Poćwiartowanego ciała szukało w Wiśle FBI. Syn zamordowanej Amerykanki stanął ponownie przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Wrześniowa akcja na Wiśle
Wrześniowa akcja na Wiśle
Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl
Wrześniowa akcja na Wiśle Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl

W Sądzie Okręgowym w Warszawie ponownie ruszył proces Karla P., Amerykanina oskarżonego o zabójstwo matki. W ubiegłym roku mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia, choć zwłok kobiety nigdy nie znaleziono. Oskarżony miał udusić matkę poduszką, a ciało poćwiartować i wrzucić do Wisły. Mężczyzna domaga się zwolnienia z aresztu.

Nieprawomocny wyrok w tej sprawie zapadł w lipcu ubiegłego roku. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że 28-letni dziś Karl P. jest winny zabójstwa matki i skazał go na 25 lat więzienia. Proces, który toczył się w warszawskim sądzie, był poszlakowy. Ciała kobiety szukały w Wiśle polskie służby, którym pomagali agenci Federalnego Biura Śledczego (FBI), ale zwłok dotąd nie odnaleziono.

Wkrótce wpłynęła apelacja od wyroku. Złożyła ją zarówno prokuratura, która nie zgodziła się z wysokością wymierzonej kary, jak i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego oraz obrońca P., którzy domagali się dożywocia. W czerwcu tego roku w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie wydano orzeczenie w tej sprawie. Apelacja uchyliła wyrok sądu pierwszej instancji i przekazała sprawę Amerykanina do ponownego rozpoznania przez Sąd Okręgowy w Warszawie, wskazując na "nienależytą obsadę" sądu pierwszej instancji. Chodziło o jednego z sędziów, który miał zostać nieprawidłowo powołany.

Twierdzi, że matka spakowała się i wyjechała

Sprawa wróciła na wokandę we wtorek. Prokurator Maciej Nowicki ponownie odczytał akt oskarżenia, w którym zarzucił P., że w nocy z 31 marca na 1 kwietnia 2020 roku, działając w zamiarze bezpośrednim, zabił swoją matkę Gretchen. Zarzucił również oskarżonemu, że przywłaszczył karty płatnicze ofiary i włamał się do jej kont bankowych.

Oskarżony zapytany we wtorek o to, czy przyznaje się do tych czynów, odpowiedział: - Absolutnie nie.

I złożył przed sądem niemal 2,5-godzinne wyjaśnienia, w których nie przyznawał się do winy. - Jak możecie oskarżać mnie o zabójstwo, kiedy nie możecie udowodnić śmierci? - dopytywał. - Nie uznaję wiarygodności oskarżenia. Nie ma dowodów na potwierdzenie zarzutów. Wycofałem wszystkie moje zeznania, które złożyłem w 2021 roku FBI oraz prokuraturze po przeprowadzeniu ekstradycji - tłumaczył przed sądem.

Oskarżony potwierdził tylko te wyjaśnienia, które składał przed CBŚP na lotnisku w Gdańsku. Przypomniał, że wskazywał w nich wówczas, że nie wie, co się działo z jego matką. Przyznał, że doszło między nimi do nieporozumienia co do zaręczyn i jego osobistych planów życiowych.

- Z powodu tych nieporozumień moja matka spakowała się i opuściła mieszkanie (na Żoliborzu - red.), które wynajmowaliśmy. Od tego czasu nie utrzymywaliśmy żadnego kontaktu - podtrzymywał. Według jego wersji wydarzeń, po kilku miesiącach od wyjazdu matki, odbył krótką rozmowę z siostrą ze Stanów Zjednoczonych. - Źle zrozumiała moje wypowiedzi z powodu złego połączenia. Połączenie było złej jakości, bo moja siostra prowadziła samochód poza miastem. Z powodu tego nieporozumienia M. złożyła zawiadomienie do FBI - wyjaśnił.

Jego zdaniem po sześciu miesiącach po powrocie do USA, skontaktował się z siostrą, żeby potwierdzić śmierć matki i upłynnić jej majątek. - Jedyny sposób, żeby to przeprowadzić, było potwierdzenie jej morderstwa. Dziś go nie potwierdzam. Osobiście myślę, że to była teoria spiskowa, a cały proces to oszustwo - zaznaczał. Według niego "trzy i pół roku roku tej sprawy to strata czasu".

- Odmawiam uznania, że moja matka nie żyje. Jednocześnie odmawiam tego, że wasz rząd twierdzi, że moja matka nie żyje, skoro nie ma na to dowodu - mówił.

