Nie ustają protesty przeciwko proponowanym wariantom Obwodnicy Aglomeracyjnej Warszawy. W środę rondo na krajowej "50" w Grójcu blokowali mieszkańcy okolicznych wsi. Skarżą się, że nikt z nimi nie chce rozmawiać. Na środę Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaplanowała spotkanie informacyjne, z którego potem się wycofała.
W środę około południa w Grójcu ponad setka mieszkańców miejscowości: Podole, Lesznowola, Chudowola, Las Lesznowolski czy Mirowice zebrała się przy rondzie Solidarności Mieszkańców Wsi w Grójcu. Przez godzinę spacerowali po przejściach dla pieszych wokół skrzyżowania. Chcieli wyrazić swój sprzeciw wobec wariantów planowanej trasy S50 i A50 zwanej szerzej Obwodnicą Aglomeracyjną Warszawy.
- Jesteśmy zaskoczeni tym, że wszystkie proponowane warianty idą przez gminę Grójec. Wszystkie korytarze, które były omawiane wcześniej, omijały naszą gminę. Teraz ta informacja spadła na nas jak grom z jasnego nieba - mówi Marlena Huszczak, członkini stowarzyszenia "Czysta Gmina" oraz mieszkanka Mirowic.
Mieszkańcy nie chcą węzła obok swoich domów
Obwodnica Aglomeracji Warszawskiej, na którą składają się autostrada A50 i droga ekspresowa S50, ma być połączona z planowanym rząd PiS Centralnym Portem Komunikacyjnym w Baranowie.
Przypomnijmy, na początku 2021 roku podczas serii spotkań z władzami mazowieckich gmin, gdzie ma przebiegać autostradowy ring do lotniska, drogowcy wskazali - ich zdaniem - najkorzystniejszy wariant korytarza. Według przedstawionego wtedy planu droga ekspresowa S50 z 15 węzłami o długości około 165 kilometrów zaczynałaby się w węźle Wiskitki i biegłaby na wschód od Sochaczewa i na węźle Nacpolsk łączyłaby się z planowaną trasą S10. Dalej miałaby przebiegać na południe od Płońska, Nasielska i Serocka i przechodzić pomiędzy Tłuszczem a Wołominem. Kończyłaby się na węźle z A2 w miejscowości Dębe Wielkie.
Od tego miejsca obwodnica jest planowana jako droga o klasie autostradowej (A50) o długości 98 kilometrów z 10 węzłami. Za węzłem Dębe Wielkie miała przechodzić na północ od Kołbieli przez most na Wiśle i być poprowadzona na północ od Góry Kalwarii i Grójca, omijać Chojnowski Park Krajobrazowy i przejść obok Żyrardowa do węzła Wiskitki. Wtedy jeszcze drogowcy nie podawali konkretnych lokalizacji węzłów, które połączą OAW z istniejącymi drogami.
W okolicach Grójca najwięcej emocji wzbudza węzeł autostrady A50 z trasą S7. Na podstronie GDDKiA poświęconej inwestycji można znaleźć wycinki map, przygotowane przez firmę Trakt wybraną w przetargu na przygotowanie "studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego wraz z uzyskaniem decyzji środowiskowej" dla odcinka od DK92 do S7. Na wspomnianych wycinkach widać, że na dwóch z trzech wariantów węzeł A50 i S7 jest zlokalizowany w okolicy miejscowości Podole na terenie gminy Grójec. W tym miejscu opracowanie się kończy. Warianty dla autostrady na wschód od "siódemki" nie zostały jeszcze przygotowane.
Dyrekcja odwołała spotkanie. "Nikt z nami nie rozmawia"
Protestujący mieszkańcy obawiają się, że taki przebieg trasy spowoduje całkowite zniszczenie Podola, wpłynie negatywnie na sąsiednie sołectwa Duży Dół oraz Lesznowola. Natomiast wsie położone na wschód od węzła, m.in. Mirowice czy Chudowola, zostaną wyburzone pod budowę pasa drogowego. Jednak, jak wskazują mieszkańcy, najgorszy jest brak informacji. Na 8 marca na godzinę 14 w Grójcu zaplanowano spotkanie GDDKiA z mieszkańcami. Ci mieli wiele pytań, ale ich nie zadali, bo spotkanie zostało odwołane.
- Nikt z nami nie rozmawia. Termin na składanie formularzy z opiniami mija 28 marca, a my nie mamy żadnych informacji. Nie możemy o nie zapytać. Nie jesteśmy przeciwni inwestycji, chcemy rozmawiać - podkreśla Marta Gos, przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich w Lesznowoli i organizatorka protestu. - Oczekujemy powrotu do tego, co już było zaplanowane, a nie wycofywanie się po cichu z optymalnego korytarza i przerzucanie problemu gdzie indziej - uzupełnia Marlena Huszczak.
W GDDKiA zapytaliśmy o powody odwołania spotkania. Małgorzata Tarnowska, rzeczniczka warszawskiego oddziału tej instytucji, odesłała nas do opublikowanego w piątek komunikatu.
"Dotychczasowe spotkania informacyjne pokazały nam potrzebę przeprowadzenia dodatkowych, wieloaspektowych analiz. Dotyczyć one będą m.in. kwestii środowiskowych, społecznych oraz optymalnych powiązań komunikacyjnych, uwzględniających lokalne potrzeby i plany pozostałych inwestorów. Bierzemy przy tym pod uwagę szczególny charakter tej części Mazowsza oraz potencjalną skalę oddziaływania planowanych inwestycji" - czytamy w komunikacie GDDKiA. Nowych terminów spotkań z mieszkańcami dyrekcja nie wskazuje. Ale zachęca do przesyłania formularzy z opiniami.
Z dziewięciu spotkań odbyło się tylko jedno
Jak opisywała na początku tego tygodnia "Gazeta Stołeczna", z dziewięciu spotkań informacyjnych zaplanowanych na marzec, odbyło się tylko jedno - w Wiskitkach. Było bardzo burzliwe. Przyjechał tłum mieszkańców okolic Wiskitek.
- Mówię wam, że nie zrobicie tu tej autostrady! - ogłosił Michał Matys ze stowarzyszenia Czarny Bocian, które chroni Bolimowski Park Krajobrazowy z otuliną. Na spotkaniu wyliczano, że w ocalałej części puszczy jest 100 gatunków roślin, 87 rzadkich i chronionych, 163 gatunki zwierząt chronionych. Michał Matys: - Pamiętacie sprawę Rospudy? To dobra lekcja dla wszystkich drogowców. Zablokujemy was! Robienie trzeciej trasy z dwoma jezdniami na tym terenie będzie oznaczało suszę. Nie dostaniecie decyzji środowiskowej.
Jak podała dalej "Stołeczna", na tym samym spotkaniu Przemysław Gnutek z firmy Trakt zapowiedział na połowę 2024 roku projekt szczegółowych rozwiązań technicznych nowej trasy. Natomiast o decyzję środowiskową GDDKiA ma wystąpić pod koniec przyszłego roku. Ta z kolei miałaby zostać wydana w 2026 roku.
Mieszkańcy okolic Grójca też nie składają broni. - Mamy czas do końca 2024 roku, ale nie chcemy tyle czekać. Chcemy, żeby spotkania informacyjne zostały odwieszone - zaznacza Marta Gos. - Będziemy robić akcje informacyjne dla mieszkańców. Będziemy wysyłać formularze i pomagać je wypełniać, mimo braku spotkań - dodaje Marlena Huszczak.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl