Nadszedł dzień, na który czekali Amerykanie, a wraz z nimi świat. Dziś wskażą swojego kolejnego prezydenta. Choć bardziej precyzyjnie wskażą swoim przedstawicielom - elektorom, którego kandydata mają oni poprzeć. Na czym polegają wybory w USA?
Amerykańskie wybory różnią się od tego, co znamy z naszych realiów wyborczych. W Stanach głos większości może okazać się inny niż ostateczny wynik wyborów. Tak zresztą już było - gdy w 2016 roku na Hilary Clinton oddano niemal 66 mln głosów, a na Donalda Trumpa niespełna 63 mln. To jednak ten drugi został wówczas prezydentem USA. A to dlatego, że o wyborze nie decyduje bezwzględna większość głosów wyborców, ale większość głosów elektorskich. On zdobył ich 306, a Clinton 232. Poniżej tłumaczymy, na czym to polega.
O co chodzi z elektorami
Wszystkich elektorów jest 538 - czyli dokładnie tylu, ilu łącznie członków Izby Reprezentantów i senatorów, plus dodatkowo trzech z Dystryktu Kolumbii (ten nie jest stanem, a terytorium federalnym obejmującym stolicę USA, Waszyngton i nie ma swoich reprezentantów i senatorów - red.). Żeby zostać prezydentem trzeba mieć po swojej stronie 270 spośród wszystkich 538.
Każdy stan ma określoną liczbę elektorów. Największą - Kalifornia - obecnie aż 54, potem jest Teksas - 40, Floryda - 30 i Nowy Jork - 28.
Specyfika poszczególnych stanów i historia ich głosowania wskazuje, że część elektorskich głosów można już teraz, z niemal stuprocentową pewnością, przypisać któremuś z kandydatów - bo w Kalifornii od 32 lat w wyborach prezydenckich zawsze zwyciężał demokrata, a w Teksasie od 1980 republikanie. Niemal stuprocentową, bo... wszystko się może zdarzyć. Np. uważany dotychczas za "bezpieczny" dla Trumpa stan Iowa, gdzie zwyciężał ze znaczną przewgą w poprzednich wyborach, mógł ostatnio zmienić swoje sympatie. Jak wynika z sondażu Ann Selzer i "Des Moines Register" Kamala Harris wygrywa tam obecnie stosunkiem głosów 47 do 44 proc.
Czym są stany kluczowe
W ostatnich tygodniach kampanii najczęściej słyszeliśmy o stanach kluczowych, wahających się, czy swing states. To tam żaden z kandydatów nie ma wyraźnej przewagi nad konkurentem i to głosy oddane w tych stanach mogą zaważyć na ostatecznym zwycięstwie tego, czy innego kandydata. W tegorocznych wyborach są to: Arizona, Georgia, Michigan, Nevada, Karolina Północna, Pensylwania i Wisconsin. To na tych stanach koncentrowała się w ostatnich tygodniach kampania wyborcza.
Najwięcej głosów ze wszystkich "kluczowych" ma Pensylwania - 19, i tu walka wyglądała na najbardziej zażartą. Do końca sondaże wskazywały też, że była bardzo wyrównana.
Jak głosują elektorzy
Wróćmy do elektorów z poszczególnych stanów. Po dzisiejszym głosowaniu i podliczeniu wszystkich wcześniej oddanych głosów będą wiedzieli już kogo wskazać podczas kolegium elektorów, które odbędzie się 17 grudnia. W 48 stanach i Dystrykcie Kolumbii obowiązuje zasada, że "zwycięzca bierze wszystko" - to sprawia, że wystarczy jeden głos przewagi w głosowaniu ogólnym, by wszystkie głosy elektorów z danego stanu trafiły do kandydata, który zwyciężył. Wyjątkami są stany Nebraska i Maine, gdzie stosuje się tzw. system dystryktowy - głosy elektorskie przydziela się w dwustopniowym procesie.
Teoretycznie mogą zdarzyć się tzw. wiarołomni elektorzy - głosujący wbrew temu, co zdecydowali obywatele danego stanu. Tak stało się w przypadku wspominanych już na początku tekstu wyborów w 2016 roku. Nie miało to jednak znaczenia dla całościowego wyniku. W kilkudziesięciu stanach istnieją przepisy mające przeciwdziałać takim posunięciom, zakładające nawet możliwość nałożenia grzywny. W praktyce jednak elektorzy niemal zawsze głosują tak, jak chcą mieszkańcy danego stanu.
Teoretycznie też w głosowaniu elektorów może dojść do remisu 269 do 269. Wówczas nowego prezydenta wybierze Izba Reprezentantów.
Kiedy poznamy wyniki wyborów?
Po zakończeniu głosowania rozpoczyna się liczenie głosów. Tych oddawnych w trakcie Election Day oraz we wcześniejszym głosowaniu - osobistym i korespondencyjnym. Wyniki z poszczególnych stanów mogą być ogłaszane jeszcze w noc wyborczą. Na wykresach pokazywanych przez media będziemy widzieć, ile brakuje kandydatom do uzyskania 270 głosów elektorskich. Ten, którego poparcie przekroczy ten pułap - wygra wybory.
Kiedy poznamy wyniki? Przy drugiej kadencji Baracka Obamy prognozę jego zwycięstwa podano przed północą w dniu wyborów. Pierwszy wybór Donalda Trumpa ogłaszono przed godz. 9 rano czasu polskiego. Ale już wyniki pojedynku Trumpa z Bidenem poznaliśmy dopiero w sobotę około godz. 17 czasu polskiego.
Wiadomo, ze Kolegium Elektorów, które formalnie zdecyduje o zwycięzcy, zbierze się 17 grudnia. 6 stycznia odbędzie się sesja Kongresu Stanów Zjednoczonych, na której zostaną zliczone głosy elektorskie - wtedy oficjalnie zostanie ogłoszony zwycięzca wyborów prezydenckich w USA.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Reuters