Nie będzie raportu Julii Pitery. Nie dowiemy się ile i za co politycy płacą pieniędzmi z naszych podatków. - O moich ustaleniach pisały niemal wszystkie gazety, więc te informacje były publikowane - tłumaczyła Pitera w TVN24.
O sprawie napisało wtorkowe "Metro". - Nie będziemy tego publikować. Odechciało mi się. Po analizie rządowych kart kredytowych obraz jest tak żałosny i straszny, że nie chcę nim straszyć - tłumaczyła gazecie.
W TVN24 Pitera dodała, że swoją pracę kontynuuje, ale jej wyniki opublikuje dopiero po przygotowaniu ustawy, która wydatki administracji będzie sankcjonować. Wcześniejsza publikacja raportu jej zdaniem mijałaby się się z celem.
Nowy raport nie ograniczy się do okresu rządów Jarosława Kaczyńskiego, według Pitery ma też pokazać okres rządów koalicji PO-PiS.
Jakie są ciągoty władzy?
Posłanka PO stwierdziła, że jej dotychczasowe ustalenia były porażające. - Jeżeli mam pisemne oświadczenie ministra, że wydał taką, a taką kwotę na cele służbowe, ale fakturę zgubił, to jak ja mam na to reagować? - pytała w TVN24.
Nowak: Jeszcze rozważymy upublicznienie raportu Pitery
Już po deklaracjach Pitery szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak powiedział, że rząd "jeszcze rozważa upublicznienie raportu". Zaznaczył, że dokument "posłużył do przygotowania wytycznych, które zostaną wprowadzone i którymi zostanie objęta całość administracji rządowej".
Jak dodał, wytyczne są przygotowywane wspólnie z ministerstwem finansów. - Tak, aby takie gorszące sceny jak kupno 15 dekagramów dorsza w galarecie nie koniecznie było finansowane ze służbowej karty ministra i aby ukrócić taki bizantyjski sposób wydawania publicznych pieniędzy - dodał Nowak.
Raport o rządach PiS
Dokument przygotowywany przez Julię Piterę na zlecenie Donalda Tuska, miał obnażyć rozrzutność podwładnych Jarosława Kaczyńskiego. Mieliśmy poznać szczegółowe wydatki ze służbowych kart kredytowych, których używali - zdaniem Pitery także do prywatnych celów - ministrowie PiS, Samoobrony i LPR. Do zestawienia mieli mieć dostęp wszyscy. Ostatecznie jednak do tego nie dojdzie.
Źródło: TVN24, "Metro"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24