W lesie niedaleko Mławy były leśniczy znalazł rannego wilka, który wpadł we wnyki kłusowników. Ranne, wycieńczone i odwodnione zwierzę dochodzi do siebie w ośrodku rehabilitacji.
We wtorek pracownicy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska Warszawie (oddział w Ciechanowie) zostali powiadomieni o wilku złapanym we wnyki, znalezionym przez byłego leśniczego w lesie w okolicach miejscowości Adamowo w gminie Strzegowo (powiat mławski). Na miejscu pojawiła się policja, która zabezpieczyła teren, tak aby nikt nie podchodził zbyt blisko wilka, ponieważ zaniepokojony poruszał się, co powodowało, że linka coraz bardziej zaciskała się na jego ciele.
"Nie miał szans się wydostać"
Po dotarciu na miejsce pracownika RDOŚ i przedstawicieli zoo oraz szczegółowej analizie sytuacji, podjęto decyzję o uśpieniu wilka, aby go wyplątać z wnyków, które zacisnęły się na tylnej części ciała.
- Niestety okazało się, że wilk był bardzo wycieńczony, walczył o to żeby się oswobodzić z wnyków. Tam były dwie pułapki. Z jednej udało mu się uwolnić natomiast druga zacisnęła mu się na tylnej części ciała. Próbował się podkopać, ale nie miał szans się wydostać. Doprowadziło to do wycieńczenia, odwodnienia. Miał także bardzo opuchnięte tylne łapy, na których nie był w stanie stanąć. W związku z tym została podjęta decyzja, że nie można go wypuścić tylko trzeba dalej go zdiagnozować i objąć specjalistyczną opieką - zaznaczyła rzeczniczka.
Gdy tylko było to możliwe zwierzęciu podane zostały leki przeciwbólowe, przeciwzapalne, podłączona została kroplówka na wzmocnienie, a rany opatrzone. Następnie wilk został przeniesiony do skrzyni transportowej i wyruszył w drogę. W okolicach Warszawy został przekazany przedstawicielowi Stowarzyszenia dla Natury "Wilk", który zawiózł go do ośrodka rehabilitacji zwierząt Mysikrólik.
Wiek wilka oceniono na około dwa lata. - To młody osobnik, samiec, który najprawdopodobniej odłączył się od swojej rodziny i rozpoczął migrację. Styczeń-luty to okres kiedy wilki migrują i szukają dla siebie miejsca - wyjaśniła Antonowicz.
Wilk dochodzi do siebie
Aktualnie wilk jest pod obserwacją specjalistów ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk". Przechodzi badania diagnostyczne. Wilk prawdopodobnie przebywał we wnykach od dwóch dni, co miało ogromy wpływ na jego stan zdrowotny, oprócz ciężkich ran zadanych przez wnyki jest bardzo odwodniony i wyczerpany.
Następnego dnia stan rannego zwierzęcia nieco się poprawił. - Dostałam informację, że wilk zaczął stawać na tylnych łapach. To bardzo dobra wiadomość, ponieważ martwiliśmy się o to te łapy, czy będą sprawne i czy nie został uszkodzony kręgosłup, a tym samym czy wilk będzie miał szanse funkcjonować na wolności. Wygląda więc na to, że poprawia się jego stan zdrowia. Cały czas jest jeszcze badany, podawane są mu leki i kroplówki. Czekamy na dalsze informacje. To pewnie kwestia dwóch-trzech dni kiedy będziemy coś więcej wiedzieć. Mamy nadzieję, że uda się go przywrócić naturze - przekazała w środę wieczorem Antonowicz.
Zaznaczyła, że jeśli zwierzę jest w stanie umożliwiającym mu funkcjonowanie w przyrodzie to jest ono z powrotem transportowane w miejsce gdzie zostało znalezione.
"Giną duszone i poranione"
Antonowicz przypomniała również inną akcję ratunkową z 2020 roku w nadleśnictwie Sarnaki. - Tam wilk był w na tyle dobrej kondycji, że udało się go po zaopatrzeniu ran i podaniu leków, wypuścić na wolność. Przez pewien czas miał obrożę telemetryczną. Obecnie dzięki materiałom z fotopułapek wiemy, że wilk ma się dobrze i funkcjonuje w przyrodzie, nawet założył już rodzinę - podkreśliła. - Wiemy także, choć nie braliśmy udziału w tej akcji, że w 2018 roku, bardzo blisko tej lokalizacji z tego roku, także został złapany we wnyki wilk. Został wtedy zbadany i opatrzony przez lekarza weterynarii, a ponieważ był w dobrym stanie został wypuszczony na wolność - dodała.
Podkreśliła, że w pułapki skonstruowane z metalowych linek, drutów, wpadają sarny, jelenie, łosie, dziki, wilki i mniejsze zwierzęta. - Walcząc o wolność, często ranią się dodatkowo, kaleczą, wyrywają nogi ze stawów. Giną uduszone, poranione, a czasem rozszarpane przez drapieżniki. Ofiarą kłusowników padają również ludzie – wpadnięcie we wnyki może skończyć się inwalidztwem - podkreśliła.
Co grozi za kłusownictwo?
Zgodnie z obowiązującym prawem za kłusowanie grozi kara do pięciu lat więzienia. Przestępstwem jest m.in. polowanie poza obwodem łowieckim, polowanie przez osoby nienależące do Polskiego Związku Łowieckiego, nieposiadające wymaganych zezwoleń, zabijanie zwierząt objętych ochroną lub w czasie okresu ochronnego, a także wykorzystywanie wnyków, sideł itp.
Wnyki, sidła potrzaski stanowią ogromne zagrożenie również dla spacerujących po lesie ludzi. Antonowicz zaapelowała, że jeśli zauważymy w lesie podejrzane "instalacje" należy to niezwłocznie zgłosić na policję i powiadomić pracowników najbliższego nadleśnictwa. - W ten sposób możemy przyczynić się do uratowania nie jednego dzikiego mieszkańca lasu - dodała.
Na stronie RDOŚ w Warszawie znalazły się podziękowania dla wszystkich zaangażowanych w akcję ratunkową: wójta gminy Strzegowo, mławskich policjantów oraz pracowników warszawskiego ogrodu zoologicznego i przedstawicieli ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" za opiekę nad wilkiem w ośrodku rehabilitacji i pomoc w realizacji działań w terenie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: RDOŚ w Warszawie