Podczas spotkania z prezydentem Bronisławem Komorowskim Prokurator Generalny Andrzej Seremet przekazał, że nie wyobraża sobie dalszej współpracy z Naczelnym Prokuratorem Wojskowym Krzysztofem Parulskim i chce jego odwołania. Prezydent na dymisję jednak się nie zgadza - informuje RMF FM. Szef NPW przyjechał do Pałacu Prezydenckim po godz. 14, zastrzegając wcześniej, że nie zamierza się podać do dymisji. Co zrobi w tej sytuacji Bronisław Komorowski? Odpowiedź o godz. 15.15 na jego konferencji prasowej.
Prezydent zaprosił śledczych do siebie, by porozmawiać o źródłach ich sporu i przyczynach postrzelenia się pułkownika Mikołaja Przybyła. Spotkanie Seremeta z Komorowskim trwało ok. pół godziny i zakończyło się po godz. 11.
Rzecznik prokuratury Mateusz Martyniuk przyznał, że spotkanie dotyczyło też kwestii personalnych.
Będzie nowy szef NPW?
Jak informuje RMF FM, Seremet przekazał na nim, że chce odwołania Parulskiego m.in. w związku z zastrzeżeniami w prowadzeniu smoleńskiego śledztwa. Z kolei wg źródła PAP kolejnym powodem jest to, że poniedziałkowa konferencja Parulskiego została odebrana w kierownictwie Prokuratury Generalnej jako "wypowiedzenie posłuszeństwa przełożonym".
Martyniuk nie chciał komentować tych informacji. - W czasie spotkania Prokurator Generalny przedstawił prezydentowi pełną informację o wczorajszych wydarzeniach w Poznaniu i zapewnił go, że prokuratura cywilna i wojskowa pracują prawidłowo. Kwestie personalne także były poruszane na spotkaniu. Po wczorajszej konferencji Naczelnego Prokuratora Wojskowego Prokurator Generalny jest w trudnej sytuacji - powiedział Martyniuk.
W czasie spotkania prokurator generalny przedstawił prezydentowi pełną informację o wczorajszych wydarzeniach w Poznaniu i zapewnił go, że prokuratura cywilna i wojskowa pracują prawidłowo. Kwestie personalne także były poruszane na spotkaniu. Po wczorajszej konferencji naczelnego prokuratora wojskowego prokurator generalny jest w trudnej sytuacji Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratora Generalnego
Szefowa biura prasowego Kancelarii Prezydenta, Joanna Trzaska-Wieczorek w rozmowie z tvn24.pl przekazała tylko, że informacja nt. rozmowy prezydenta z Seremetem i Parulskim zostanie przekazana po zakończeniu obydwu spotkań.
Po godz. 14 w Pałacu Prezydenckim pojawił się Parulski. Przyjechali tam również szef BBN Stanisław Koziej oraz prezydencki minister ds. prawnych Krzysztof Łaszkiewicz.
Przed spotkaniem z Komorowskim, szef NPW mówił dziennikarzom, że nie zamierza się podać do dymisji.
Co zrobi w tej sytuacji Bronisław Komorowski? Odpowiedź o godz. 15.15 na jego konferencji prasowej.
Premier milczy
Prezydent zwrócił się już do Ministra Obrony Narodowej Tomasza Siemoniaka z prośbą o przedstawienie merytorycznej oceny efektów działań prokuratury w resorcie obrony.
Jeszcze w poniedziałek wieczorem Komorowski rozmawiał z szefem MON i ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem. Siemoniak poinformował prezydenta, że MON dobrze ocenia działania prokuratury i współpracę z nią. Powiedział też, że kierowany przez płk. Przybyła wydział ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej w prokuraturze poznańskiej skutecznie prowadził wiele ważnych spraw.
Do tej pory głosu w sprawie Przybyła i sytuacji w prokuraturze nie zabrał premier Donald Tusk. Szef rządu w piątek rozpoczął 10-dniowy urlop. Zamierza go przerwać tylko jutro – na jeden dzień, na czas wizyty w Danii i przekazania prezydencji w Unii Europejskiej. Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział, że sprawa z Poznania jest dokładnie monitorowana przez szefa rządu. Podkreślił, że prokuratura to organ niezależny. Na Twitterze poinformował jednak, że premier zajmie stanowisko w tej sprawie w środę.
