- Ulice w ciągu 40 minut od ogłoszenia alarmu opustoszały. Jest cisza przed burzą. Ludzie po prostu czekają. Wszystko jest pozamykane - relacjonował sytuację na wyspie Phuket w Tajlandii w TVN24 Janusz Urbanowski. Polski turysta, podobnie jak tysiące ludzi w regionie, chronił się przed falą tsunami, która być może dotrze do brzegów Oceanu Indyjskiego. Po trzęsieniu ziemi o sile 8,6 st. w skali Richtera 500 km na zachód od wybrzeży Sumatry wiele państw wydało ostrzeżenia przed falą, później zostały one odwołane.