Podzielona Ameryka. "Wydaje się, że jeśli wygra kontrkandydat, będzie koniec świata"

Źródło:
TVN24
Dr Szulc o zwolennikach Trumpa: to nie są wyborcy, to wyznawcy
Dr Szulc o zwolennikach Trumpa: to nie są wyborcy, to wyznawcyTVN24
wideo 2/6
Dr Szulc o zwolennikach Trumpa: to nie są wyborcy, to wyznawcyTVN24

Standardy debaty upadły w USA jeszcze niżej niż u nas w okresie kampanii wyborczej. Mówię to z całą odpowiedzialnością: nie ma takiej rzeczy, którą może zrobić czy powiedzieć Donald Trump, która odstraszy jego wyborców. Ja ich nazywam wyznawcami - mówił w TVN24 amerykanista doktor Karol Szulc. Europeistka doktor habilitowana Anna Pacześniak oceniła, że "bardziej odpowiedzialny za obniżenie poziomu dyskursu jest kandydat republikanów", a "narracja Kamali Harris jest mniej agresywna".

We wtorek o godzinie 23:00 w TVN24 i TVN24 GO rusza program "Czas decyzji. Ameryka wybiera". Wszystkie wydarzenia można będzie również śledzić w tvn24.pl.

"Czas decyzji. Ameryka wybiera". Wydanie specjalne w TVN24

Na antenie TVN24 we wtorek gościmy amerykanistów i europeistów, którzy mówią o nastrojach w Stanach Zjednoczonych na ostatniej prostej kampanii wyborczej.

Amerykanista i europeista z Uniwersytetu Wrocławskiego doktor Karol Szulc mówił, że z dystansem należy podejść do publikowanych przed wyborami sondaży, bo "zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych sygnalizują tylko trend". Według doktora Szulca, decyzja bardzo często jest podejmowana dopiero przy urnie wyborczej, więc sondaże "mają niewielkie znaczenie".

Szulc: to nie są wyborcy, to wyznawcy

Gość TVN24 odniósł się między innymi do wystąpienia Donalda Trumpa w Milwaukee w kluczowym dla wyniku wyborów stanie Wisconsin. To tam poirytowany problemami kandydat republikanów wykonał wulgarny gest z użyciem statywu od mikrofonu. Amerykańskie media rozpisywały się o "symulowaniu seksu oralnego" przez byłego prezydenta.

Zobacz też: "Dziwaczne zachowanie" Trumpa. "Potrzebuje pomocy"

- Standardy debaty upadły tam jeszcze niżej niż u nas w okresie kampanii wyborczej. Mówię to z całą odpowiedzialnością: nie ma takiej rzeczy, którą może zrobić, czy powiedzieć Donald Trump, która odstraszy jego wyborców, których nazywam wyznawcami. Czy on będzie udawał stosunek oralny, jak ostatnio z mikrofonem, czy będzie mówił, że Kamala Harris jest głupia, że Zełenski jest najskuteczniejszym sprzedawcą, czy będzie mówił rasistowskie, mizoginistyczne rzeczy. To nie ma żadnego znaczenia - powiedział doktor Szulc.

Donald Trump w MichiganEPA/CJ GUNTHER

Na pytanie, dlaczego te kontrowersyjne zachowania nie robią wrażenia na wyborcach popierających Trumpa, stwierdził, że "odpowiedź jest krótka - to nie są wyborcy, to są wyznawcy". - Ci wyborcy, których obserwujemy, którzy chodzą na spotkania z Trumpem, to są fanatycy. (...) Jest oczywiście część Amerykanów, która głosuje na Trumpa mimo wszystko, a nie dlatego, że on jest taki, jaki jest- zaznaczył gość TVN24.

- Amerykanie w przeciwieństwie do Europejczyków są w stanie zaakceptować o wiele wyższy poziom ubóstwa, bezdomności, natomiast nie są w stanie zaakceptować wyższego poziomu bezrobocia. W mediach i w przekazach medialnych oni widzą, że Harris idzie w stronę bardziej europejską, czyli dla nich socjalistyczną, czyli jak mamy ubóstwo, to państwo musi aktywnie ich wspierać, żeby im pomóc - mówił ekspert, tłumacząc, dlaczego rzesze Amerykanów popierają Trumpa.

- Fakty są jednak takie, że bezrobocie spada, inflacja spada i emocjonalnie mnie to wzburza, kiedy słyszę, że Amerykanie ciągle ufają bardziej polityce gospodarczej republikanów niż demokratów. Ostatnie prezydentury pokazują, że gospodarka zawsze miała się lepiej za demokratów - mówił Szulc.

"Narracja Kamali Harris jest mniej agresywna"

Do obniżenia poziomu dyskusji politycznej w Stanach Zjednoczonych odniosła się też politolożka i europeistka doktor habilitowana Anna Pacześniak z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Bardziej odpowiedzialnym za to obniżenie poziomu dyskursu jest jednak kandydat republikanów Donald Trump. Wydaje się, że Kamala Harris próbuje zachować pewien poziom. Ona też ma innych wyborców - mówiła ekspertka.

