Północnopraska prokuratura oskarża Roberta N. o jazdę autem mimo sądowego zakazu.
Według śledczych "Frog" w marcu tego roku jeździł mercedesem po parkingu przed centrum handlowym przy Marywilskiej w Warszawie. Nie zastosował się do zakazów prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych wydanych przez sądy dla Warszawy Pragi-Południe, Śródmieścia, Mokotowa i Pragi-Północ. Zakazy kończą się w różnych miesiącach 2019 roku, ostatni przestanie obowiązywać 26 kwietnia 2019 roku.
- Akt oskarżenia przeciwko Robertowi N. jest gotowy. Najpóźniej w piątek trafi on do sądu – powiedział w czwartek Marcin Saduś z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Nagranie w internecie
Do przestępstwa doszło w marcu, ale "Frog" zarzuty usłyszał dopiero w październiku. O tym, że N. wsiadł za kierownicę śledczy dowiedzieli się z nagrania umieszczonego w internecie. Znalazła je prokuratorka, która oskarża N. w innym procesie przed stołecznym sądem.
Przesłuchiwany w prokuratorze "Frog" tłumaczył, że nie wiedział, że parking przed sklepem wchodzi w zakres nałożonego na niego zakazu. N. chciał się dobrowolnie poddać karze i proponował zapłacenie 10 tysięcy złotych grzywy. Prokurator się na to nie zgodził.
Za przestępstwo z artykułu 244 kodeksu karnego "Frogowi" grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Jechał też za kierownicą porsche
Na początku tygodnia o skierowaniu do sądu aktu oskarżenia przeciwko Robertowi N. informował z kolei prok. Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Zarzuty stawiane przez prokuraturę po drugiej stronie Wisły dotyczą zdarzenia z 19 września 2018 roku. Wtedy policjanci zatrzymali Roberta N. kierującego autem na ulicy Dywizjonu 303.
- Prokurator zarzuca oskarżonemu, że tego dnia kierował porsche panamera pomimo decyzji administracyjnych o cofnięciu uprawnień do kierowania pojazdami, wydanych w maju 2016 roku oraz lutym 2017 roku - powiedział Łapczyński i doprecyzował, że to przestępstwo z artykułu 180a kodeksu karnego. "Oskarżonemu zarzuca się także prowadzenie pojazdu w dniu 19 września pomimo orzeczonych przez cztery stołeczne sądy rejonowe środków karnych w postaci zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych" - dodał Łapczyński.
"Zachowanie incydentalne"
"Frog" przyznał się do zarzutów. - Wyjaśnił, że było to zachowanie incydentalne. Tego dnia razem z pracownikiem modyfikował układ wydechowy w samochodzie klienta. Naprawa zakończyła się po godzinach pracy innych pracowników, w związku z czym zmuszony był sam dostarczyć samochód do klienta. W trakcie jazdy został zatrzymany do rutynowej kontroli drogowej, podczas której przyznał, że nie posiada uprawnień do kierowania pojazdami - poinformował prokurator.
O Robercie N. zrobiło się głośno, gdy w czerwcu 2014 r. w internecie pojawił się film nagrany kamerą umieszczoną w aucie. Na nagraniu widać, jak mężczyzna - w trakcie śledztwa potwierdzono, że był to Robert N. - jadąc ulicami Warszawy, łamie wiele przepisów ruchu drogowego. M.in. wjeżdżał na skrzyżowanie przy czerwonym świetle, prowadził auto z dużą prędkością slalomem między innymi pojazdami, a także ścigał się z motocyklistami.
W Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów toczy się proces przeciwko N. Prokuratura postawiła mu dwa zarzuty - sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym - w czasie jazdy między Jędrzejowem i Kielcami w lutym 2014 roku oraz w czerwcu tego samego roku w Warszawie. Mężczyźnie grozi do ośmiu lat więzienia.
"Frog" usłyszał siedem zarzutów
"Frog" usłyszał siedem zarzutów
PAP/kz/pm
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl