Prokuratura zarzuca kierowcy toyoty spowodowanie śmiertelnego wypadku na Powązkowskiej. Zginął w nim 35-letni motocyklista, żołnierz Żandarmerii Wojskowej.
Do tragicznego wypadku doszło w środę około godziny 12.30. Motocykl zderzył się z toyotą w okolicy placu Niemena. Jak podała policja, mimo reanimacji nie udało się uratować 35-letniego motocyklisty.
"Wymusił pierwszeństwo"
Tuż po wypadku, policja zatrzymała 39-letniego kierowcę toyoty, obywatela Indii. W czwartek odbyło się jego przesłuchanie. - Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, w wyniku którego zginął motocyklista. Ze wstępnych ustaleń wynika, że wymusił pierwszeństwo przed prawidłowo jadącym motocyklem - informuje Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Kierowca nie przyznał się do winy. - Odmówił składania wyjaśnień. Oświadczył, że przedstawi je na późniejszym etapie postępowania - mówi Łapczyński.
Prokuratura postanowiła również o zastosowaniu środka zapobiegawczego w postaci policyjnego dozoru.
Żołnierz żandarmerii wojskowej
W środę na miejscu wypadku, oprócz policji i pogotowia ratunkowego, zjawiła się również Żandarmeria Wojskowa.
Jak się później okazało, zmarły motocyklista przez wiele lat był żołnierzem. Pracował jako inspektor ruchu drogowego w Mazowieckim Oddziale Żandarmerii Wojskowej. Przedstawiciele oddziału przekazali tę informację za pośrednictwem strony internetowej. W ostatnich dniach, na znak żałoby, przybrała ona czarno-białą szatę graficzną.
"W głębokim smutku i żalu łączymy się w myślach z najbliższą rodziną, kolegami, świętej pamięci Łukasza" - napisano w komunikacie. Pod podobnym oświadczeniem na stronie Komendy Głównej ŻW podpisali się również komendant główny, żołnierze i pracownicy Żandarmerii Wojskowej.
kk/ec