W ostatnich tygodniach warszawiacy mogli spotkać łosie praktycznie w centrum miasta. Jeden przechadzał się na rondzie Wiatraczna, a klępa wraz z młodymi przechodziła ulicą Modlińską.
"Nonszalanckie" zachowanie w stosunku do człowieka
Andżelika Gackowska zaznaczyła, że generalnie łosi jest w Polsce coraz więcej. - To gatunek objęty moratorium, czyli wyłączony z możliwości polowania. Jest też gatunkiem, który nie ma w zasadzie w realiach polskich naturalnych wrogów, czyli niewiele osobników pada ofiarą chociażby drapieżników. Wilki mogą polować na młode osobniki, oczywiście jeżeli dadzą radę z klępą - wyjaśniła.
- Ten brak naturalnych wrogów przekłada się na ich trochę "nonszalanckie" zachowanie w stosunku do człowieka. Z dosyć dużą łatwością w polskich lasach można spotkać łosie. Cechą charakterystyczną, która pojawia się przy opisach takiego spotkania, jest to, że łoś stał i patrzył, że można go było obserwować, że nie wykazał zaniepokojenia. To wynika ze sposobu bycia łosi - przekazała. - Łosie wiedzą, że my im nie do końca zagrażamy, ale nie powinniśmy dać się zwieść, ponieważ zdarzają się przypadki, kiedy te zwierzęta stają się groźne dla człowieka i mogą zaatakować, jeżeli w ich mniemaniu im zagrażamy - dodała.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: "Świniodzik" biegał za psem. Mieszkańcy: pojawia się tu kilka razy dziennie
Przypomniała, że taki przypadek miał miejsce w pierwszej połowie września w Gdańsku. - Wówczas osoba przebywająca w ogródku działkowym została przez łosia poturbowana. Najprawdopodobniej starsza pani nie była świadoma, że na jej działce jest łoś. Podeszła zbyt blisko, a łoś uznał, że jest to zbyt blisko i ją zaatakował. Pani trafiła do szpitala w niezbyt dobrym stanie - powiedziała Gackowska. - Tak więc łosie mogą być potencjalnym zagrożeniem, jeżeli wchodzi głęboko do miasta, to ryzyko się zwiększa. Ponieważ trudno jest przewidzieć, co łoś myśli, jak odbiera naszą obecność. Jaka odległość pomiędzy nami a nim jest graniczna, po przekroczeniu której będzie postawiony przed koniecznością ataku - wyjaśniła.
Samochód często podcina im nogi
Podkreśliła, że poza tym są to duże zwierzęta, które w przypadku kolizji z samochodem same giną, ale mogą też bardzo dotkliwie poranić osoby podróżujące autem. - Łoś jest bardzo wysoki, samochód często podcina im nogi i one po prostu wpadają przez dach. Tam samochód nie ma specjalnych zabezpieczeń, bo raczej samochody są przystosowane od uderzenia w przeszkodę, a nie do tego, żeby coś spadało na nie z góry. Łosie ważą 300-400 kilogramów. Więc kolizja z takim zwierzęciem przy prędkości kilkudziesięciu kilometrów na godzinę jest zagrożeniem dla osób podróżujących autem - przekazała.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Zderzenie z łosiem na S7. Trzy osoby zabrane do szpitala, były zakleszczone w samochodzie
- Warszawa jest zielonym miastem, ma sporo obszarów, które są zadrzewione i sięgają głęboko do miasta. Wisła przecina miasto, a praski brzeg jest dziki, umożliwia łosiom przemieszczanie się blisko centrum, będąc niezauważonym. I dlatego te zwierzęta pojawiają się w takim niecodziennych miejscach jak Park Skaryszewski czy rondo Wiatraczna. Ku naszemu zaskoczeniu - powiedziała dyrektor.
Pytana, czy łosie boją się zgiełku miejskiego, dopowiedziała, że trudno powiedzieć, czy łoś się boi. - To, że nie wykonuje jakichś panicznych ruchów, to nie znaczy, że się nie boi. Nie powinniśmy przypisywać zwierzętom naszych emocji i naszych odruchów. Bardzo możliwe, że one w tym zgiełku ulicznym stoją, patrzą i się stresują - wyjaśniła.
Co robić, gdy spotkamy łosia?
Dodała, że w każdym razie, na pewno nie są bardzo płochliwe. - Potrafią wytrzymać obecność człowieka dosyć blisko. Tym bardziej, że są to zwierzęta, które przebywają wokół nas blisko i są po prostu zaznajomione z człowiekiem. Kojarzą, jak wyglądamy, wiedzą, że jesteśmy w okolicy i jesteśmy dla nich niegroźni. Niemniej jednak nigdy do końca nie wiadomo, co dane zwierzę sobie pomyśli i jakie emocje będą nim targały. Tym bardziej, że możemy np. trafić chociażby na klępę prowadzącą młode i ona będzie aktywnie młodego broniła atakując i próbując przepędzić potencjalne zagrożenie z odległości większej niż by się nam wydawało - zaznaczyła.
Przekazała też, co należy robić spotkamy łosia. - Jeżeli spotkamy łosia w mieście, to jak najszybciej się wycofujemy i dzwonimy po służby. To dotyczy wszystkich dzikich zwierząt spotkanych na terenach zurbanizowanych. Również jeżeli spotykamy łosia na terenach zielonych, np. w parku, miejscu położonym blisko ulicy, to również należy koniecznie zadzwonić po służby. Ale jeżeli spotykamy łosia na terenie leśnym, na terenie nadwiślanym, to wtedy nie dzwonimy. Trzeba po prostu odejść, nie płoszyć tego zwierzęcia, ale nie ma konieczności zgłaszania, bo to jest teren, na którym te zwierzęta mieszkają - podsumowała.
Jak zabezpieczane są drogi?
Rzeczniczka warszawskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Małgorzata Tarnowska wyjaśniła, w jaki sposób zabezpieczane są drogi przed wtargnięciem dzikich zwierząt, w tym łosi.
- Drogi ekspresowe oraz autostrady są zabezpieczane wysokim ogrodzeniem, które znacznie ogranicza dostęp zwierząt do drogi. Jednocześnie budowane są specjalne przejścia nad lub pod trasami, dzięki którym zwierzęta mogą bezpiecznie przemieścić się z jednej strony drogi na drugą. Pozostałe drogi krajowe, ze względu na liczne skrzyżowania i zjazdy, nie mogą być zabezpieczone wygrodzeniami, jednak w stwierdzonych miejscach migracji zwierząt stosowane są znaki ostrzegawcze - powiedziała PAP.
Zaznaczyła, że podróżując należy zawsze być czujnym i ostrożnym, a przede wszystkim przestrzegać przepisów ruchu drogowego, w tym ograniczeń prędkości. - Aktualnie dobiega końca okres godowy łosi, podczas którego ich zachowanie może być bardziej nieprzewidywalne, te mało płochliwe zwierzęta pojawiają się nawet w miejscach silnie zurbanizowanych - dodała.
Autorka/Autor: katke/tok
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Dagmara, Kontakt 24