Szedł brzegiem morza, trzymając w prawej ręce opuszczony karabin. Widzący to Tunezyjczycy byli przerażeni. Gdy zaczął strzelać, „cały czas zachowywał spokój”, twierdzą świadkowie, do których dotarła Sky News. Mówią, że część osób próbowała odwrócić jego uwagę. Były krzyki i błagania o to, by nie zabijał turystów. Gdy zamachowiec opuścił plażę i pojawił się na ulicach wokół hoteli, z dachów Tunezyjczycy zaczęli rzucać w niego kamieniami i cegłami. Zabójca zginął jednak dopiero od kuli policjanta.