Bezradność wobec grafficiarzy. Sprawcy wykryci w niespełna 10 procentach przypadków

Marszałkowska 24/26
Tak wygląda Marszałkowska 34/50
Źródło: tvnwarszawa.pl

Stołeczny ratusz poinformował o skali problemu niszczenia budynków poprzez grafficiarzy. Spośród zgłoszonych w ubiegłym roku dewastacji, sprawców wykryto w niespełna 10 procentach przypadków.

Kluczowe fakty:
  • Aktów wandalizmu grafficiarzy przybywa w Warszawie z dnia na dzień. Straty ich działań trudno wycenić.
  • Miasto oraz służby wydają się być wobec tego problemu kompletnie bezradne. Choć od wtargnięcia grafficiarzy na teren stacji techniczno-postojowej metra na Kabatach minęły dwa miesiące, nadal nikogo nie zatrzymano.
  • Stołeczny ratusz przekazał dane dotyczące zgłaszanych policji i straży miejskiej dewastacji, a także liczby wykrytych przypadków. Nie są one optymistyczne.

Pseudograffiti to już prawdziwa plaga. Wątpliwej urody napisów i bohomazów wykonanych farbą w spreju przybywa, często w bardzo reprezentacyjnych miejscach. Na początku kwietnia pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, że problem jest bardzo widoczny na ulicy Marszałkowskiej, symbolu wielkomiejskości przekształciła się w galerię wandali i dowód ich bezkarności. Bazgroły straszą na ścianach parterów większości budynków. - Liczba i nachalność tych dewastacji poraża - słychać na Marszałkowskiej.

Ostatnio wandale nie oszczędzili nawet miejsca pamięci znajdującego się pomiędzy Trasą Łazienkowską a placem Zbawiciela. Zabytkowa tablica Karola Tchorka poświęcona zamordowanym w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego 200 mieszkańcom miasta również została pomazana sprejem.

Pseudografficiarze niszczą też inne zabytki. W styczniu ich ofiarą padł dopiero co wyremontowany XVII-wieczny mur ceglany na Mariensztacie, pozostałość po pałacu Kazanowskich.

Wykoleili pociąg, pomazali wagon, wciąż są poszukiwani

Z kolei w marcu zuchwale wtargnęli na teren stacji techniczno-postojowej metra na Kabatach. Grupa osób doprowadziła tam do wykolejenia jednego z pociągów i wykonała graffiti na wagonach.

Metro Warszawskie nie informuje o konkretnych kwotach ze względu na toczące się postępowanie. - Koszty wynikające z naniesienia graffiti nie są wysokie, gdyż sprawcy zostali spłoszeni na początkowym etapie tego aktu wandalizmu - od momentu pojawienia się na ogrodzeniu STP osób postronnych do momentu ich ucieczki na widok interweniujących wartowników minęły około dwie minuty - przyznaje Anna Bartoń, rzeczniczka prasowa Metra Warszawskiego. - Niestety konsekwencją działania wandali, oprócz naniesionego napisu, było także dodatkowe zdarzenie, to jest wykolejenie się pociągu. Tu szkody są wyższe i dotyczą zarówno taboru jak i infrastruktury - dodała.

W marcowej dewastacji mogło brać udział od 8 do 10 osób. Czy kogoś zatrzymano? - Czynności w tej sprawie nadal trwają. Mają charakter rozwojowy. Na chwilę obecną nie ma osób zatrzymanych. Sprawę nadzoruję Prokuratura Okręgowa w Warszawie - powiedziała nam aspirant sztabowy Marta Haberska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa II.

Radna pyta o skalę problemu

Na kwestie dewastacji dokonywanych przez grafficiarzy zwróciła uwagę w interpelacji do władz miasta radna Warszawy Agata Diduszko-Zyglewska (Lewica). Wandale często nie tylko podpisują się pod wykonanymi na murach budynków "dziełami", ale również swoje działania dokumentują w mediach społecznościowych. W piśmie do ratusza wskazała jedno z kont na Instagramie, na którym zamieszczane są zdjęcia pomazanych budynków m.in. przy alei Jana Pawła II oraz ul. Koźmińskiej. "Czy policja i straż miejska korzystają z tego rodzaju informacji na portalach społecznościowych, kiedy mieszkańcy składają skargi w związku z kolejnymi zdewastowanymi budynkami" - zapytała Diduszko-Zyglewska. W interpelacji poprosiła również o informację, ile skarg zgłoszono służbom w 2024 i 2025 roku, a także ilu sprawców zniszczeń udało się wykryć.

W imieniu prezydenta Warszawy na interpelację odpowiedziała jego zastępczyni Renata Kaznowska. "Wszczęcie postępowania w kierunku uszkodzenia mienia, w tym również poprzez naniesienie na konkretnym obiekcie graffiti uzależnione jest od złożenia zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa oraz złożenia wniosku o ściganie i ukaranie jego sprawcy" - wskazała Kaznowska.

"W sytuacji powzięcia przez funkcjonariuszy policji informacji o możliwości popełnienia czynu zabronionego, w ramach prowadzonych postępowań podejmowane są wszelkie możliwe czynności zmierzające do ustalenia sprawców, w tym także, jeśli zachodzą takie przesłanki, dokonywana jest analiza informacji dostępnych na portalach internetowych" - wyjaśniła.

Sprawcy wykryci w niespełna 10 procentach przypadków

Wiceprezydentka Kaznowska przekazała też dane statystyczne dotyczące zgłoszonych aktów wandalizmu. Okazuje się, że w ubiegłym roku sprawców udało się wykryć w niespełna 10 procentach przypadków. "W 2024 r. na terenie m.st. Warszawy odnotowano 902 zawiadomienia dotyczące niszczenia budynków poprzez nanoszenie graffiti. Dotychczas w 89 przypadkach ustalono sprawców" - przekazała przedstawicielka ratusza. Ze statystyk wynika, że w tym roku skuteczność służb nieco wzrosła. Odnotowano 246 zgłoszeń. Wykryto 30 sprawców.

Renata Kaznowska poinformowała również, że od początku 2024 roku do straży miejskiej wpłynęło blisko 340 zgłoszeń mieszkańców dotyczących graffiti, umieszczania ogłoszeń, plakatów lub reklam w przestrzeni publicznej.

"W wyniku podjętych działań m.in. przeprowadzono prawie 2300 kontroli, blisko 30 sprawców wykroczenia polegającego na umieszczeniu ogłoszeń, plakatów lub reklam zostało ukaranych grzywną w drodze mandatu karnego. W związku z brakiem uprawnień do prowadzenia czynności dochodzeniowo-śledczych przez Straż Miejską m.st. Warszawy 19 ujętych osób, które dopuściły się czynu karalnego, polegającego w większości na zniszczeniu elewacji poprzez nanoszenie graffiti, zostało przekazanych Policji" - podsumowała Kaznowska.

Czytaj także: