Jesienią posadzili rośliny. Nie dotrwały do wiosny, bo zimą rozjeździły je auta... przyjeżdżających do lasu

Jesienią, w ramach budżetu obywatelskiego, przy ulicy Westerplatte pojawiły się nasadzenia za 350 tysięcy złotych. Nie dotrwały do wiosny. Jak twierdzą mieszkańcy okolicy, rozjechali je kierowcy, którzy zignorowali tabliczki. Straż miejska rozkłada ręce, bo nie ma tam zakazu parkowania. Dzielnica stawiać go nie zamierza, bo to... utrudniłoby spacery po lesie.

To był jeden ze zwycięskich projektów na Bemowie. Wzdłuż Westerplatte posadzone zostały drzewa iglaste i liściaste, leszczyna, głóg czy dereń oraz runo leśne na przykład krzaki malin i jeżyn, wrzosy. Całość - według kosztorysu zawartego w budżecie - kosztowała 350 tysięcy złotych. Część roślin nie przetrwała nawet zimy, bo kierowcy parkowali przy lub wręcz na świeżo zasadzonych roślinach.

Zaangażowane w projekt stowarzyszenie Boernerowo pokazało zdjęcia z listopada, na których widać rząd aut ustawionych tuż przy malutkich krzakach. W ostatni weekend opublikowało kolejne, które ukazuje, że z roślin niewiele zostało. "To są nasze nasadzenia, a to są auta osób, które kochają las i spacery. Tak kochają spacery, że muszą rozjeżdżać autami nasadzenia" - napisało stowarzyszenie przy zdjęciach.

- Były informacje w tych miejscach, że są tam świeże nasadzenia, że prosimy, żeby tam nie parkować. Były też plakaty ze wskazaniem dogodnych miejsc do parkowania w bliskiej okolicy. Niestety, ktoś notorycznie te informacje usuwał. W efekcie spora część z tych nowych nasadzeń, za którą zapłacili przecież sami mieszkańcy poprzez budżet obywatelski, została zniszczona - mówi nam Tomasz Hencel ze stowarzyszenia Boernerowo. - Do lasu Bemowskiego w weekendy przyjeżdżają tłumy, dlatego szczególnie mocno trzeba o tę zieleń dbać. Naprawdę nie trzeba wjeżdżać do samego lasu, żeby zaparkować. Tym bardziej, że miejsca parkingowe są niedaleko od wejścia do lasu - zwrócił uwagę.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Nie ma znaków - nie ma problemu

Niestety, na newralgicznym odcinku nie ma znaków informujących o zakazie zatrzymywania się. Sprawa została zgłoszona na straż miejską, ale ta twierdzi, że w tej sytuacji niewiele może zrobić. - Nie ma znaków ani żadnego wygrodzenia, więc teoretycznie kierowcy mogą tam parkować. Sytuacja ma miejsce tylko w weekendy, kiedy dużo osób zjeżdża do lasu Bemowskiego. Problem dotyczy około 50-metrowego odcinka Westerplatte - mówił nam na początku tygodnia Jerzy Jabraszko z referatu prasowego stołecznej straży miejskiej.

Poinformował też, że straż miejska zwróciła się do bemowskiego urzędu o czasowe zabezpieczenie terenu poprzez łatwą do demontażu infrastrukturę, jak słupki, paliki czy taśmy. - Te nasadzenia tam ciągle są, ale bardzo głęboko, dwa metry od drogi, więc może ludzie traktują to jako miejsce, gdzie można parkować. One nie zostały rozjechane - przekonywał strażnik miejski.

Tak uważa również urząd dzielnicy. - Dzisiaj rano Wydział Inwestycji dla dzielnicy Bemowo odbył wizytację na ulicy Westerplatte, żeby sprawdzić jak wygląda ten teren. Po spotkaniu kontrolnym informuję, że nasadzenia roślinne zrealizowane w ramach budżetu obywatelskiego znajdują się poza pasem drogowym i nie są narażone na zniszczenie przez pojazdy parkujące na poboczu - stwierdziła w środę rzeczniczka bemowskiego urzędu Weronika Rosińska.

Dodała - powołując się na artykuł 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym - że "pobocze to część drogi przyległa do jezdni, która może być przeznaczona do ruchu pieszych lub niektórych pojazdów, postoju pojazdów, jazdy wierzchem lub pędzenia zwierząt". - Tak więc kierowcy parkujący na wspomnianym poboczu Westerplatte nie naruszają prawa o ruchu drogowym, a wręcz (w tym przypadku) korzystają z zawartego w nim uprawnienia. Na tym fragmencie nie obowiązuje zakaz zatrzymywania się i postoju - podkreśliła Rosińska.

Urząd: ograniczenie parkowania utrudni możliwość korzystania ze spacerów

Skoro jednak, w ramach budżetu obywatelskiego miasto zaakceptowało tam nasadzenia, to czemu po prostu nie ograniczyć parkowania? Zdaniem rzeczniczki, to niemożliwe, bo ograniczenie "utrudni możliwość korzystania ze spacerów po lesie Bemowskim, wszystkim tym, dla których pozostawienie pojazdów w odległych miejscach parkingowych stanowi problem". - Dotyczy to głównie osób starszych i osób z niepełnosprawnościami - doprecyzowała rzeczniczka.

Zadeklarowała jednocześnie, że przekaże bemowskiemu zarządowi dzielnicy wszelkie uwagi dotyczące tego terenu "w celu dalszego procedowania i znalezienia możliwych rozwiązań".

Stowarzyszenie Boernerowo nie składa broni. Ma upatrzone miejsca, które powinny być przeznaczone na parkowanie dla odwiedzających las. Liczy, że w akcję włączą się radni i inni lokalni działacze, i wspólnymi siłami uda się przeforsować zmiany w urzędzie dzielnicy. - Dzielnica powinna to wesprzeć, będziemy rozmawiać, namawiać, żeby osiągnąć kompromis między mieszkańcami i odwiedzającymi - zapowiedział Tomasz Hencel.

Czytaj także: