wrześniu 1942 roku władze hitlerowskie przeniosły pozostałą społeczność żydowską z Zaleszczyk i okolic do Tłustego, które ostatecznie stało się gettem. Zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa ich sytuacji, matka Haliny kupiła od księdza katolickiego fałszywe dokumenty, które identyfikowały ją i jej córki jako katoliczki. Z nowymi dokumentami wsiedli do pociągu jadącego do Jarosławia, miasta położonego dalej na zachód w okupowanej przez Niemców Polsce.

Rosjanie wyparli Niemców z Jarosławia w lipcu 1944 roku. Izakowi udało się zakomunikować za pośrednictwem Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, że ​​wraz z armią Andersa opuścił Związek Radziecki i jest teraz bezpieczny u swojej siostry w Palestynie. Informację tę przekazali Oldze znajomi z getta.

Gdy rodzina się połączyła, w 1946 przenieśli się do Londynu i tam osiedlili. W 1968 roku pani Halina zamieszkała w Stanach Zjednoczonych.

Gehenna w środku miasta. Wspomnienia ocalałych z warszawskiego getta.

Autorka/Autor:katke/gp

Źródło: tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl