Kontrolerzy na lotnisku w Rzeszowie nie mają uprawnień do korzystania z radaru, a szkolenia ze współpracy z wojskiem zaczęły być planowane dopiero dwa miesiące po wybuchu wojny w Ukrainie - ustalił tvn24.pl. - To praca na granicy dopuszczalnego poziomu bezpieczeństwa. Niebezpieczne sytuacje były zamiatane pod dywan - mówi nam kontroler, który w maju odszedł z zawodu po tym, jak nie doczekał się reakcji na zgłaszane przez siebie incydenty.