Po ataku na skrzynkę mailową szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka politycy obozu rządowego mówią, że "doszło do bezprecedensowego ataku", "została zaatakowana cała klasa polityczna" i jest to oblicze "współczesnej wojny". Tymczasem w 2014 roku, kiedy ujawniono nielegalne nagrania polityków, głównie politycznych przeciwników obecnie rządzących, skupiali się przede wszystkim na treści tych nagrań. Prezes PiS Jarosław Kaczyński, dziś wicepremier odpowiedzialny za bezpieczeństwo, mówił między innymi o "rozkładzie aparatu państwa".
W piątek gościem "Jeden na Jeden" w TVN24 będzie były szef ABW, generał Krzysztof Bondaryk.
Informacje o włamaniu na skrzynkę mailową szefa kancelarii premiera, ministra Michała Dworczyka i konto w mediach społecznościowych jego żony pojawiły się w nocy z 8 na 9 czerwca. Potwierdził to sam Michał Dworczyk i zapewniał, że łupem ataku hakerów nie padły "żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny". 11 czerwca Dworczyk poinformował, że "nadal prowadzone są ataki na konta jego rodziny w różnych kanałach komunikacji, nawet w odniesieniu do dzieci". Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn przekazał, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadzi swoje analizy związane z tym atakiem.
W środę na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego odbyło się niejawne posiedzenie Sejmu, na którym przedstawiona została informacja w sprawie cyberataków wymierzonych w Polskę.
Premier: doszło do bezprecedensowego ataku
Jak na ataki hakerskie na skrzynkę mailową Dworczyka reagują przedstawiciele obozu rządowego?
- Doszło do bezprecedensowego ataku, który kierowany jest według wszelkiego prawdopodobieństwa zza naszej wschodniej granicy, bo bardzo wiele na to wskazuje, rusycyzmów, które pojawiają się w sfabrykowanych wpisach na Facebooku i w mailach - oświadczył w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki. Wydarzenia te określił jako "lekcję, nauczkę, którą wszyscy, cała polska klasa polityczna, powinniśmy wziąć rzeczywiście sobie do serca i popatrzeć na to, co, kto, w jaki sposób używa, jakie są zabezpieczenia".
Dodał, że "wszystko wskazuje na to, że cała polska klasa polityczna została w ten sposób zaatakowana". - To jest takie nowe oblicze współczesnej wojny - ocenił Morawiecki.
Rzecznik rządu: będziemy przedmiotem bezprecedensowego ataku dezinformacyjnego
Rzecznik rządu Piotr Mueller mówił w środę, że w sprawie cyberataków "działania są prowadzone w sposób zorganizowany". - Odpowiednie służby prowadzą działania, by zidentyfikować i zidentyfikowały już część autorów tych działań - mówił.
- W najbliższym czasie spotkamy się z szeroko zakrojonymi działaniami dezinformacyjnymi, które mieszają informacje prawdziwe z informacjami, które są całkowicie nieprawdziwe. Już teraz do niektórych redakcji trafiają spreparowane informacje na temat poszczególnych polityków, które są nieprawdziwe, zmanipulowane, wytworzone - powiedział rzecznik rządu.
Ostrzegał, że cała klasa polityczna będzie "przez najbliższe tygodnie, albo nawet dłużej, przedmiotem bezprecedensowego ataku dezinformacyjnego".
"To jest problem nie tylko Polski, ale całego świata"
Europoseł Zjednoczonej Prawicy Patryk Jaki ocenił w programie "Kawa na ławę" w TVN24, że ataki hakerskie "to jest problem nie tylko Polski, ale całego świata". - Skrzynki najważniejszych instytucji amerykańskich również wielokrotnie niestety trafiały na hakerów - mówił.
- To jest sprawa, której zapewne tylko nasze służby nie rozwiążą i trzeba zbudować zabezpieczenia dotyczące cyberbezpieczeństwa we współpracy międzynarodowej państw Zachodu, państw demokratycznych. (…) Potrzebna jest współpraca międzynarodowa i wymiana technologii, bo hakerzy atakują niestety wszystkich - dodał Jaki.
