Dziesięć osób w jednym samochodzie. Strażacy łapali się za głowy, gdy liczyli pasażerów po tym, jak przeliczył się kierowca i podróż zakończył na słupie na rondzie Starzyńskiego. To mogła być rzeź, ale studenci mieli więcej szczęścia niż rozumu. Jak ustalił reporter "Faktów" TVN, poszkodowani wracali nad ranem z imprezy nad Wisłą.