W Sądzie Okręgowym w Warszawie zapadł wyrok za zgwałcenie i zamordowanie 25-letniej Lizy w centrum stolicy. Oskarżony Dorian S. usłyszał wyrok dożywocia. - Oskarżonego należy jak najszybciej wymazać z pamięci, by zło, jakie uczynił, nie stało się atrakcją - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Paweł Dobosz.
- Dorian S. spędzi resztę życia w więzieniu. To jest kara, o jaką wnioskowała prokuratura oraz rodzina zamordowanej i zgwałconej Elizawiety. Mamy dożywocie, mamy zadośćuczynienie, jakie trzeba wypłacić rodzinie 25-latki - 200 tysięcy złotych - przekazał tuż po ogłoszeniu wyroku reporter TVN24 Bartłomiej Ślak. - Sąd poinformował, że Dorian S. będzie odbywał karę w systemie terapeutycznym, oczywiście nie oznacza to, że w szpitalu, ale w więzieniu, które taki oddział posiada, żeby spróbować dokonać resocjalizacji tego człowieka - dodał.
Wyrok jest nieprawomocny. - Sądząc po tym, co wcześniej mówili pełnomocnicy Doriana S., należy spodziewać się apelacji - dodał reporter.
Sędzia: o oskarżonym należy jak najszybciej zapomnieć
- O oskarżonym należy jak najszybciej zapomnieć, należy go wymazać z pamięci, by zło, jakie uczynił, nie stało się atrakcją, jak to właśnie mówiły pełnomocniczki, jakichś filmów, seriali, dokumentów - mówił sędzia Paweł Dobosz, uzasadniając wyrok. O zamordowanej mówił per Liza, by - jak wyjaśniał - "ofiara jej życia nie stała się bezosobowa". - Liza doświadczyła bólu, przerażenia, w końcu śmierci. Dlatego w ten sposób będę mówił o pokrzywdzonej, by nie pozostała w naszej pamięci wyłącznie - używając prawniczego języka - jako przedmiot przestępstwa, jako obiekt czynności wykonawczych - tłumaczył sędzia.
Sędzia przypomniał, że Liza mieszkała w Warszawie ze swoim partnerem. - Razem z nim znaleźli w Polsce, w Warszawie bezpieczne miejsce. Oboje, można powiedzieć, są uchodźcami. Liza pochodzi z Białorusi, a Danilo z Ukrainy. W lutym ubiegłego roku w związku z urodzinami Lizy wyjechali do Hiszpanii. Snuli jakieś własne plany, snuli swoje marzenia, by dalej prowadzić swoje życie - mówił.
Dobosz opisał też okoliczności zdarzenia. Wspomniał też, że 24 lutego zeszłego roku Liza umówiła się ze swoją przyjaciółką Anną na tzw. babski wieczór. Razem spędziły dwie godziny najpierw na basenie, później poszły zjeść obiad w pobliżu Starego Miasta. Później były w klubie na kręgielni. O godzinie 4 nad ranem 25 lutego kobiety się rozstały. Liza chciała sama pójść do domu pieszo. O godzinie 4.43 znalazła się na ulicy Żurawiej.
- Ta sytuacja nie cechuje się żadną nadzwyczajnością, to naturalne. Przecież możemy sobie wyobrazić, że w podobnym czasie, o podobnej porze idzie tą ulicą, tą drogą, nasza córka, siostra, żona, partnerka, przyjaciółka (...). Liza przegląda coś w telefonie, za nią zbliża się młody mężczyzna, silniejszy od niej, wyższy. W ręku ma kominiarkę. Zbliża się do Lizy, zakłada tę kominiarkę. Okazuje się, że w ręku trzyma również nóż. Przystawia ten nóż do szyi Lizy, zatyka drugą ręką jej usta i spycha ją do ściany. Przygniata ją swoim ciałem, w pewnym momencie wyrywa jej telefon. Liza coś mówi do tego mężczyzny. Jest skrępowana ciałem, nie może uciec i nie może odejść - relacjonował sędzia.
Proces za zamkniętymi drzwiami
Proces Doriana S. ruszył 4 grudnia i toczył się głównie za zamkniętymi drzwiami. Kilka dni temu strony wygłosiły mowy końcowe. Po ich zakończeniu przewodniczący składu, sędzia Paweł Dobosz poinformował, że prokuratura i pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych wnieśli, by wobec Doriana S. wymierzyć karę dożywocia oraz zasądzić na rzecz osób bliskich pokrzywdzonej po 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych adwokat Karol Drożdż pytany o karę dożywocia podkreślił po rozprawie, że biorąc pod uwagę charakter sprawy, przebieg oraz zachowanie Doriana S., "wydaje się, że to jest jedyna możliwość, aby uchronić społeczeństwo przed przebywaniem takich sprawców na wolności". - Ryzyko dopuszczenia się przez niego podobnego czynu w przyszłości jest bardzo duże - stwierdził.
Zgwałcona kobieta zmarła w szpitalu
Elizawietę nagą i nieprzytomną znalazł 25 lutego rano dozorca w bramie przy Żurawiej. Wezwał pogotowie i policję. Kobieta trafiła do szpitala, była w stanie krytycznym. Zmarła 1 marca, nie odzyskawszy przytomności.
Jeszcze w dniu napaści zatrzymano 23-latka. Podczas przeszukania jego mieszkania policjanci znaleźli duży nóż kuchenny i kominiarkę, prawdopodobnie użyte do przestępstwa. Mężczyzna miał nie tylko zgwałcić kobietę, ale też zrabować jej dwa telefony komórkowe, kilka kart płatniczych i portfel. Usłyszał wtedy zarzuty rozboju, przestępstwa na tle seksualnym i usiłowania zabójstwa z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Decyzją sądu trafił do aresztu.
Po śmierci kobiety prokurator zmienił zarzut Dorianowi S. na zabójstwo na tle seksualnym i rabunkowym.
Autorka/Autor: b, katke
Źródło: TVN24, tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Przemysław Piątkowski/PAP