Zdjęcie: Voy/Alamy/PAP
6:57
Dwóch stołecznych adwokatów oskarżonych przez prokuraturę o wysługiwanie się grupie przestępczej - która miała zabić pięć osób, a sześć kolejnych zabić usiłowała - jak dotąd bez przeszkód prowadzi swoją praktykę zawodową. Dopiero dwa miesiące po wniesieniu do sądu aktu oskarżenia, niemal rok od postawienia zarzutów, zajmie się nimi sąd dyscyplinarny.
- Fakt, że trzech warszawskich adwokatów prokuratura oskarżyła o pracę dla grupy przestępczej ujawniliśmy w tvn24.pl na początku października.
- Od czasu gdy mieli pomagać "gangowi trucicieli" w zdobywaniu mieszkań ofiar, jeden z adwokatów został radcą prawnym, a drugi próbował zostać sędzią.
- - Myślę, że liczyli na to, iż zgubią za sobą pogoń. Że zmieniając zawód, unikną odpowiedzialności dyscyplinarnej - tłumaczy nam oficer stołecznej policji.
- Tymczasem postępowania dyscyplinarne wobec pozostałych dwóch adwokatów jeszcze się nie zaczęły, a rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie nie chce udzielać tvn24.pl informacji.
Szajkę, określaną w mediach jako "gang trucicieli", dekadę temu założył Roman P., niepiśmienny Rom podpisujący protokoły przesłuchań krzyżykami.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam