Była przerażona i początkowo nie dawała się złapać. Sygnał o białej lisicy na terenie parkingu firmy kurierskiej w Warszawie wpłynął do Specjalistycznej Jednostki Ratowniczej ECO zajmującej się ratowaniem zwierząt. - To lis domowy - zapewniają ratownicy, którzy dotarli później do właściciela zwierzęcia.
"Na nasz numer alarmowy wpłynęło zgłoszenie od pracowników warszawskiego oddziału firmy, którzy skontaktowali się z nami, informując o niezwykłym gościu na terenie firmy – białym lisie hodowlanym. Natychmiast wysłaliśmy Patrol Środowiskowy SJR ECO na miejsce, który dotarł na teren firmy niecałe 15 minut po otrzymaniu zgłoszenia" - czytamy na Facebooku SJR ECO.
Odłowienie lisicy nie było łatwe
Jak opisano, obecność lisicy wywołała ogromne zainteresowanie pracowników firmy. Złapanie zwierzęcia nie było łatwe. "Po nieudanych próbach odłowienia lisicy za pomocą klatki łapki oraz metod manualnych, z uwagi na jej duże przerażenie i ogromny ruch, zdecydowaliśmy się zastosować środek uspokajający" - opisali dalej ratownicy.
W tym celu skontaktowali się z pracownikami Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt stołecznych Lasów Miejskich. Ci dotarli na miejsce w niecałe 40 minut. "Po użyciu strzelby palmera, wspólnymi siłami odłowiliśmy lisa. Niestety nie posiadał on zarejestrowanego chipa w bazie danych, dlatego został przewieziony do ośrodka Lasów Miejskich" - podano.
Jest zwierzęciem domowym
W komentarzach pod postem wiele osób dopytywało o dalsze losy lisicy. Wiele osób obawiało się także, że samica lisa była przygotowana na futro. Ratownicy zaprzeczyli tym doniesieniom. "Właściciel już się odnalazł, lisica została oddana, i w żadnym wypadku nie była przygotowywana na futro - jest zwierzęciem domowym" - podkreślono.
"Jeśli lisy wracają do hodowców, którzy zazwyczaj hodują je dla futer, to faktycznie tak się dzieje, jednak są dwa powody, dlaczego na pewno tak się nie stanie. 1. Lis, oprócz chipa, miał obrożę, więc ewidentnie miał domowego właściciela. 2. Lis trafiający do ośrodka rehabilitacji zwierząt jest leczony i utrzymywany, a nie przekazywany na rzeź ani dla futra" - skomentowali później ratownicy.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Specjalistyczna Jednostka Ratownicza ECO