Hongkong

Hongkong

Kanadyjski konsulat w Hongkongu zawiesił służbowe podróże swojego lokalnego personelu do Chin kontynentalnych – poinformowała placówka w piątek, dwa tygodnie po zatrzymaniu pracownika brytyjskiego konsulatu w Hongkongu przez chińską policję. Rząd Justina Trudeau ostrzegł swoich obywateli przed podróżami do tego kraju. Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo podczas wizyty w Ottawie zapewnił, że USA będą wspierać Kanadę w sprawie uwolnienia dwóch jej obywateli aresztowanych w Chinach.

Simon Cheng, pracownik brytyjskiego konsulatu w Hongkongu, wyjechał służbowo do Chin kontynentalnych, jednak z podróży nie wrócił. Jak przekazał rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Geng Shuang, mężczyzna został zatrzymany przez policję w mieście Shenzhen i ukarany został 15-dniowym aresztem za złamanie prawa.

Propekiński poseł hongkońskiego parlamentu Michael Tien ostrzegł, że rząd centralny Chin może wysłać wojsko do Hongkongu, jeśli lokalne władze nie poradzą sobie z protestami w początkowym okresie września. Tymczasem szefowa administracji tego autonomicznego terytorium Carrie Lam zapowiedziała utworzenie "platformy dialogu" pomiędzy władzami a społeczeństwem.

Fake newsy, niepotwierdzone plotki, grafiki ilustrujące spiskowe teorie, zmanipulowane zdjęcia i nagrania, hejt - w Internecie toczy się równie zacięta walka o przyszłość Hongkongu, co na ulicach Hongkongu. Nie zawsze jest ona oparta o prawdziwe argumenty. O skali dezinformacji poinformowały m.in. Facebook i Twitter, które w poniedziałek usunęły kilkaset tysięcy kont i odkryły ich powiązania z rządem Chin.

Organizatorzy antyrządowych zgromadzeń w Hongkongu poinformowali, że w niedzielę w parku Wiktorii zebrało się co najmniej 1,7 miliona demonstrantów. Według policji w szczytowym momencie manifestowało 128 tysięcy osób. Był to 11. z rzędu weekend protestów przeciw hongkońskiemu rządowi oraz propozycji zmian w prawie ekstradycyjnym, która według protestujących, ogranicza autonomię tego terytorium.

Setki chińskich funkcjonariuszy wzięło udział w czwartkowych ćwiczeniach na stadionie w graniczącym z Hongkongiem mieście Shenzhen. Oddziały Zbrojnej Policji Ludowej miały trenować między innymi rozpędzanie tłumów. Media wiążą te manewry z trwającymi od kilku miesięcy w Hongkongu demonstracjami antyrządowymi. Eksperci sądzą jednak, że ryzyko związane z pacyfikacją hongkońskich protestów przy użyciu sił zbrojnych wciąż jest dla Pekinu zbyt duże.

Trzech mężczyzn, podejrzanych o wystrzelenie fajerwerków w stronę antyrządowych demonstrantów, zostało zatrzymanych w Hongkongu. Do incydentu doszło 31 lipca, w czasie protestu w miejscowości Tin Shui Wai. Obrażenia odniosło wtedy sześć osób – podał w czwartek portal Hong Kong Free Press.

Nawet kilkaset chińskich pojazdów wojskowych zaparkowanych na terenie i wokół stadionu w graniczącym z Hongkongiem Shenzhen widać na zdjęciach satelitarnych opublikowanych w środę - podała agencja AP. W Hongkongu od kilku miesięcy trwają antyrządowe demonstracje, a w ostatnich dniach media zwracają uwagę na zwiększoną aktywność armii Chin przy granicy.

Szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam stwierdziła we wtorek, że antyrządowe protesty spychają region w "głęboką przepaść". Zapytana, czy potrzebuje zgody Pekinu, by wycofać niepopularny projekt nowelizacji hongkońskiego prawa ekstradycyjnego, nie udzieliła odpowiedzi.

Większość protestujących w Hongkongu zamierza kontynuować demonstracje, jeśli władze nie spełnią ich postulatów - przekazali naukowcy z kilku hongkońskich uczelni na podstawie ankiet przeprowadzonych wśród uczestników 12 manifestacji od 9 czerwca. Większość badanych zgodziła się między innymi z twierdzeniem, że "użycie przez protestujących radykalnych taktyk jest zrozumiałe, gdy rząd nie chce słuchać".

Manifestanci starli się we wtorek z policją na międzynarodowym lotnisku w Hongkongu. Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego, a władze lotniska informowały o "poważnych zakłóceniach" w funkcjonowaniu portu. Wcześniej, we wtorek rano, przywrócono ruch po całkowitym jego zawieszeniu w poniedziałek, by po południu ponownie zablokować loty.

Mamy powody podejrzewać, że policja mogła używać działających pod przykryciem funkcjonariuszy w czasie wielu poprzednich protestów, żeby wrabiać protestujących w te przestępstwa - mówi Catrina Ko, rzeczniczka antyrządowych protestów w Hongkongu. Przedstawiciele policji potwierdzili, że przebrani policjanci brali udział w demonstracjach, ale - jak twierdzi - nie prowokowali do radykalnych działań.

Doniesienia chińskich mediów o amerykańskiej dyplomatce, która spotkała się z przedstawicielami prodemokratycznego ruchu w Hongkongu, przekształciły się z "nieodpowiedzialnych w niebezpieczne" - oświadczyła na Twitterze rzeczniczka Departamentu Stanu Morgan Ortagus. Wcześniej skrytykowała ona publikację chińskiej gazety "Ta Kung Pao", która artykuł na temat dyplomatki zatytułowała "Obce siły ingerują".