Miało być o ratowaniu zdrowia, a było o ratunkowym kole. Prawo i Sprawiedliwość rzuca je Jackowi Sasinowi, który - jak przekonuje opozycja - wyrzucił 70 milionów złotych na organizację majowych wyborów, bez żadnego umocowania prawnego. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Zmiany w opiece zdrowotnej - tym miała zajmować się sejmowa komisja zdrowia. Tymczasem w trakcie prac nad ustawą o funkcjonowaniu ochrony zdrowia w związku z epidemią COVID-19 Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło poprawkę dotyczącą majowych wyborów korespondencyjnych. I tak Krajowe Biuro Wyborcze będzie miało zapłacić nie tylko za dwie tury wyborów prezydenckich, ale też za te wybory korespondencyjne z maja, które się nie odbyły i na które Poczta Polska wydawała prawie 70 milionów złotych.
- 27 tysięcy osób otrzymywałoby najniższe wynagrodzenie przez okres jednego miesiąca. To są ogromne pieniądze, wydane niezgodnie z przeznaczeniem i to próbują dzisiaj zalegalizować rządzący – mówi Krystyna Skowrońska z Platformy Obywatelskiej. Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński tłumaczy, że poprawka została zgłoszona zgodnie z przedmiotem ustawy. - Rozmawialiśmy na komisji zdrowia o ustawie, która dotyczy tego, w jaki sposób na funkcjonowanie instytucji publicznych wpłynęła epidemia i z tym była związana ta ustawa – zapewnia.
Senator PiS Jan Maria Jackowski przyznaje, że "taka praktyka zakłóca pewną klarowność procesu legislacyjnego". - Natomiast, czy w tym wypadku było to zasadne, to odpowiedź na to pytanie zostawiam jako odpowiedź otwartą – dodaje. Nad zmianami w projekcie najpierw będzie głosował Sejm, potem ustawa trafi do Senatu. - Nie uciekną od odpowiedzialności. To tuszowanie sprawy, to zacieranie dowodów na nic się nie zda. Na koniec i tak odpowiedzą prawnie za to, że w sposób niezgodny z przepisami wydali 70 milionów złotych – zapowiada Sławomir Neumann z Platformy Obywatelskiej.
Uwagi posłów opozycji skomentował na Twitterze wicepremier Jacek Sasin. "Bezmiar hipokryzji opozycji: najpierw blokują wybory majowe w Senacie. Potem mówią o zmarnowanych środkach. Następnie chcą ponownego przeprowadzenia wyborów, bo ich kandydat Rafał Trzaskowski przegrał. Oczywiście teraz koszt nie gra roli. Ile można płacić za cwaniactwo POlityczne?" - napisał.
Decyzję o przygotowaniach do wyborów korespondencyjnych politycy Prawa i Sprawiedliwości podjęli jeszcze w marcu. Pracę miał nadzorować minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Wicepremier o przygotowywaniu korespondencyjnych wyborów prezydenckich mówił wprost, otwarcie na długo przed tym, zanim Sejm zdecydował o tym, jak organizacja tych wyborów będzie wyglądać. - Jeżeli minister Sasin razem z Mateuszem Morawiecki popełnili błąd, to w tej chwili grunty, które posiada Mateusz Morawiecki są warte około 70 milionów złotych, więc niech pokrywają ze swoich – uważa Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej.
Źródło: TVN24