Sztaby Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego będą prześcigać się w różnych trikach i ukłonach. Wyścig trwa, natomiast nie chcę dać żadnego wskazania - oświadczył w "Kropce nad i" były kandydat na prezydenta Krzysztof Bosak. Poseł Konfederacji oświadczył, że skorzysta z prawa do oddania głosu w drugiej turze, ale nie ujawni na kogo zagłosuje.
We wtorek rano poznaliśmy pełne wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich. Andrzej Duda zdobył 43,50 procent poparcia, Rafał Trzaskowski - 30,46 procent, a Szymon Hołownia - 13,87 procent. Na dalszych miejscach uplasowali się Krzysztof Bosak (6,78), Władysław Kosiniak-Kamysz (2,36) i Robert Biedroń (2,22). Pozostali kandydaci zdobyli poniżej 0,3 procent poparcia.
Bosak w specjalnym, powyborczym wydaniu "Kropki nad i" w TVN24, komentując swój wynik powiedział, że ma niedosyt. - Chciałbym wejść do drugiej tury i rywalizować z prezydentem Andrzejem Dudą o zwycięstwo. Tak jest w demokracji, że czasem się wygrywa, a czasem się zostaje w pierwszej turze - przyznał. Dodał, że jest zadowolony z wysokiego poparcia wśród ludzi młodych i faktu, że zdobył nowych wyborców, którzy nie głosowali na Konfederację w wyborach parlamentarnych w 2019 roku.
Bez wskazania na kandydata. "Szanujemy inteligencję i autonomię naszych wyborców"
Bosak przypomniał, że już w wieczór wyborczy liderzy Konfederacji oświadczyli, że ugrupowanie nie poprze żadnego kandydata w drugiej turze głosowania.
- Nie powiem, do którego mi bliżej - mówił Bosak. - Szanujemy inteligencję i autonomię naszych wyborców. Nie chcemy im wskazywać, kogo warto poprzeć, ponieważ uważamy, że nikt z tych panów przez ostatnie lata swojej kariery politycznej nie starał się o realizację bliskiego nam programu wolności gospodarczej, konserwatyzmu obyczajowego, czy stania na straży suwerenności naszego państwa - tłumaczył.
Poseł Konfederacji powiedział, że "to, co nas czeka przez dwa tygodnie to socjotechnika". - Rozumiem, że socjotechnika jest elementem demokracji. Sztaby Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego będą prześcigać się w różnych trikach i ukłonach - sugerował. - Wyścig trwa, natomiast nie chce dać żadnego wskazania - zaznaczył.
Dodał przy tym, że bezpośrednich telefonów ze sztabów Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego nie było. - Tego typu podchodów ani propozycji nie było. Wydaje mi się, że w obu sztabach jest decyzja, że rozwiążą kwestię Konfederacji na poziomie medialnym - ocenił.
Bosak: Duda i Trzaskowski nie różnią się ze sobą szczególnie
Bosak oświadczył, że skorzysta z prawa do oddania głosu w drugiej turze, ale nie ujawni, na kogo zagłosuje.
- Nasza optyka w Konfederacji jest taka, że i Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski nie różnią się ze sobą szczególnie. Duda zaczynał w Unii Wolności, Trzaskowski był kształcony na eurokratę. W kwestii Unii Europejskiej, czy polityki międzynarodowej nie zarejestrowałem żadnych różnic - zwrócił uwagę. Dodał, że obaj kandydaci "idą głównym nurtem poprawnym politycznie, unikającym kłopotliwych tematów".
Bosak przypomniał, że zarówno Duda, jak i Trzaskowski byli posłami i europosłami. - Powinni mieć bogaty rekord inicjatyw, tymczasem byli posłami i europosłami na tyle bezbarwnymi, że my z ich pracy właściwie nic nie pamiętamy - ocenił.
- Gdyby nie moralne poczucie obowiązku, które mam w sobie jako obywatel i katolik, to byłbym wśród tych zniechęconych - powiedział Bosak.
"Uniknięcie debaty jest bardziej w interesie tego, kto ma funkcję prezydenta"
TVN, TVN24 i portale: Onet oraz Wirtualna Polska zaprosiły Dudę i Trzaskowskiego do wspólnej debaty prezydenckiej.
Uczestnictwo w debacie potwierdził Rafał Trzaskowski. Andrzej Duda odniósł się do tej propozycji we wtorek. - Nie obawiam się debat, ale mam jedną prośbę. Niech się media dogadają. Mamy w Polsce trzy wielkie telewizje: Telewizja Polska, Polsat, TVN. Proszę się dogadać między sobą, zrobić jedną debatę, do której będą mogły się dołączyć inne media - powiedział.
- Chciałbym, żeby największe telewizje się dogadały i zrobiły jedną debatę, w której obaj kandydaci się spotkają. Jeżeli różne media pracują nad różnymi formułami debaty, niezależnie od siebie, to obu kandydatom może dać to idealny pretekst do uniknięcia debaty - skomentował w "Kropce nad i" Bosak. Jego zdaniem, "uniknięcie debaty jest bardziej w interesie tego, kto ma funkcję prezydenta i wyższe poparcie sondażowe".
- Rodzaj gry, do której dochodzi w takich sytuacjach polega na tym, że każdy z kandydatów ma swój pretekst, żeby nie przyjąć propozycji. Temu służą uzgodnienia między sztabami, żeby do debaty doszło - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24