Aż kilka dni będzie leżał pociąg, który wykoleił się w poniedziałek w okolicy miejscowości Kaźmierzów, niedaleko kopalni Polkowice-Sieroszowice - mówi tvn24.pl Anna Osadczuk, rzeczniczka KGHM, do którego pośrednio należy skład. Informację o wypadku dostaliśmy na platformę Kontakt TVN24.
Jak wyjaśnia Anna Osadczuk pusty skład należący do Pol-Miedź Transu, spółki-córki KGHM i jadący po jej własnych torach jechał z kopalni Rudna w stronę kopalni Polkowice-Sieroszowice.
W poniedziałek po południu na prostym odcinku w miejscowości Kaźmierzów lokomotywa wraz z 15 wagonami, które ciągnęła, wypadła z torów i zsunęła się z nasypu.
Nikomu nic się nie stało. Jedynie ustawiacz składu trafił do szpitala na obserwację. Przyczyną wypadku był najprawdopodobniej zły stan torowiska.
Dlaczego tak długo?
Dlaczego przywracanie ruchu na torach będzie trwało tak długo? - Przynajmniej trzy dni będzie trwało usypywanie drogi dla ciężkiego sprzętu - wyjaśnia Osadczuk. Rzeczniczka mówi jednak, że już rozpoczęło się przygotowywanie drogi ze żwiru i płyt betonowych.
W ciągu trzech dni powinno się udać dostarczyć ciężki sprzęt na miejsce katastrofy znajdujące się w szczerym polu. - Nie wpłynie to jednak na szybkość dostaw - dodaje Polkowska.
Źródło: Kontakt TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: internauta