"Narracja Kamali Harris jest mniej agresywna"
"Narracja Kamali Harris jest mniej agresywna"TVN24

Zwróciła uwagę, że także Harris zdecydowała się na używanie ostrzejszych słów. - Narracja Kamali Harris jest mniej agresywna. (...) Są pewne inwektywy również w jej ustach. Mówi chociażby o tym, że jej kontrkandydat jest faszystą. Na ostatniej prostej mniej o tym mówiła, a wiemy z perspektywy europejskiej, że nazwanie kogoś faszystą, to już jest ostatni możliwy szaniec, który został przekroczony - powiedziała ekspertka.

Zobacz też: Kamala Harris w CNN: tak, uważam że Trump jest faszystą

Pacześniak mówiła, że emocje towarzyszące wyborom to "znak naszych czasów" przez coraz większą polaryzację społeczeństwa. - Kiedyś uznawaliśmy, że (...) z perspektywy wyborów nic nam się groźnego nie stanie, czy wygra jeden kandydat czy drugi. Teraz polaryzacja zarówno w amerykańskim społeczeństwie, jak i w wielu europejskich krajach jest tak głęboka, że wydaje nam się, że jeżeli wygra kontrkandydat, to naprawdę będzie koniec świata i stąd te emocje - powiedziała.

Gościni TVN24 odniosła się też do obaw Amerykanów o powtórkę z 6 stycznia 2020 roku, kiedy niezadowoleni z wyników zwolennicy Donalda Trumpa ruszyli na Kapitol. - Są głosy, mówiące o tym, że Donald Trump i jego zwolennicy są znacznie lepiej przygotowani niż na początku kadencji Joe Bidena, więc to jest oczywiście niepokojące, ale z drugiej strony niedobrze by się stało, gdyby Amerykanie tylko z tego powodu, że obawiają się zamieszek sfrustrowanego, przegranego kandydata, zagłosowali przeciwko jego kontrkandydatce - uważa profesor Pacześniak.

"Trump nie ma chęci wskazywania, że jest osobą, która zjednoczy naród"
"Trump nie ma chęci wskazywania, że jest osobą, która zjednoczy naród"TVN24

Kto może zjednoczyć Amerykanów?

Doktor habilitowany Radosław Rybkowski z Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych Uniwersytetu Jagiellońskiego powiedział, że "dawniej próbowano wokół kampanii prezydenckiej budować mit jedności całego narodu, a teraz stosuje się strategie nastawione na wzmacnianie podziałów".

- Donald Trump nie ma chęci wskazywania, że jest osobą, która jest w stanie zjednoczyć naród. Kamala Harris próbuje przekonywać, że jej pomysł na to, jak ma wyglądać Ameryka za jej rządów, jest skierowany do rodziny amerykańskiej. (...) Mówiła, że trzeba pomyśleć o Ameryce, która będzie jednoczyć, a nie dzielić - powiedział gość TVN24.

- Jeżeli wygra Donald Trump, zdecydowanie trudniej będzie zbudować poczucie rzeczywistej jedności w całym kraju. Jeżeli wygra Kamala Harris, to też będzie trudne, dlatego że wyborcy i zwolennicy Donalda Trumpa mają bardzo silne przekonanie, że jedynie Trump jest osobą, która może, powinna i jest godna być prezydentem Stanów Zjednoczonych, a każde inne rozstrzygnięcie uważają za cios wymierzony Ameryce - ocenił profesor Rybkowski.

Autorka/Autor:ek/ads

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: EPA/CJ GUNTHER

Pozostałe wiadomości

Prezydent USA Donald Trump w pierwszą podróż zagraniczną uda się do Arabii Saudyjskiej, a także do Kataru i być może innych państw regionu. Jak stwierdził, wyboru dokonał ze względu na obietnicę saudyjskich inwestycji w Stanach Zjednoczonych.

To tam Trump pojedzie w pierwszą podróż zagraniczną. Zdecydowały pieniądze

To tam Trump pojedzie w pierwszą podróż zagraniczną. Zdecydowały pieniądze

Źródło:
PAP

Rok po likwidacji obowiązkowych zadań domowych sprawdzamy, jak ich brak odmienił szkolną rzeczywistość. Kto się cieszy, a kto buntuje? Pytamy też ministrę edukacji Barbarę Nowacką, czy było warto. Bo twardych danych na ten temat nie ma.

Szkoła bez zadań domowych. A w niej: kartkówki, projekty, zadania "doskonalące" i "wyzwania"

Szkoła bez zadań domowych. A w niej: kartkówki, projekty, zadania "doskonalące" i "wyzwania"

Źródło:
tvn24.pl