Co politycy obozu rządowego mówili po wybuchu afery taśmowej?
W 2014 roku doszło do ujawnienia treści rozmów nielegalnie nagranych polityków, głównie przedstawicieli politycznego przeciwnika, czyli ówczesnego rządu PO-PSL.
Tak zwana afera podsłuchowa była jedną z głośniejszych spraw ostatnich lat. Ujawnione w mediach nagrania wywołały w 2014 roku kryzys w rządzie Donalda Tuska. Do nagrywania osób z kręgów polityki, biznesu i funkcjonariuszy publicznych w dwóch restauracjach dochodziło w latach 2013-2014. Nagrano między innymi ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę, szefa CBA Pawła Wojtunika. Podczas kilkudziesięciu nielegalnie nagranych spotkań utrwalono rozmowy ponad stu osób.
Czytaj więcej: Afera taśmowa - raport
- Po raz pierwszy w historii po 1989 roku mamy do czynienia z sytuacją, że to nie rozmówca nagrywa rozmówcę, ale po raz pierwszy mamy do czynienia ze zorganizowanym z zewnątrz nielegalnym podsłuchem - mówił wówczas stojący na czele rządu Donald Tusk. Ówczesny premier podkreślał, że kluczowe jest zidentyfikowanie grupy, która działa na rzecz destabilizacji państwa. Zaznaczył, że ci politycy, którzy zacierają ręce, że rząd i wysocy urzędnicy padli ofiarą afery podsłuchowej, są politykami krótkowzrocznymi.
Wówczas jednak przedstawiciele obecnego obozu rządowego wielokrotnie odnosili się publicznie do nagrań, krytykując przede wszystkim ich treść, a nie fakt, że zostały utrwalone w sposób nielegalny, bez zgody osób nagrywanych.
Kaczyński o "rozkładzie aparatu państwa"
Obecny wicepremier do spraw bezpieczeństwa, prezes PiS Jarosław Kaczyński, który wtedy był liderem opozycji, mówił w czerwcu 2014 roku, że "doszło do niezwykłych i bulwersujących wydarzeń", wskazujących na to, "że w Polsce łamane jest prawo". - Oczekujemy dymisji rządu. Jeśli nie, składamy wniosek o wotum nieufności - zapowiadał Jarosław Kaczyński. Jeszcze tego samego dnia wniosek był gotowy. Kaczyński mówił też między innymi, że "mamy do czynienia z rozkładem aparatu państwa".
Kaczyński wzywał "wszystkie siły do walki w obronie wolności słowa"
Jednocześnie prezes PiS bronił wówczas wolności słowa po tym, jak do redakcji tygodnika "Wprost", który opublikował stenogramy z rozmów, weszli funkcjonariusze ABW.
- Mamy do czynienia z zupełnie bezpośrednią akcją przeciwko wolności słowa, czyli jednemu z najbardziej podstawowych praw demokratycznych - mówił wówczas Jarosław Kaczyński, wzywając "wszystkie siły demokratyczne" do "obrony wolności słowa w Polsce".
"Rządy nieudaczników"
Z kolei obecny minister spawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro mówił wówczas, że postępowanie polityków, którzy zostali nagrani, to "granda, działanie sitwy, która chce rządzić".
Ówczesny szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, obecnie minister obrony narodowej, dodawał, że "Polską rządzą nieudacznicy i mafijna sitwa".
Gliński w 2014 roku: niedobrze się stało, że próbuje się przykrywać taśmy prawdy
Piotr Gliński, który wówczas był kandydatem na premiera technicznego, a obecnie jest wicepremierem oraz ministrem kultury, dziedzictwa narodowego i sportu mówił po tym, jak Sejm odrzucił wniosek PiS o konstruktywne wotum nieufności dla rządu PO-PSL, że "niedobrze się stało, że próbuje się przykrywać taśmy prawdy, próbuje się przykrywać fakt, że obecna ekipa rządowa z pogardą wypowiada się o polskim społeczeństwie, że przyznaje się do tego, że polskie państwo nie funkcjonuje, że używa niezależne instytucje państwa do swoich własnych gier politycznych".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock