Najpierw policjanci dostali zgłoszenie o kierowcy seata, który potrącił pieszego przy Szwoleżerów i pojechał dalej. Kilka ulic dalej ta sama osoba wjechała na skrzyżowaniu w tył drugiego auta. - Po przyjeździe mundurowych kierująca wyszła z auta chwiejnym krokiem i oświadczyła, że nie piła alkoholu, tylko próbowała drinki, które robiła klientom w barze. Miała dwa promile w wydychanym powietrzu - relacjonuje rzecznik mokotowskiej komendy.
- Kiedy w policyjnych radiostacjach rozległ się komunikat o seacie, który potrącił pieszego na ulicy Szwoleżerów i odjechał z miejsca zdarzenia, policjanci natychmiast podjęli działania. Chwilę później ustalili, że ten sam samochód brał też udział w kolizji drogowej na skrzyżowaniu ulic Czerniakowskiej i Chełmskiej - relacjonuje rzecznik mokotowskiej komendy Robert Koniuszy.
Jak podaje, po dotarciu na miejsce policjanci zauważyli uszkodzoną toyotę yaris, która stała przy przystanku autobusowym i seata toledo na pasie zieleni przy Czerniakowskiej. - 37-latek z toyoty jechał w kierunku Wilanowa. Mówił, że nagle poczuł duże uderzenie w tył samochodu - szybko zorientował się, że najechało na niego inne auto. Zatrzymał się i zobaczył srebrnego seata, który wpadł na pas zieleni. Z pojazdu wysiadła kobieta, od której wyczuł woń alkoholu. Zjechał na alejkę przy przystanku i zadzwonił na numer alarmowy - opowiada Koniuszy.
"Jedynie próbowała drinków, które przygotowywała klientom"
Jak się okazało, przypuszczenia kierowcy toyoty były słuszne. - Kiedy funkcjonariusze podeszli do seata, akurat chwiejnym krokiem wysiadała z niego 34-latka. Od kobiety faktycznie wyczuwalny był zapach alkoholu. Powiedziała, że wie, co się tu stało, ale nie może się przyznać do potrącenia pieszego na Szwoleżerów, bo jej zdaniem do czegoś takiego nie doszło - zaznacza rzecznik mokotowskiej policji.
Dalsze wyjaśnienia kobiety były jeszcze bardziej zdumiewające. - Kobieta tłumaczyła się, że jest barmanką i wraca z pracy, ale nie piła alkoholu. Tam jedynie próbowała drinków, które przygotowywała klientom. Po badaniu alkotestem okazało się, że ta degustacja wzbogaciła jej organizm w alkohol o stężeniu około dwóch promili - podaje Koniuszy.
Seat został odholowany na parking strzeżony, a 34-latka trafiła do policyjnego aresztu. - Straciła już prawo jazdy. Teraz czeka ją rozprawa sądowa, podczas której może zostać skazana na dwa lata więzienia oraz bardzo wysoką grzywnę - podsumowuje policjant.
Informowaliśmy też o pościgu za pijanym kierowcą taksówki w Wilanowie:
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: DarSzach / Shutterstock