Prezes Rady Ministrów podpisał decyzję administracyjną zlecającą działania przygotowawcze Poczcie Polskiej - mówił przed sejmową komisją śledczą ds. wyborów kopertowych były szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk. Przyznał też, że korzystał z prywatnej skrzynki mailowej do celów służbowych.
W poniedziałek przed sejmową komisją badającą wybory kopertowe stanął w charakterze świadka Michał Dworczyk, były szef kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego. Pierwszą część przesłuchania zdominowały kwestie interpretacji treści decyzji byłego premiera Mateusza Morawieckiego. Czego ona dokładnie dotyczyła i na podstawie jakich opinii została podjęta. Były minister przyznał, że używał prywatnej skrzynki mailowej do celów służbowych. Jego zachowanie podczas przesłuchania podsumowała w serii pytań posłanka Magdalena Filiks (KO). - Dobrze się pan bawi na tej komisji. Jest mi miło, że pan się u nas tak dobrze czuje. Polki i Polacy ocenią pańskie odpowiedzi - mówiła.
Na początku były minister został zapytany, czy chce skorzystać z prawa swobodnej wypowiedzi. - Przeszła mi przez głowę taka myśl, ale wiem, że dla części z państwa może stanowić to problem, więc proponuję od razu przejść do przesłuchania - stwierdził Michał Dworczyk.
Komisja ds. wyborów kopertowych. Maile Dworczyka
Jako pierwszy pytania zadawał Dariusz Joński (KO), przewodniczący komisji. Zaczął od tematu maili z prywatnej skrzynki byłego ministra. Już wcześniej komisja skierowała wniosek do prokuratora generalnego o zabezpieczenie i przekazanie komisji korespondencji przesłanej pocztą elektroniczną do i przez Michała Dworczyka od 20 marca 2020 do 3 czerwca 2020 dotyczącej lub związanej z przygotowaniem i przeprowadzeniem wyborów prezydenckich w 2020 roku.
Joński pytał o mail od ministra Artura Sobonia, cytowanego wcześniej przez byłego wicepremiera Jarosława Gowina, w sprawie potencjalnych problemów z wyborami korespondencyjnymi. - Czy jest prawdziwy? Nie wiem. Nie przypominam sobie. Nie mogę potwierdzić, nie mogę wykluczyć - mówił przesłuchiwany. W odpowiedzi na późniejsze pytanie posła Bartosza Romowicza (Polska 2050-TD) stwierdził, że nie chce odnosić się do czegoś "ściągniętego z rosyjskiego serwera".
Joński dopytał jednak, czy były minister wykorzystywał skrzynkę prywatną do celów służbowych. - Mogło się zdarzyć - stwierdził Dworczyk. - Było to zgodne z prawem, żeby - zwłaszcza w sytuacji pandemii - używać prywatnej skrzynki do korespondencji. Wtedy, jak państwo pamiętacie, bardzo dużo osób było na pracy zdalnej, wtedy się dopiero uczyliśmy funkcjonować w sytuacji pandemii. I to było dopuszczalne - podkreślał.
- To nieprawdopodobne. Pracownicy wysyłali do pana na prywatną skrzynkę informacje i decyzje dotyczące ogłoszenia wyborów, a pan mówi, że jakieś obce służby wdarły się do pana skrzynki, która była niezabezpieczona. Bardzo ciekawe - komentował przewodniczący Joński.
O maile pytała też Magdalena Filiks. Posłanka wyrażała zdziwienie, że były minister przez wiele miesięcy nie weryfikował, czy to jego maile pojawiały się w przestrzeni publicznej. Zapytała go o adres skrzynki, a on potwierdził: - To była moja skrzynka, została skasowana od czerwca 2022 roku.
Po pytaniach Anity Kucharskiej-Dziedzic (Lewica) Dworczyk uściślił, że "po dwóch czy trzech próbach pozbycia się złośliwego oprogramowania" zdecydował o jej zlikwidowaniu. - Jednym ze znaków, że skrzynka jest dalej zhakowana, było to, że zaczęto wysyłać maile, m.in. do ministra Szrota - mówił. Chodzi o Pawła Szrota, ówczesnego ministra w Kancelarii Prezydenta, obecnie posła PiS.
Decyzja premiera w sprawie wyborów i opinie prawne
Sporo czasu zajęły pytania na temat podstawy prawnej wydanych przez ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego dwóch decyzji z 16 kwietnia 2020 r. polecających Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych podjęcie działań zmierzających do przygotowania przeprowadzenia wyborów w formie korespondencyjnej.
Przewodniczący Joński pytał Dworczyka, czy to on rekomendował premierowi Morawieckiemu podpisanie decyzji polegającej na zleceniu Poczcie Polskiej przeprowadzenie wyborów i druku kart Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. - Tak, przedłożyłem prezesowi Rady Ministrów dwie decyzje administracyjne, o których pan mówi, do podpisania - przyznał Dworczyk.
Joński zwrócił uwagę, że przed podjęciem decyzji przez premiera Dworczyk otrzymał na maila dwie opinie: Prokuratorii Generalnej i dyrektor departamentu prawnego w KPRM Magdaleny Przybysz. Ta ostatnia wskazała w opinii, co może grozić premierowi, jeśli podpisze decyzję. Jednak, zdaniem Dworczyka, stanowiska te dotyczyły nie decyzji, którą podpisał premier, tylko projektu nadesłanego z Ministerstwa Aktywów Państwowych.
