- Postawiono zarzuty z prawa lotniczego, dotyczące umyślnego kierowania dronem w strefie ochronnej lotniska bez wymaganej zgody - powiedział rzecznik. Kierujący dronem Łotysz, któremu postawiono zarzuty, został zwolniony, a w dwie towarzyszące mu Rosjanki zeznawały w tej sprawie jako świadkowie - wyjaśnił prokurator.
Zauważyło BOR
O dronie poinformowało w sobotę Biuro Ochrony Rządu. Funkcjonariusze najpierw zauważyli drona latającego nad Belwederem, potem zlokalizowali jego operatora w parku, zatrzymali go i wylegitymowali. Okazało się, że jest obywatelem Łotwy, towarzyszyły mu dwie Rosjanki. Jak informował w poniedziałek rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, te trzy osoby zatrzymano. - W związku z ustawowymi obowiązkami do sprawy włączyła się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. ABW w sobotę i niedzielę prowadziła czynności z zatrzymanymi osobami - podał, nie ujawniając jednak szczegółów. Dodał, że materiały zebrane przez ABW zostały w poniedziałek wysłane do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. - Ewentualne dalsze decyzje w tej sprawie zależą obecnie od śledczych - zaznaczył w poniedziałek rzecznik ministra.
To kolejny incydent
To nie pierwszy incydent tego typu. We wrzesień 2016 r. dron sterowany przez obywatela Rosji latał w okolicach kancelarii premiera. Sprawą również zajęła się ABW. Rosjanin Iwan K. usłyszał zarzut używania drona w tzw. strefie kontrolowanej w rejonie al. Ujazdowskich i ul. Bagateli bez zgody Państwowej Agencji Żeglugi Powietrznej i Biura Ochrony Rządu. Śledztwo nadal trwa.
Czytaj o incydencie z ubiegłego roku:
Dron nad rządowymi budynkami
PAP/kz/
Źródło zdjęcia głównego: fot. Maciej Wężyk, tvnwarszawa.pl