Hongkong

Hongkong

Hongkońska policja użyła w sobotę gazu łzawiącego, aby rozpędzić uczestników prodemokratycznego marszu kierującego się do siedziby władz w miejscowości Tuen Mun, w regionie Hongkongu graniczącym z Chinami kontynentalnymi. Tego samego dnia grupy osób o poglądach propekińskich usuwały tak zwane ściany Lennona - symbole prodemokratycznych protestów, które trwają w mieście od trzech miesięcy. Akcję "oczyszczania Hongkongu" zaproponował prorządowy poseł Junius Ho.

Tysiące osób pojawiły się w niedzielę na kolejnej manifestacji w Hongkongu przeciw lokalnym władzom i ograniczaniu autonomii regionu przez rząd centralny Chin. Policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych przeciwko protestującym, którzy blokowali drogi, rzucali koktajle Mołotowa i podpalali barykady. Wcześniej policja wydała zakaz organizacji demonstracji.

Hongkońska policja zawiesiła w piątek "gorącą linię przeciw przemocy", jak nazywała konta na komunikatorze internetowym, które uruchomiła trzy dni wcześniej, by zbierać informacje związane z trwającymi w mieście antyrządowymi protestami. "Otrzymano dużą ilość informacji, a jednocześnie pojawiały się na niej różne opinie" - wyjaśniono w komunikacie.

- Mamy nadzieję, że znajdzie się rozwiązanie sporu handlowego ze Stanami Zjednoczonymi, ponieważ dotyczy on wszystkich na świecie - powiedziała niemiecka kanclerz na spotkaniu z premierem Chińskiej Republiki Ludowej Li Keqiangiem w Pekinie, rozpoczynając oficjalnie swoją wizytę w Chinach. Poruszyła z nim również sprawę Hongkongu.

Rząd Chin nie zamierza wysyłać wojska na ulice Hongkongu. Pekin dba o międzynarodowy wizerunek kraju - wynika ze słów szefowej hongkońskich władz Carrie Lam. Fragmenty jej wypowiedzi ze spotkania z biznesmenami za zamkniętymi drzwiami opublikowała w poniedziałek agencja Reutera. - Gdybym miała wybór, to po pierwsze bym się zwolniła - powiedziała Lam na nagraniu. We wtorek zaprzeczyła jednak, by chciała podać się do dymisji.

Tysiące hongkońskich uczniów szkół średnich nie poszły na lekcje w pierwszym dniu roku szkolnego. Zamiast tego zgromadzili się w centrum miasta, by wyrazić poparcie dla trwających od prawie trzech miesięcy prodemokratycznych protestów.

Jeden z organizatorów pokojowych demonstracji w Hongkongu został napadnięty przez zamaskowanych napastników uzbrojonych w nóż i kij bejsbolowy - przekazały lokalne media, powołując się na informacje przekazane przez samego napadniętego. Według tych doniesień, Jimmy'emu Shamowi nic się nie stało, ale towarzyszący mu mężczyzna trafił do szpitala.

Pisarz Yang Hengjun, obywatel Australii przetrzymywany w Chinach od stycznia został formalnie aresztowany pod zarzutem szpiegostwa - przekazało australijskie MSZ. Australia powinna uszanować suwerenność chińskiego wymiaru sprawiedliwości i nie wtrącać się w prowadzone przez niego sprawy - oświadczył z kolei rzecznik chińskiego MSZ Geng Shuang. Sprawa wpisuje się w pogorszenie relacji między Pekinem a Canberrą.

Policja w Hongkongu oddała w niedzielę strzał ostrzegawczy i użyła wobec protestujących gazu łzawiącego - informują międzynarodowe agencje. Ulicami miasta przeszło kilkadziesiąt tysięcy demonstrantów. W wielu miejscach wybuchły zamieszki. - Eskalacja, którą teraz widać, jest wynikiem obojętności naszych władz wobec ludzi - powiedział agencji AP jeden z manifestantów.