Staranował przystanek, prowadził po alkoholu. Zarzuty dla kierowcy z Grochowskiej

Wypadek na Grochowskiej
Samochód uderzył w tramwaj na Grochowskiej
Źródło: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
Kierowca, który w piątek spowodował groźny wypadek na Grochowskiej, usłyszał dwa zarzuty i został objęty policyjnym dozorem.

Mężczyzna tuż po wypadku porzucił rannych pasażerów i pieszo "oddalił się z miejsca zdarzenia". Pościg był jednak krótki - policjanci zatrzymali go przy rondzie Wiatraczna. 31-letni Gruzin był pod wpływem alkoholu - miał 1,5 promila alkoholu w organizmie.

Na razie dwa zarzuty

- W wyniku przeprowadzonych ustaleń śledczych i na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego zatrzymany usłyszał dwa zarzuty, został objęty policyjnym dozorem pięć razy w tygodniu, zakazem opuszczania kraju połączonym z zatrzymaniem paszportu - podała Joanna Węgrzyniak z południowopraskiej policji.

Jak doprecyzowała w rozmowie z tvnwarszawa.pl, zarzuty dotyczą kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz niezatrzymania się do kontroli.

- Wcześniej, tego samego dnia, inne służby próbowały zatrzymać kierowcę do kontroli. Nie zastosował się, stąd ten zarzut - wyjaśniła policjantka i zaznaczyła, że niewykluczone, że mężczyzna usłyszy kolejne zarzuty: - Będzie to zależało od stanu zdrowia poszkodowanych. Na tym etapie nie wiemy jeszcze, czy to zdarzenie drogowe zostanie zakwalifikowane jako kolizja czy wypadek.

Z daleka słyszeli huk

Kierowca czarnego golfa najpierw uderzył w audi, potem wjechał w wiatę przystankową, która przewróciła się na tramwaj. Dwie osoby z samochodu zostały ranne, trafiły do szpitala. W wyniku zdarzenia, auto roztrzaskało w drobny mak wiatę przystankową, a także skosiło biletomat i barierki. Szczęśliwie nikt nie stał na przystanku.

Jak relacjonowała Węgrzyniak, huk zderzenia i tłuczonego szkła był tak olbrzymi, że słyszeli go dyżurni z komendy przy ulicy Grenadierów.

- Podejrzewali, że w okolicy musiało dojść do zdarzenia drogowego, więc natychmiast na miejsce skierowali policjantów - zaznaczyła. - Funkcjonariusze w pierwszej kolejności przystąpili do udzielania pomocy poszkodowanym, ale szybko zorientowali się, co się stało i podjęli dalsze niezbędne czynności. Okazało się, że kierowca zbiegł z miejsca zdarzenia. Patrolowcy rozpoczęli poszukiwania - opisywała Węgrzyniak.

Czytaj także: