Odwołano zaplanowane na 6 lipca badania psychiatryczne Jarosława Kaczyńskiego - podał rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie Wojciech Małek. Stan zdrowia psychicznego prezesa PiS miał zostać zbadany przez biegłych psychiatrów w procesie, jaki wytoczył Kaczyńskiemu Janusz Kaczmarek.
Jak poinformował Wojciech Małek nowy sędzia, który poprowadzi proces, najpierw chce poznać akta sprawy. Rzecznik informując o odwołaniu środowego terminu badań (które zarządził sędzia Maciej Jabłoński, wyłączony potem ze sprawy na wniosek obrońców prezesa PiS), nie umiał sprecyzować, kiedy zapadnie ostateczna decyzja w tej sprawie. Według Małka nowy sędzia wyznaczony do poprowadzenia tego procesu najpierw chce się zapoznać z aktami postępowania.
Nowy sędzia
W zeszłym tygodniu sąd wyłączył sędziego Jabłońskiego z prowadzenia procesu karnego o zniesławienie, jaki Kaczyńskiemu wytoczył Janusz Kaczmarek za określenie go mianem "agent śpioch". Powodem wyłączenia sędziego był fakt, że orzekał on już wcześniej w sprawach dotyczących Kaczmarka. Sprawa dotyczy wypowiedzi z 2008 roku.
W piątek w sądzie wyznaczono nowego sędziego do poprowadzenia tego procesu. Może on zmienić lub utrzymać wydane w połowie czerwca postanowienie o skierowaniu Kaczyńskiego na badania psychiatryczne. Lider PiS tę decyzję uznawał za "skandaliczną, całkowicie bezprawną i pozbawioną podstaw". Mówił też, że ta decyzja ma swoje "aspekty polityczne".
Pytany o to w poniedziałek rzecznik sądu nie umiał sprecyzować, kiedy zapadnie ostateczna decyzja, czy badania psychiatryczne są w tej sprawie potrzebne, czy też nie.
Nowy sędzia najpierw chce się zapoznać z aktami sprawy Rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie
Kaczmarek wytoczył prezesowi PiS proces za pomówienie go określeniem "agent śpioch". W końcu kwietnia warszawski sąd okręgowy uchylił wcześniejszą decyzję sądu rejonowego o umorzeniu tej sprawy i nakazał prowadzić ten proces.
Na początku czerwca media poinformowały, że sąd rejonowy zwrócił się do prezesa PiS z pytaniami mającymi ustalić, czy będzie w stanie odpowiadać w procesie ze względu na stan zdrowia psychicznego.
Zarządzenie sądu miało zostać wydane - jak wynikało z ujawnionych dokumentów - "wobec treści publicznych wypowiedzi oskarżonego Jarosława Kaczyńskiego odnoszących się do kwestii jego stanu psychicznego i skutków przyjmowanych środków farmakologicznych". Chodziło o wypowiedzi w wywiadach udzielonych przez Kaczyńskiego tygodnikowi "Newsweek" i portalowi Onet.pl.
Cztery pytania
Sąd w swoim zarządzeniu z końca maja zawarł cztery pytania: po pierwsze, jak nazywają się leki, które przyjmował Kaczyński po 10 kwietnia 2010 roku; po drugie, jaki lekarz przepisał mu te lekarstwa; po trzecie, czy Jarosław Kaczyński również teraz przyjmuje środki, które oddziałują na psychikę. I po czwarte, czy lider opozycji wcześniej już korzystał z porady psychologa, neurologa lub psychiatry, a także czy obecnie z takich porad korzysta.
Wówczas rzecznik PiS Adam Hofman zaznaczył, że w związku z "dziwną i niespotykaną praktyką" partia zdecydowała się na upublicznienie odpowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, którą skierował do Sądu Rejonowego.
Kaczyński informował w niej sąd, że otrzymywał leki zgodne z zaświadczeniem lekarskim. Dodawał, że zostały mu przepisane przez Wojskowy Instytut Medyczny 10 kwietnia 2010 roku. Lider PiS zaprzeczył też, jakoby nadal brał leki, które oddziałują na psychikę. Poinformował również sąd, że nie korzystał z porady psychologa, neurologa lub psychiatry.
Za "agenta śpiocha"
Proces karny dotyczy wypowiedzi z 2008 r. - prezes PiS powiedział, że Kaczmarek "to był po prostu człowiek drugiej strony, jak to niektórzy nazywają - taki "śpioch". - To jest nawiązanie do agenta śpiocha. Ktoś przez wiele lat nie wypełniał swojej funkcji, potem dostaje sygnał i zaczyna pracować jako agent - dodał.
W prywatnym akcie oskarżenia Kaczmarek zarzucił Kaczyńskiemu, że pomówił go w mediach o właściwości, które "mogą poniżyć go w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danej działalności". Artykuł 212 par. 2 kodeksu karnego przewiduje za taki czyn grzywnę, karę ograniczenia wolności albo do roku więzienia. Zgodnie z nim nie popełnia przestępstwa ten, kto "rozgłasza prawdziwy zarzut dotyczący postępowania osoby pełniącej funkcję publiczną lub służący obronie społecznie uzasadnionego interesu".
- Wszystko podtrzymuję - mówił Kaczyński, gdy w 2009 r. zrzekł się immunitetu poselskiego do tej sprawy. Zapowiedział wtedy, że jako oskarżony zamierza skorzystać z prawa przedstawienia sądowi "informacji, które mają charakter ściśle tajny". Sam proces będzie zapewne niejawny.
Trwa już cywilny proces wytoczony przez Kaczmarka za te same słowa prezesowi PiS (na wniosek pozwanego jest on niejawny). Kaczmarek żąda od pozwanego oświadczenia, w którym Kaczyński wyrazi "szczery żal" i przeprosi Kaczmarka "za postawienie nieprawdziwych zarzutów, że tkwi w układzie, utrudnia śledztwa prowadzone przez organy ścigania" oraz za "znieważające nazwanie go agentem śpiochem". Miałby też wpłacić 10 tys. zł na Caritas. Pozwany wnosi o oddalenie pozwu. Ciąg dalszy tego procesu - we wrześniu.
Źródło: PAP