Sporo uwagi posłowie poświęcili kwestii różnicy między projektem przesłanym z Ministerstwa Aktywów Państwowych a decyzją podpisaną przez premiera. - Premier nie zlecał przeprowadzenia wyborów, ale zlecał czynności zmierzające do przygotowania. To powszechna praktyka, że dany resort przygotowuje się do wejścia w życie ustawy. Same działania przygotowawcze są czymś naturalnym. Decyzja nie wskazywała na to, kto i ile miał wydać pieniędzy - tłumaczył Dworczyk.
Poseł Jacek Karnowski (KO) dopytywał, czy premier sam zapoznał się z opiniami prawnymi. - Wspomniałem w rozmowie z premierem, że z Ministerstwa Aktywów Państwowych przyszedł projekt, który został krytycznie oceniony. Po tym zleciłem przygotowanie projektu. Nowa propozycja uwzględniała zlecenie działań zmierzających do przeprowadzenia wyborów, zamiast - jak w propozycji MAP - zlecenie przeprowadzenia. Bo do tej propozycji były negatywne opinie - mówił Dworczyk.
Poseł Bartosz Romowicz również dopytywał o różnice między projektem z MAP a już podpisanymi decyzjami, czy były znaczące. - Podjęcie działań zlecających do przygotowania. Czym to się różni od zlecenia? Czy to nie jest to samo nazwane innymi słowami? - zastanawiał się poseł. - Działaliśmy z taką wiedzą i przeświadczeniem, że to są jednak różne rzeczy - mówił Dworczyk. I jeszcze raz podkreślił, że o ile do projektu MAP były dwie negatywne opinie pisemne, to do projektu właściwej decyzji były dwie ustne i jedna pisemna opinia.
Koszty wyborów
Dworczyk zapytany przez wiceprzewodniczącego komisji Jacka Karnowskiego (KO), czy na podstawie decyzji zlecających przygotowanie do przeprowadzenia wyborów wydano kilkadziesiąt mln złotych z publicznych pieniędzy odparł, że "decyzja nie wskazywała, ile i kto powinien wydać pieniędzy". - Decyzja zobowiązywała ministrów właściwych nadzorujących Pocztę Polską i PWPW do zawarcia umów, w ramach których byłoby określone kto, jakie zadania powinien zrealizować i jakie powinny być rozliczenia z tym związane - mówił.
- Premier nikogo nie zobowiązywał do wydania 60 milionów złotych czy innej kwoty. (... ) Nie wskazywał, kto, ile, na co pieniędzy ma wydać, bo nie miał do tego podstawy. Zlecił ministrom nadzorującym: ministra aktywów państwowych w przypadku Poczty Polskiej i ministra spraw wewnętrznych i administracji w przypadku PWPW do zawarcia umów - doprecyzował.
Dworczyk pytany przez Anitę Kucharską-Dziedzic z Lewicy o kwestie związane m.in. z refundowaniem kosztów wyborów Poczcie Polskiej przy braku umowy z resortu aktywów państwowych, dotyczącej tej sprawy stwiedził, że nie chciałby wypowiadać się, jak to wyglądało w innych działach administracji czy w innych resortach. - Z jednego powodu: ja po prostu tego nie wiem – odparł były szef kancelarii premiera.
- Ja się przyznaję do tego, że nadzorowałem proces przygotowania decyzji, że je przedstawiałem premierowi, ja biorę na klatę te rzeczy, za które - przepraszam za ten kolokwializm - odpowiadała Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Natomiast nie odpowiadaliśmy za to, mówię o Kancelarii Prezesa Rady Ministrów czy o mnie osobiście jako przesłuchiwanym świadku, wówczas szefie KPRM-u, za to, co się dzieje w innych resortach - dodał.
Kto jest odpowiedzialny za wybory kopertowe
Przewodniczący Dariusz Joński pytał Michała Dworczyka, dlaczego premier zlecił Poczcie Polskiej przeprowadzenie wyborów, a nie Państwowej Komisji Wyborczej. - Wydaje mi się, że dlatego, że jedynie Poczta Polska dysponowała takim aparatem, dzięki któremu można było te wybory przeprowadzić - stwierdził polityk.
Przewodniczący dopytywał, czy świadek podziela opinię byłego wicepremiera Jacka Sasina, który stwierdził, że odpowiedzialność za wydanie decyzji o powierzeniu przeprowadzenia wyborów Poczcie Polskie i PWPW ponosi ówczesny premier Morawiecki. Były szef KPRM dopominał się jednak dokładnego cytatu z Sasina, bo "mówimy o sprawach bardzo wrażliwych i delikatnych zarówno merytorycznie, jak i politycznie".
- Panu jest do śmiechu, ale ludziom nie było do śmiechu. Zamknęliście lasy i szkoły, a sami przygotowywaliście wybory kopertowe. Denerwuję się, bo życie i zdrowie ludzi było zagrożone - mówił Joński, a następnie sprecyzował: - Zapytałem pana Sasina, kto zdecydował, że przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych zostanie powierzone Poczcie Polskiej. Sasin: Prezes Rady Ministrów. Czyli? Sasin odpowiada: premier Mateusz Morawiecki. Czy pan również tak uważa, jak wicepremier Jacek Sasin? - pytał Joński.
- Prezes Rady Ministrów podpisał decyzję administracyjną zlecającą działania przygotowawcze Poczcie Polskiej - przyznał Dworczyk.
Niedługo potem przewodniczący Joński skomentował to na platformie X (dawniej Twitter):
Do tego komentarza odniósł się zadający później pytania Przemysław Czarnek. Poseł PiS pytał Dworczyka, czy potwierdza, że powiedział właśnie te słowa, które napisał Joński, podczas dzisiejszego posiedzenia komisji. Dworczyk odpowiedział: - Niczego takiego nie powiedziałem, a z cytatu pana posła wnioskuję, że premier Sasin również niczego takiego nie powiedział.
Źródło: TVN24.pl, PAP