Policjanci wciągnęli posłankę do radiowozu. Jest postanowienie sądu

Kinga Gajewska w radiowozie
Interwencja policji wobec Kingi Gajewskiej
Źródło: Platforma X/Policja_KSP
We wrześniu ubiegłego roku podczas kampanii wyborczej w Otwocku policjanci uniemożliwili posłance Kindze Gajewskiej wylegitymowanie się i wciągnęli ją do radiowozu. Jest postanowienie sądu w sprawie zasadności tego zatrzymania.

"W czasie kampanii wyborczej na wiecu wyborczym Mateusza Morawieckiego policja zatrzymała posłankę Kingę Gajewską. Dziś Sąd uznał, że jej zatrzymanie było: nielegalne, nieprawidłowe i niezasadne" - poinformował 12 stycznia na platformie X mecenas Jacek Dubois.

Wpis w tej sprawie zamieściła też posłanka. "Sąd zarówno rychliwy jak i sprawiedliwy. Można być pewnym, że w Polsce po 15 października sprawiedliwość dosięgnie każdego" - napisała i przekazała dalej informację od swojego mecenasa.

"Wszystkie działania policji sąd uznał za niezgodne z prawem"

Chodzi o zażalenie na zatrzymanie, które po wydarzeniach w Otwocku złożyła posłanka. W zażaleniu można się domagać zbadania zasadności, legalności oraz prawidłowości jego zatrzymania.

- Bezpośrednio po zatrzymaniu doszło najpierw do legitymowania pani posłanki, później bezprawnego jej umieszczenia w radiowozie i przetrzymywania mimo immunitetu poselskiego – powiedział w rozmowie z tvn24.pl mecenas Dubois. 

- My bezpośrednio po tym oświadczyliśmy, że było to nielegalne zatrzymanie. Policja zaprzeczyła twierdząc, że nie było zatrzymania, tylko było to legitymowanie wobec niepoinformowania ich o tym, że pani Gajewska jest posłanką - dodał.

Ostatecznie zażalenie na zatrzymanie zostało złożone do Sądu Rejonowego w Otwocku. - Sąd po pierwsze uznał, że doszło do zatrzymania, a potem stwierdził trzy elementy wynikające z Kodeksu karnego, że ani nie było podstaw, ani nie było powodu, ani policja nie była do tego uprawniona, czyli wszystkie działania policji sąd uznał za niezgodne z prawem - opisał mecenas.

Postanowienie sądu trafi teraz do prokuratury, ta jednak, jak potwierdza Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prowadzi odrębne postępowanie w tej sprawie (dotyczące przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy). - W sprawie trwają czynności - zapewniła prokurator.

Co się wydarzyło w Otwocku?

19 września posłanka Koalicji Obywatelskiej została siłą doprowadzona do radiowozu przez policjantów i do niego wciągnięta. Incydent, do którego doszło w Otwocku, gdzie odbywało się spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego, nagrała kamera TVN24.

Na nagraniu widać, jak grupa funkcjonariuszy prowadzi siłą posłankę w kierunku radiowozu, potem unosi ją i wciąga do środka. W tle słychać krzyki ludzi, że Kinga Gajewska jest posłanką. Słychać też głosy o tym, że "to jest naruszenie nietykalności posła". Sama posłanka jest trzymana za ręce przez policjantów. Na nagraniach z tego miejsca widać też posła koła Polska 2050 Pawła Zalewskiego, który też potwierdzał tożsamość Gajewskiej.

- Chciałam się wylegitymować, natomiast trzymali mnie za ręce, za obie ręce. Szarpano mnie i nie miałam możliwości pokazania legitymacji - opowiadała potem w "Kropce nad i" TVN24 posłanka.

W dniu incydentu, wieczorem, KSP wydała oświadczenie. Stwierdzono w nim, że policjanci nie wiedzieli, iż Gajewska jest posłanką.

Czytaj także: Interwencja wobec posłanki Gajewskiej. Jak tłumaczy się policja, a co stanowi prawo

Czytaj także: