19-latka zabił nad ranem kibic, który wrócił pociągiem z meczu. O zbrodnię oskarżony jest Dariusz N., który twierdzi, że nie był na tym meczu. Nikt ze świadków nie widział go na miejscu zbrodni. Bilingi telefoniczne - jego zdaniem - wskazały, że był gdzie indziej. Na ciele nastolatka nie znaleziono jego śladu DNA. Zaraz po zbrodni uciekł za granicę, ale chciał się oddać w ręce śledczych w zamian za przyrzeczenie, że nie wsadzą go za kraty. W końcu go złapali, zamknęli i po sześciu latach wypuszczają.