Wojsko zapowiada polepszenie warunków szkolenia pilotów Sił Powietrznych. Po katastrofie w Smoleńsku podniosło się bowiem wiele głosów, mówiących o niedostatecznym poziomie ich wyszkolenia. Jak pisze "Rzeczpospolita", ze strony Sztabu Generalnego padła zapowiedź zwiększenia limitów paliwa przeznaczonego na loty treningowe. "Gazeta Wyborcza" dodaje, że po wakacjach ma zostać ogłoszony przetarg na zakup nowych samolotów do szkolenia zaawansowanego.
Od kilku lat wojskowi, politycy i media zwracali uwagę na problem zbyt małych ilości paliwa przeznaczonych na loty szkoleniowe. Drugim problemem, jeszcze starszym, są samoloty Iskra, które mają już pół wieku i nijak przystają do potrzeb szkolenia pilotów mających latać na nowoczesnych, naszpikowanych elektroniką samolotach bojowych.
Bez paliwa nawet Polak nie poleci
Niedostateczna ilość paliwa przeznaczona rokrocznie przez władze wojskowe na szkolenie pilotów jest problemem od wielu lat. Praktycznie od początku istnienia III RP wojskowi lotnicy nie mogli trenować tyle, ile ich koledzy w wojskach państw zachodnich.
Do osiągnięcia minimalnego poziomu wyszkolenia rocznie potrzeba około 38 tysięcy ton paliwa, a w tym roku na ten cel pierwotnie przeznaczono około 42 tys. ton. Nadal było to jednak niewiele ponad minimum i nie wystarczało do dobrego wytrenowania pilotów.
Jak napisała "Rzeczpospolita", gen. Andrzej Błasik - szef Dowództwa Sił Powietrznych, który tragicznie zginał w Smoleńsku - wysłał już w lutym apel do MONu z prośbą o przyznanie większych ilości paliwa. Dopiero po katastrofie Tu-154 i po ponownym podniesieniu się głosów o niedostatecznym treningu pilotów wojskowych, jego prośby odniosły skutek - lotnictwo dostanie w tym roku 53 tysiące ton paliwa.
Iskry wreszcie do muzeum
Wraz z obietnicą zapewnienia pilotom możliwości częstszych lotów, ponownie pojawia się kwestia zapewnienia im nowoczesnego sprzętu, na którym mogli by się szkolić. Obecnie muszą trenować na samolotach Iskra, których miejsce jest raczej w muzeum niż na lotnisku. 50-letnia konstrukcja zupełnie nie przystaje do współczesnych wymogów i nie nadaje się do szkolenia pilotów do latania na F-16.
Piloci, którzy mają służyć na naszych najnowszych samolotach, teraz uczą się tego w USA w ramach umowy o ich zakupie. Darmowe szkolenie skończy się jednak mniej więcej w 2015 roku, potem trzeba by za to słono płacić lub przenieść cały proces do kraju.
Żeby móc to robić w Polsce, trzeba zakupić nowe samoloty do szkolenia zaawansowanego (ostatni etap przed rozpoczęciem lotów na normalnym samolocie bojowym). Jest to jednak kosztowne i decyzja ta jest ciągle odwlekana w czasie. Kolejne katastrofy w lotnictwie wojskowym raz po razie wydobywają tą palącą kwestię na światło dzienne.
Nowa epoka w szkoleniu pilotów
Jak donosi jednak "Gazeta Wyborcza", wojsko po wakacjach ogłosi przetarg na nowe samoloty do szkolenia zaawansowanego. Zakup ma docelowo kosztować około 1 miliarda dolarów, a pierwsze nowe samoloty mają się pojawić w Polsce w 2014 roku.
Następcy Iskry mają służyć nie tylko do nauki, ale też w ograniczonym zakresie do walki. W sytuacji zagrożenia będzie można je uzbroić i wysłać na front.
W konkursie liczą się trzy konstrukcje: Brytyjski Hawk, Włoski M-346 i Koreański T-50. Pierwszy to najstarsza, aczkolwiek ciągle modernizowana i prawdopodobnie najtańsza propozycja. Dwa pozostałe są konstrukcjami nowoczesnymi, ale też droższymi. T-50 jako konstrukcja najdroższa (około 21 mln dolarów sztuka), jest najbardziej zbliżony do F-16 i oferuje największe możliwości bojowe.
Źródło: Rzeczpospolita, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24