Minister finansów Jacek Rostowski zapowiedział, że jako nowy wicepremier będzie ściśle współpracował z ministrem gospodarki Januszem Piechocińskim. Jak dodał, objął zaproponowane przez Donalda Tuska stanowisko, ponieważ priorytetem rządu jest walka z kryzysem.
- Teraz pierwszy priorytet rządu musi być, żeby (...) co dzień, co tydzień, co miesiąc walczyć z kryzysem, ze spowolnieniem, które będzie prawdopodobnie trwało rok-półtora. W tym kontekście współdziałanie dwóch wicepremierów - ministra finansów i ministra gospodarki w tej walce i także w pewnym sensie koordynowanie prawie wszystkich innych ministrów w zakresie walki z kryzysem stało się tym wielkim celem rządu i to pokierowało tą nominacją - powiedział Rostowski w czwartek na antenie radia RMF.
Dodał, że w Polsce często bywało, że minister finansów był także wicepremierem.
Informując wczoraj, że Rostowski zostanie drugim - obok lidera koalicyjnego PSL Janusza Piechocińskiego - wicepremierem, premier Donald Tusk tłumaczył, że ma to związek z priorytetami rządu na lata 2013-2014, wśród których są działania prowzrostowe i utrzymanie dyscypliny finansów publicznych.
Równolegli wicepremierzy
Nowy wicepremier zapowiedział, że będzie ściśle współpracował, na zasadzie równości, z wicepremierem, ministrem gospodarki Januszem Piechocińskim. - Będziemy równoległymi (wicepremierami - red.) w bardzo wielu zakresach i dziedzinach już współpracowaliśmy, od dzisiaj będziemy współpracować jeszcze ściślej - podkreślił.
- Chodzi o to, żeby premier Piechociński i ja, żebyśmy mogli naprawdę zająć się tym, co jest dla Polaków najważniejsze. (..) Polacy chcą, żebyśmy zajęli się rozwojem Polski (...) wynegocjowaliśmy w Brukseli te gigantyczne środki i żebyśmy teraz zajęli się walką z kryzysem - powiedział.
Co z euro?
Na pytanie, czy ambicją misji wicepremiera będzie wprowadzenie Polski do strefy euro, Rostowski odpowiedział: "Nie wyobrażam sobie, żebym ja był wicepremierem, ministrem finansów ani nawet w polityce w momencie, kiedy Polska przystąpi do strefy euro". Nie wyobraża pan sobie? - dopytywał dziennikarz RMF. - Nie, bo myślę, że mamy bardzo dużo do zrobienia, żeby Polskę tak przygotować do przystąpienia do strefy euro, żeby Polska na tym przystąpieniu naprawdę skorzystała - zaznaczył szef resortu finansów.
Rostowski podkreślił, że przystąpienie do strefy euro wzmacnia tych, którzy są dobrze przygotowani, a może nawet dramatycznie osłabić tych, którzy są słabo przygotowani. Dlatego - jak przekonywał - przed nami naprawdę dość długa droga przygotowania Polski przez wiele reform, które zwiększą jej konkurencyjność.
Rostowski zapowiedział, że będzie pracował także nad przygotowaniem Polski do tego wejścia, żeby nasz kraj maksymalnie na tym skorzystał. Nie chciał jednak podawać żadnych terminów. - Im bardziej nam się uda Polskę przygotować, to tym szybciej to będzie. Będziemy mogli przystąpić do euro z czystym sumieniem, jeżeli będziemy wiedzieli, że Polska jest naprawdę świetnie na to przygotowana. I że Polska, tak jak Niemcy, Holandia, Finlandia, na przystąpieniu do euro skorzystała, a nie tak jak inne kraje - dodał.
Autor: abs//gak / Źródło: PAP