"To nie jest kradzież, bo miałem dostęp do tych kart"

P. odniósł się także do drugiego zarzutu dotyczącego kradzieży pieniędzy. - Razem z matką mieszkałem w Polsce przez około trzech i pół roku. W tym okresie dała mi dostęp do tych kart. Byłem odpowiedzialny za obsługę jej banków przez Internet, pomagałem jej w dokonywaniu przelewów. Matka wysyłała mnie do sklepów, żebym robił zakupy i dlatego podawała mi PIN-y do tych kart. To nie jest kradzież, bo miałem dostęp do tych kart - uzasadniał. Dodał, że matka nigdy nie narzekała ani nie składała zawiadomień o nadużyciach w tym zakresie.

Oskarżony stwierdził, że nie ma dowodów na morderstwo ani na kradzież. - W związku z tym domagam się natychmiastowego zwolnienia z aresztu i aby ta sprawa została zakończona, a oskarżenie oddalone - podnosił.

Przypomniał, że w poprzednim akcie oskarżenia zaznaczano, że "jest zbyt niebezpieczny dla Polski". - To dlaczego mnie tu ściągnęliście? Jestem produktem Ameryki, jeśli nie podoba wam się ten produkt, to zwróćcie go z powrotem. Składałem wnioski do rządu, do instytucji o deportację z Unii Europejskiej i o usunięcie obywatelstwa. Nie mam potrzeby tu mieszkać - stwierdził, dodając, że przez trzy lata nie uzyskał odpowiedzi na swoje prośby. - Nie mogę mieszkać w kraju, gdzie jest taki rząd - dodał.

Żądał natychmiastowego zakończenia sprawy. Przypomniał, że ciało było szukane w Wiśle przez 18 miesięcy, ale nie znaleziono żadnych szczątków.

FBI szuka ciała w Wiśle Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl

Zdaniem P. nie ma też bezpośrednich świadków zbrodni. Przyznał, że dochodziło do nieporozumień między nim a matką, ale w momencie jej zaginięcia - w kwietniu 2020 roku - "miała złamane serce", dlatego nie chciała kontaktować się ze znajomymi. - Najwidoczniej nikt nie wie, gdzie ona się znajduje - podtrzymywał i przypomniał, że szukano jej w Polsce, podczas gdy ma ona - podobnie jak on - potrójne obywatelstwo: polskie, amerykańskie i szwajcarskie. A jej paszport był jeszcze ważny w tym roku.

Wskazywał też, że matka lubiła podróżować a "jej zachowanie może być dziwne, bo sama jest dziwna". - Lubiłem matkę, nie jest moją ulubioną osobą na tej planecie, ale jest w pierwszej dziesiątce najbliższych mi osób - mówił.

Zagadka zniknięcia Gretchen P.

Z ustaleń śledztwa wynikało, że w listopadzie 2016 roku Gretchen P., wraz z synem zamieszkała na Żoliborzu. 31 marca 2020 roku wszelkie kontakty Gretchen ze znajomymi urwały się. Na jej kontach społecznościowych były zamieszczane sugerujące aktywność wpisy, ale różniły się one stylem od wcześniejszych. 4 kwietnia 2020 roku na Facebooku pojawił się wpis, że kobieta ma przebywać w USA. W tym czasie już nie żyła.

Jak informowała wcześniej Prokuratura Okręgowa w Warszawie, Karl P. w nocy z 31 marca na 1 kwietnia 2020 roku zabił matkę, dusząc ją poduszką. "Następnie dokonał zakupu narzędzi - piły ręcznej, taśmy naprawczej, folii malarskich oraz metalowej siatki ogrodzeniowej. Podejrzany rozczłonkował ciało swojej matki w mieszkaniu na warszawskim Żoliborzu. Następnie jego części owinął siatką ogrodzeniową. Rozczłonkowane ciało matki podejrzany zrzucił z mostu do Wisły w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego" - przekazywała prokuratura.

FBI szukało ciała w Wiśle Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl

21 maja 2021 roku P. został zatrzymany w Stanach Zjednoczonych i przekazany do dyspozycji polskich organów ścigania.

Proces ruszył pod koniec grudnia. Na pytanie sądu, czy przyznaje się do popełnienia zarzucanego czynu, oskarżony odpowiedział wówczas, że "stosunkowo". - Jeśli dostanę ofertę do negocjacji co do przyznania się, mogę się przyznać - mówił w sądzie. Potem zaznaczył, "że jest odpowiedzialny za zniknięcie matki" oraz że "pochował ciało w rzece". - Sprawiłem, że kopaliście tę rzekę przez 20 miesięcy na nic - kpił.

Autorka/Autor:

Źródło: tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: Katarzyna Kędra / tvnwarszawa.pl

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl