W miejscowości Bielawa niedaleko Piaseczna pilot dromadera lądował awaryjnie w polu. Maszyna przewróciła się do góry kołami. Poszkodowanego do szpitala zabrał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Służby potwierdziły, że samolot brał wcześniej udział w akcji gaśniczej pięciu hektarów łąk i młodnika.
Do zdarzenia doszło na ulicy Okrzewskiej.
- Zgłoszenie o zdarzeniu otrzymaliśmy o godzinie 16.45. W treści była mowa o awionetce, która podchodzi do lądowania na polach uprawnych. Na miejscu okazało się, że samolot znajdował się do góry kołami. Pilot był poza maszyną, przytomny, kontaktowy i z widocznymi otarciami. Mężczyzna został już zabrany do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego - przekazał nam po godzinie 17 młodszy brygadier Łukasz Darmofalski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Piasecznie.
Jak dodał strażak, na miejsce zadysponowano sześć zastępów oraz dwa quady.
Samolot koziołkował
Z ustaleń reportera tvnwarszawa.pl Artura Węgrzynowicza wynika, że w polu lądował dromader, czyli samolot gaśniczy. - Pilota do lądowania zmusiła awaria silnika. Samolot należy do Lasów Państwowych - dowiedział się nasz reporter.
Potwierdził to również brygadier Karol Kroć, rzecznik Prasowy Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej. - Doszło do awaryjnego lądowania dromadera Lasów Państwowych. Pilot przytomny, kontaktowy, z ogólnymi potłuczeniami i otarciami. Awaria silnika zmusiła go do lądowania. Na miejscu kilka zastępów - podał tuż przed godziną 18.
- Samolot koziołkował, awaryjne lądowanie skończyło się kołami do góry i dlatego pilot został poturbowany - zaznaczył później brygadier Kroć.
Jak poinformowała Justyna Sochacka, rzecznik LPR, pilot został zabrany przez śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala w Warszawie. - Pilot jest w stanie stabilnym, natomiast na szczegółową diagnostykę trzeba poczekać – podała Sochacka.
Wypadek podczas gaszenia pożaru
Do wypadku doszło podczas gaszenia pożaru obejmującego obszar około pięciu hektarów łąk i młodnika. - Pożar już jest opanowany, teraz trwa dogaszanie – zaznaczył bryg. Kroć.
Jego słowa potwierdził Maciej Pawłowski, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie. - Ten pożar dogaszał samolot z Radomia, zrobił zrzut i wrócił do siebie, resztę strażacy z ziemi dogaszali, ale pożar się udało opanować - wyjaśnił.
Pawłowski poinformował także, że samolot jest tak zniszczony, że już prawdopodobnie nie będzie się nadawał do użytku.
- Ten kapotaż, który nastąpił, czyli wywrócenie przez przód do góry kołami, to są poważne uszkodzenia – zaznaczył. Wskazał, że maszyna nie należała do Lasów Państwowych, tylko została przez nie wydzierżawiona od innej firmy, więc kwestia szkód i ubezpieczenia jest po stronie jej właściciela.
To był jedyny samolot do gaszenia pożarów, który był w gestii tej RDLP, co stanowi pewien kłopot ze względu na zagrożenie pożarami. - Wprawdzie dzisiaj jest ono na średnim poziomie, natomiast przy tak wysokich temperaturach będzie rosło z dnia na dzień, jeśli nie pojawią się opady - przestrzegł rzecznik.
Zdjęcia ze zdarzenia otrzymaliśmy również na Kontakt 24.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl