"Ojciec chłopca mógł być w Raszynie, a przed śmiercią pokazywać chłopcu samoloty na Okęciu" - mówił na antenie TVN24 o poszukiwaniach 5-letniego Dawida Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.
- Minęło już ponad 30 godzin, od kiedy policjanci, wspierani przez kolegów ze straży pożarnej, z wojska obrony terytorialnej, przez ochotników szukają Dawidka - mówił na antenie TVN24 Mariusz Ciarka.
Mógł jeszcze pokazywać samoloty
Jak zaznaczył policjant, poszukiwania prowadzone są wielotorowo: w miejscach, gdzie ojciec poruszał się samochodem, gdzie logował się jego telefon, w lesie, na łąkach. Przeszukiwane są również okolice Okęcia.
- Bo istnieje podejrzenie, że mężczyzna mógł pokazywać chłopcu startujące samoloty - poinformował Mariusz Ciarka.
Z kolei policjanci kryminalni ustalają miejsca, gdzie Dawid może teraz przebywać. Skontaktowali się z rodziną chłopca i znajomymi jego rodziców.
- Ale ciężko sobie wyobrazić, żeby ktoś nie oglądał telewizji i nie dotarły do niego komunikaty. Żeby był na tyle okrutnym człowiekiem, ze trzyma dziecko w domu mimo wszystko - stwierdził Ciarka.
"Nie ma nowych doniesień"
- Na chwilę obecną nie mam nowych doniesień. Cały czas szukamy wierząc, że odszukamy chłopca i będzie on cały i zdrowy - powiedział policjant.
Mariusz Ciarka przypomniał również, że policjanci poszukiwania rozpoczęli w czwartek około północy. Przyznał, że wcześniej - o godzinie 21 wpłynęła informacja o śmierci ojca chłopca.
- Ale nikt wtedy jeszcze nie kojarzył tego z zaginięciem chłopca - przyznał i zapewnił, że dla policjantów sprawa od początku była "priorytetowa".
- Został włączony i śmigłowiec z Komendy Głównej Policji z termowizją, policjanci z wydziału poszukiwań celowych. My nie przerwaliśmy poszukiwań nawet na chwilę. Nie ma mowy o żadnych oszczędnościach, wszystkie możliwe siły są zadysponowane - zapewnił.
Dziennikarka przypomniała, że w czwartek popołudniu poszukiwania prowadzone były również w Raszynie. Tam między innymi nurkowie sprawdzali zbiorniki wodne.
- W związku z tym, że tam było logowanie, to tam również zostały skierowane duże siły - przyznał Mariusz Ciarka.
Apel
Policjant na antenie TVN24 zaapelował ponownie do kierowców kierowców, którzy mają kamery monitoringu na trasie z Grodziska do warszawskiej dzielnicy Włochy (której częścią jest Okęcie), by przejrzały zapis ze środowego popołudnia i sprawdziły, czy kamera nie zarejestrowała samochodu, którym poruszał się ojciec z synem, czyli szarej skody o numerze WGM 01K9.
- Ona nie musiała jechać, ona mogła stać gdzieś na poboczu - mówił policjant.
Ciarka przyznał, że policjanci dostają dużo sygnałów od ludzi. - Widać, że zależy im, żeby pomóc rodzinie - powiedział, ale przyznał, że "przełomu w sprawie nie było". Zapewnił też, że każda informacja, która wpływa do policji jest weryfikowana.
kz/pm