Atak na prokuraturę
Prokurator Przybył podczas konferencji prasowej zarzucił Prokuraturze Generalnej złe decyzje dotyczące planów zmian w prokuraturze wojskowej. Powiedział, że proponowane przez nią rozwiązania, m.in. przejście prokuratorów wojskowych do cywilnych struktur jest "rozwiązaniem nieprawidłowym". - Sprawy karne dotyczące wojska rozmyją się w setkach innych i nie będzie już możliwości prowadzenia śledztw z taką dokładnością i skrupulatnością, jak do tej pory. (...) Jako prokuratorzy wojskowi prosimy o poszerzenie kompetencji umożliwiającej nam ściganie wszystkich przestępstw popełnianych na szkodę Wojska Polskiego - zaapelował.
Następnie oświadczył: - W dniu dzisiejszym staję w obronie honoru prokuratorów wojskowych i sędziów wojskowych, których określa się jako nieprzydatnych i anachronicznych. W mojej ocenie należy odejść od systemu statystyki liczenia spraw przypadających "na głowę" prokuratora czy sędziego, a zacząć liczyć pieniądze każdej z tych spraw, jakie traciło i traci państwo polskie na skutek przestępstw popełnianych przez zorganizowaną przestępczość o charakterze gospodarczym, żerującą na budżecie Wojska Polskiego i w tym zakresie rozliczać z działalności wojskowy wymiar sprawiedliwości.
WPO odpiera zarzuty mediów i Prokuratury Generalnej
Na konferencji zarzucił mediom manipulację.
Po umorzeniu przez warszawską Prokuraturę Okręgową śledztwa ws. „przecieku” ze śledztwa smoleńskiego, media ujawniły, że prowadząca początkowo to postępowanie prokuratura wojskowa w Poznaniu zbierała m.in. billingi dziennikarzy. Okazało się, że oskarżyciele wystąpili do operatorów także z żądaniem ujawnienia treści sms-ów z kilkunastu numerów telefonów. Po tych informacjach głos w sprawie zabrała Prokuratura Generalna, której Rzecznik prok. Mateusz Martyniuk stwierdził, że takie „żądanie bez zgody sądu jest prawnie niedopuszczalne”. Z opinią tą zgodziło się wielu ekspertów. Byli wśród nich między innymi prok. Jacek Skała ze Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP oraz prok. Małgorzata Bednarek, szefowa prokuratorskiego stowarzyszenia "Ad Vocem".
Na poniedziałkowej konferencji prasowej płk Mikołaj Przybył skrytykował za te oceny wszystkie wymienione osoby. Wcześniej w rozmowie z tvn24.pl zaznaczał, że prokuratorzy działali zgodnie z prawem i w sprawie sms-ów nie musieli pytać o zgodę sądu. Podkreślił też, że ostatecznie żadne treści wiadomości tekstowych nie zostały im ujawnione. To samo pisał w publikowanych na stronach Naczelnej Prokuratury Wojskowej oświadczeniach. Płk Przybył konsekwentnie powtarzał, że w chwili zwracania się o billingi prokurator nie wiedział, do kogo należy dany numer telefonu.
Z akt śledztwa wynikało jednak co innego. W materiałach śledztwa załączone były bowiem e-maile redaktora Macieja Dudy z tvn24.pl, w których podaje swój numer, a także notatka jednego z prokuratorów Naczelnej Prokuratury Wojskowej, po rozmowie z dziennikarzem "Rzeczpospolitej" Cezarym Gmyzem. Prokurator opisał w niej, że 11 listopada zadzwonił do niego red. Gmyz i zostawił wiadomość: "Dzień dobry, Cezary Gmyz, redakcja „Rzeczpospolitej”, uprzejmie proszę o kontakt pod numerem stacjonarnym 22 629…. lub komórkowym 607……, dziękuję bardzo."
Źródło: PAP, TVN24, tvn24.pl, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24